Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (23/2008)
Często dotykamy spraw tak oczywistych, że przestajemy na nie zwracać uwagę. Zapominamy o najprostszych gestach i słowach, bo wydaje się, że nikt nie oczekuje na to, co zwyczajne. Kiedy ktoś przypomni nam o najprostszych sprawach, otwieramy oczy w zadziwieniu, jak dzieci, które odkryły wielki sekret. Jak mogliśmy wcześniej tego nie wiedzieć?
Kościół w codzienności głosi Ewangelię, naucza prawd wiary i zasad moralnych, ale rzadko wypowiada to proste słowo: dziękuję. Z tym większą radością odnalazłem w słowie arcybiskupa warszawskiego na pierwszą niedzielę czerwca zdanie:
„Dziękuję, że jesteście", a następnie: „Dziękuję, że trwacie w polskim Kościele, wspieracie go i modlicie się". Zanim zaczniemy reformować sposób wyznawania wiary i postępowania ludzi, trzeba, byśmy umieli im podziękować oraz rozradować się ich obecnością. To owocuje dobrym nastawieniem i otwartością serca, które są potrzebne, aby przyjąć orędzie Ewangelii.
Ile w naszej codzienności jest narzekania na różne braki i niedogodności? Denerwuje nas stan naszych dróg, wzrastające ceny oraz nadmiar obowiązków. Nie mamy tylu rzeczy, które słusznie nam się należą. Wdzięczność jest lekarstwem na postawę roszczeniową. Nie musimy mieć wszystkiego natychmiast. Nie od tego zależy nasze szczęście. Wdzięczność pozwala szeroko otworzyć oczy na różne formy obdarowania. Potrafimy wtedy cieszyć się najprostszymi rzeczami: wschodzącym słońcem, świeżym porankiem, uśmiechem drugiego człowieka oraz owocami codziennej pracy.
O wdzięczności przypomniałem sobie w ubiegły weekend, kiedy przebywałem w Łodzi na spotkaniu z okazji 5. rocznicy śmierci mojego przyjaciela o. Józefa Kozłowskiego. Uczestniczyło w nim około czterech tysięcy ludzi, którzy przez dwa dni dziękowali za życie i posługę jednego człowieka: za jego pogodę ducha, dobroć i życzliwość, które otwierały serca na Pana Boga oraz budziły pragnienie życia w przyjaźni z Nim. Prawdziwe dobro czynione przez człowieka nie kończy się wraz z jego śmiercią, ale trwa dalej i pomnaża się w życiu innych. Taki jest też sens wdzięczności tym wszystkim, którzy byli przed nami. Mamy szansę być dzisiaj tym, kim jesteśmy, dlatego że oni nie szczędzili swojego życia i zdrowia, wskazywali nam drogę nadziei i prawdy, umierali za naszą niepodległość i wolność.
Kościół codziennie sprawuje Eucharystię na ołtarzach całego świata, a ona właśnie oznacza dziękczynienie. Wystarczy naprawdę na serio żyć tym, w czym uczestniczymy.
opr. mg/mg