Patronowie nieustannie współcześni

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (20/2004)

Minione siedem dni były tygodniem wspominania głównych patronów Polski - NMP Królowej Polski i św. Stanisława.

Mieć kogoś za patrona oznacza liczyć na niego i na nim się opierać. Ale to także mieć potwierdzony przez Boga punkt odniesienia, pryzmat oglądu rzeczywistości, ponadczasowy klucz w szukaniu rozwiązań. Patronat nie podlega upływowi czasu, chociaż coraz bardziej odległe stają się rocznice dotyczące życia samych patronów.

Mieć kogoś za patrona to także umieć odczytywać z niego - tu i teraz - model własnej postawy życiowej. Dostrzec te zręby tożsamości i posłannictwa patrona, które przetrzymały próbę czasu. Dostrzec po to, aby samemu budować na tym, co sprawdzone. Budować nowe -nowe w formie, a sprawdzone w treści.

Maryja - Matka spod Krzyża. Maryja, Królowa Polski. Najbliższa tym wszystkim, którzy trwali przy Jej Synu aż do końca. Podczas, gdy inni szukali ocalenia na własną rękę, ci wraz z Maryją trwali przy Krzyżu. Z Nią nawet na Golgocie czuli się bezpieczni. Może dlatego tak bardzo ukochały Ją ludy i narody doświadczające w swojej historii przeróżnych zagrożeń. Może dlatego Polacy, dla których obrona niepodległości była prawie zawsze obroną Krzyża, chcieli i potrafili odczytać macierzyńską miłość Maryi jako znak pomocy ocalającej nie tylko wiarę, ale i wolność narodu.

Od czasów Stanisława, biskupa krakowskiego, dzieli nas prawie tysiąc lat. Znowu przyszło biskupowi z krakowskiej Skałki upominać i przypominać, iż należy „obyczaje społeczeństwa i jednostek oprzeć na zasadach Ewangelii" (z Listu Piusa XII w 700-lecie kanonizacji św. Stanisława). Przypomnieć sprawującym władzę, że przez uczciwe rządzenie powinni wypełnić to, do czego zostali wybrani - do służenia narodowi. Znowu przychodzi upomnieć ze Skałki przedstawicieli władzy za „zgubne postępowanie" (z Listu): zamazywanie różnic między dobrem a złem, wspieranie grzechu, żądanie akceptacji przez społeczeństwo tego, co grzeszne i nieobyczajne, zastępowanie zasad moralnych stanowiących zręby cywilizacji tolerancją dla wszystkiego, co tylko ktoś wymyśli...

Zaczęto w Polsce ostatniej dekady pouczać - niech Kościół społeczeństwa, a zwłaszcza władzy, nie poucza. Dekalog to sprawa czysto wyznaniowa i do prywatnego uznania. Demokracja wystarczy. Państwo prawa wystarczy...

Kościół wie, że nie wystarczy. Wmawiano, że Kościół chce władzy. Nie chciano przyjąć potwierdzonej wiekami doświadczeń oczywistości, że Kościół nie wałczy z władzą o władzę, ale z grzechem. Po równi z grzechem człowieka władzy, jak i najzwyklejszego obywatela. Szkoda, że wszystko, co już było, na nowo trzeba przypominać. Dobrze, że Kościół pamięta. A Stanisław, choć „umarł pod mieczem", to przecież miał rację. I ostatecznie - zwyciężył.

ks. Antoni Poniński
Rzecznik prasowy Kurii Diecezji Włocławskiej

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama