„Byli na wykładzie m.in. obywatele Niemiec polskiego pochodzenia. Ze wzruszeniem podchodzili, by powiedzieć, że nikt nigdy nie powiedział w tym miejscu tego o zbrodniach niemieckich na Polakach, co tu zostało powiedziane. Ich podziękowania były dla mnie wzruszające” – napisał na Facebooku profesor Andrzej Nowak, podsumowując swój niedawny wykład w Bundestagu.
Pełny zapis wygłoszonego 8 października w Bundestagu na zaproszenie prawicowej partii AfD wystąpienia cenionego historyka, zamieściło w swych mediach społecznościowych wydawnictwo Biały Kruk.
Prof. Andrzej Nowak w swoim przemówieniu zaznaczył, że występuje jako obywatel Polski i „w tym sensie jest zainteresowany stosunkami z Niemcami, jako swoim najważniejszym sąsiadem”. Historyk przypomniał też, że w sierpniu został doradcą prezydenta RP, a dotychczas nie pełnił żadnych funkcji publicznych. Nie był też i nie jest członkiem żadnej partii. W siedzibie parlamentu naszych zachodnich sąsiadów występuje jako prywatna osoba i naukowiec.
GŁOŚNY WYKŁAD PROF. ANDRZEJA NOWAKA DLA AFD W BERLINIE. Niemiecki oraz rosyjski imperializm.„Ale mówię także z tego miejsca jako historyk. Zajmuję się od lat dziejami Europy Wschodniej, gdzie Niemcy odgrywają bardzo ważną rolę, choć moja specjalność kieruje mnie raczej ku stosunkom polsko-rosyjskim. To jest temat, którym zajmuję się zawodowo od ponad 40 lat” – zaznaczył na wstępie mówca.
Wybiórcza pamięć Niemców
Historyk mocno podkreślił, że Polska należy do mniej zauważanych ofiar w niemieckiej pamięci. Na dowód przytoczył badania opinii publicznej, przeprowadzane przez renomowane instytucje znad Renu. W 2019 roku spytano tamtejszych respondentów, kogo powinno uczcić się jako ofiary II wojny światowej, wyniki były zatrważające.
„Na pierwszym miejscu oczywiście wymienieni zostali – i słusznie – Żydzi: 82% respondentów upomniało się o upamiętnianie Żydów. Na drugim miejscu grupa Sinti i Roma – 44%. Następnie niepełnosprawni, zamordowani w czasie II wojny światowej. Dalej członkowie niemieckiego ruchu oporu, 5%. Dalej homoseksualiści i tak dalej, coraz mniej liczne kategorie już oscylujące wokół 1% lub poniżej 1% respondentów. Nie było w tej kategorii nie tylko Polaków, ale żadnych innych narodów wschodniej Europy poddanych niemieckiej okupacji w czasie II wojny światowej. I to jest wymierne świadectwo stanu niemieckiej pamięci” – wypomniał prof. Nowak.
Na wschód od Niemiec jest Rosja
Podobne rezultaty przyniosły badania Instytutu Pileckiego sprzed około 4 lat. Prof. Nowak powołał się na własne doświadczenie historyka mówiąc, że to, co najbardziej go uderza w ostatnich wiekach w niemieckim spojrzeniu na historię, jest właśnie niedostrzeganie Polski.
„Nie jakaś wrogość do Polski, nie, myślę, że tego nie doświadczamy, tylko pomijanie Polski. Na wschód od Niemiec jest tylko Rosja” – powiedział.
Gość przodującej obecnie w sondażach partii AfD zwrócił uwagę na powtarzające się „przejęzyczenia” tamtejszych czołowych polityków. Na przykład byłej kanclerz Angeli Merkel, nazywającej notorycznie Rosję „największym sąsiadem Niemiec”. Takie sformułowania nasuwają historykowi wspomnienie czasów, gdy było tak dosłownie: obydwa państwa faktycznie sąsiadowały, kosztem naszego kraju.
„To jest doświadczenie dwóch rozbiorów, tego z XVIII wieku i tego z paktu Ribbentrop-Mołotow; paktu, który zlikwidował niepodległe państwo polskie. A więc myślę, że warto z tego powodu już upominać się o to, ażeby Polska – i nie tylko Polska, także Litwa, Łotwa, Estonia, Ukraina, Białoruś – były dostrzegane jako kraje, które są między Niemcami a Rosją, i też są ważne” – podkreślał.
Ekonomiczny partner Niemiec
Jako drugi powód, dla którego trzeba przypominać naszym zachodnim sąsiadom o znaczeniu Polski, mówca wymienił wzajemne stosunki gospodarcze. „Jeśli spojrzymy na dane ekonomiczne (…), to w obrotach handlowych Polska jest czwartym partnerem dla Niemiec, po Stanach Zjednoczonych, Chinach i Francji, daleko przed Wielką Brytanią, przed Włochami. Gdyby dołączyć do Polski jeszcze Czechy, to obroty Niemiec – czyli import i eksport do Czech i do Polski – są większe niż relacje handlowe Niemiec z Chinami. A jednak myślę, że w wyobraźni Niemców przeciętnych nie istnieje Polska jako ważny partner” – podkreślił.
Niemcy adwokatem Polski
Profesor zwrócił także uwagę, że Niemcy stawiają się względem Polski w charakterze „nauczyciela”: uczą nas „dobrych manier, dobrej pamięci, dobrego postępowania we współczesnej Europie”.
„Są „adwokatem” Polski – to jeszcze pojęcie dawniejsze, kiedy Polska wstępowała do Unii Europejskiej. Metafora strasznie nieszczęśliwa, tak jakby Polska była oskarżonym. Tak samo jak nie lubię, kiedy ktoś mówi, że Polska jest adwokatem Ukrainy. Ukraina nie jest na ławie oskarżonych. Więc trzeba uważać na te metafory, a postawa nauczyciela w stosunku do Polski – bardzo często występująca w relacjach dwustronnych, w wymianie, nazwijmy to ideowej, także naukowej, wydaje mi się czymś, co ostatecznie powinno być zastąpione przez partnerskie spojrzenie na siebie nawzajem. Ani Niemcy nie powinni być nauczycielami Polaków, ani rzecz jasna Polacy nie powinni być nauczycielami Niemców” – wskazywał profesor.
Historyczna prawda
W dalszej części odnosił się do tematu drugiej części ekspozycji przygotowywanej w Domu Niemiecko-Polskim, czyli II wojny światowej. Historyk zwrócił uwagę na brak w projekcie wystawy odniesień do roli Republiki Weimarskiej, wprawdzie uznawanej dziś za Odrą za ofiarę nazistowskiego przewrotu, jednak „z punktu widzenia polskiego doświadczenia, nie byłoby Hitlera, gdyby nie było Republiki Weimarskiej”.
„I nie mówię tego tonem oskarżycielskim, bo mówimy o historii sprzed lat stu. Mówię o tym dlatego, że trudno zrozumieć, a przecież projekt Domu Niemiecko-Polskiego ma służyć rozumieniu historii, trudno zrozumieć historię II wojny światowej, zarówno gdy idzie o politykę narodowych socjalistów wobec Żydów, jak też wobec Słowian, w tym wobec Polaków, jeżeli nie przejrzymy prasy Republiki Weimarskiej, wypowiedzi najważniejszych polityków Republiki Weimarskiej, nie z partii narodowych socjalistów, z pozostałych partii, jak agresywnie nastawione one były na likwidację państwa polskiego. Dlaczego? No bo państwo polskie zaprzeczyło rozbiorom, zaprzeczyło temu zaborowi, którego Niemcy dokonały w XVIII wieku” – mówił w Berlinie polski historyk.
Te same uwarunkowania towarzyszyły w jego ocenie wydarzeniom z 1939 roku – paktowi Ribbentrop – Mołotow, będącemu konsekwencją umowy z Rapallo (1922 r.) pomiędzy Republiką Weimarską a Rosją Sowiecką. Wszystkie poufne artykuły porozumienia poprzedzającego bezpośrednio II wojnę odnosiły się do współpracy tych państw przeciwko Polsce – przede wszystkim działań wojskowych, w tym zbrojnych.
Pomnik dla Polaków
Historyk przywołał m.in. dzieło wybitnego niemieckiego teoretyka historii Reinharta Kosellecka, który z okazji pięćdziesięciolecia zakończenia wojny opublikował w 1995 roku na łamach dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” artykuł, w którym ponownie stanowczo zaprotestował przeciwko narzucanej odgórnie, jednolitej „polityce pamięci”. Podkreślał, że nie można „hierarchizować ofiar, powiedzieć zbudowaliśmy pomnik dla Żydów, dla ofiar Holokaustu, więc mamy sprawę odfajkowaną, załatwioną”. „Jako człowiek, który widział drugą wojnę światową, brał w niej udział po stronie sprawców, powiedział: „musimy upamiętnić tych, których zabijaliśmy”. I powiedział o Polakach na pierwszym miejscu: „im trzeba postawić pomnik” – zauważył profesor.
Koselleck wyraził pogląd, że fałszywej narracji historycznej będzie można stawić opór do czasu, kiedy żyją jeszcze świadkowie wydarzeń. Później, jak przewidywał, możliwe okaże się nawet by uczynić z historii „Disneyland”, stworzyć całkiem fikcyjną narrację.
Pomijają ludobójstwo
Profesor zwrócił uwagę, że w projekcie Domu Niemiecko-Polskiego zabrakło określenia działań okupanta naszego narodu jako ludobójstwa. To dokładnie sformułowanie zostało w projekcie użyte aż 17 razy – względem Żydów, Sinti Roma, i innych grup, ale nie padło w stosunku do Polaków.
Prof. Andrzej Nowak wymienił kilka przykładowych akcji noszących cechy ludobójstwa: zbrodnię pomorską (wymordowanie od września do listopada 1939 roku około 30 – 40 tysięcy cywilnych mieszkańców Pomorza przez ich niemieckich sąsiadów), Intelligenzaktion, czyli eksterminację polskiej inteligencji w Wielkopolsce i na Pomorzu, rzeź Woli po powstaniu warszawskim. Dodał, że sam Adolf Hitler na 8 dni przed atakiem na Polskę, powiedział: „naszym celem jest zniszczenie Polski, eksterminacja Polaków”.
„Powiedział to jasno, na swój sposób szczerze, można powiedzieć i jego podwładni wykonywali ten rozkaz” – zauważył profesor.
Wybiórcza niemiecka pamięć
Przestrzegał, by nie przedstawiać II wojnę światową w sposób pluralistyczny – unikając odniesień do narodowości – co zarzucił projektowi Domu Niemiecko-Polskiego.
„Otóż istota prawdy historycznej o II wojnie światowej jest taka, że najważniejszym wyznacznikiem polityki niemieckiej w stosunku do Polaków był tylko i wyłącznie aspekt narodowy. Polacy byli zabijani za to, że są Polakami, nie z innych powodów. Narodowość była akurat w tym przypadku fundamentalnie ważna i nie do podważenia. Żadne mieszane tożsamości tutaj nie mogą tego zastąpić” – mówił.
Mówca nawiązał do wyrażanego niejeden raz poglądu dyrektora Instytutu Polsko-Niemieckiego w Darmstadt, profesora Peter Oliver Löwa. Kilka miesięcy temu, podczas dyskusji poświęconej koncepcji Domu Niemiecko-Polskiego stwierdził on że „ważnym zadaniem domu niemiecko-polskiego będzie przypomnienie polskiej kolaboracji z Niemcami i polskiego współdziałania w Holokauście”.
„Wiem, że były przykłady kolaboracji w czasie II wojny światowej i jak najbardziej powinny być badane przez historyków – wskazywał profesor Nowak. – Wiem, że były jednostki i było ich niemało, które wydawały Żydów w ręce władz niemieckich w czasie II wojny światowej. Jednak przekształcanie tego w akt współoskarżenia Polaków w Domu Niemiecko-Polskim, którego przypomnę, jedynym dysponentem jest rząd Republiki Federalnej Niemiec, i którego głównym celem, punktem wyjścia do budowy tego domu jest upamiętnienie polskich ofiar – i w takim miejscu próbuje się odwrócić akt oskarżenia dotyczący II wojny światowej w stronę podziału odpowiedzialności za Holokaust z Polakami… Wydaje mi się to – nazwę to delikatnie – pewną niezręcznością” – zauważył.
Subtelna różnica
Historyk powrócił też do koncepcji, która stała za inicjatywą Domu – chodzi o pomnik „pamięci polskich ofiar II wojny światowej i niemieckiej okupacji Polski 1939 – 1945”. Aktualny projekt mówi jednak o „wszystkich ofiarach niemieckiej okupacji Polski 1939 – 1945”. Taki właśnie napis miałby widnieć na pomniku, który stanie w tamtym miejscu.
„Różnica nie jest zupełnie subtelna, ponieważ znów rozwadnia istotę polityki okupacyjnej hitlerowskiej w Polsce. Jej podstawą nie była walka z mieszanymi tożsamościami. Jej celem była eliminacja polskiego narodu. I trzeba dlatego uwzględnić ten pierwotny termin, z którym rozpoczęto inicjatywę, o której mówimy: polskie ofiary II wojny światowej. Zwłaszcza, że niemało jest upamiętnień – jak najbardziej potrzebnych – ofiar Holokaustu, upamiętnień Sinti Roma, niepełnosprawnych umysłowo, którzy zostali zamordowani na terenie Polski, także m.in. w czasie II wojny światowej” – podkreślał.
Pierścień Zygmunta Starego
Na koniec profesor Andrzej Nowak nawiązał do oszałamiającej liczby 516 tysięcy zrabowanych przez Niemców zabytków, które zewidencjonowało Ministerstwo Kultury. Wspomniał także wysiłki polskiego ministerstwa, zmierzające do tego, by odzyskać odnaleziony pośród zbiorów muzeum jubilerskiego w Pforzheim pierścień króla Zygmunta Starego.
„Jednym z najważniejszych, a może najważniejszym i najpiękniejszym [istniejącym] symbolem tej dawnej świetności Rzeczypospolitej jest ten właśnie pierścień. Pierścień Zygmunta Starego, być może noszony wcześniej przez jego żonę, królową Bonę. I ten pierścień właśnie został zrabowany we wrześniu 1939 roku w Sieniawie, w siedzibie książąt Czartoryskich, którzy byli właścicielami tego pierścienia od XVIII wieku” – przypomniał historyk. I dodał, kończąc wystąpienie: „Myślę, że dobrze by było, gdyby państwo niemieckie, gdyby politycy niemieccy wsparli wysiłki polskiego Ministerstwa Kultury, a żeby ten symbol odzyskać – nazwijmy to tak – na kolejny dobry początek rozmowy w Domu Niemiecko-Polskim”.
Źródło: pch24.pl, Biały Kruk