Chłopcom brakuje pozytywnych wzorców męskości. Gdzie są chrześcijańscy mężczyźni?

W dzisiejszym świecie męskość kojarzy się z toksycznym maskulinizmem, patriarchalizmem czy byciem „macho”. Tymczasem chrześcijaństwo oferuje zupełnie inną wizję męskości – i nie jest to bynajmniej wizja sprzeczna z tym, o czym w głębi serca marzą mężczyźni!

Mężczyzna – indywidualista, szukający samospełnienia? Mężczyzna – despota, który ustala zasady obowiązujące w domu lub w pracy i srodze karze za ich niewypełnianie? Mężczyzna – narcyz, który dba o swój wygląd i uważa się za pępek świata? Mężczyzna – sportowiec, który spędza długie godziny na siłowni lub uprawiając inną aktywność fizyczną, a kompletnie nie radzi sobie w relacjach z innymi ludźmi? A może mężczyzna – pasjonat, dla którego w życiu nie liczy się nic poza hobby, które całkowicie go pochłania? Takie wzorce męskości nie kojarzą się dobrze i można je określić jako toksyczną męskość. Ale czy mężczyzna taki być musi? I co właściwie jest chorego w tych odpychających nas typach męskości?

Przede wszystkim, nietrudno zauważyć, że każdy z powyższych typów cechuje się jakąś skrajnością, brakiem równowagi. Czy realizacja swojego potencjału jest czymś złym? Albo czy złe jest trzymanie się zasad? Czy nie należy dbać o swój wygląd i kondycję fizyczną? Czy hobby jest czymś groźnym? Oczywiście, że nie. Problem pojawia się, gdy którykolwiek z tych elementów zaczyna dominować, prowadząc do atrofii innych sfer życia. Prawdziwa, dojrzała męskość, musi być wielowymiarowa, w przeciwnym razie staje się karykaturą męskości. I, co równie ważne, musi być zdolna do samopoświęcenia, do rezygnacji z wygórowanych ambicji, z autopromocji, z ukazywania samego siebie jako kogoś nieomylnego, komu należy się władza i wszelkie możliwe względy. Słowa św. Pawła z listu do Filipian powinni sobie wziąć do serca chrześcijanie obojga płci, ale może szczególnie mocno – mężczyźni: „nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie. Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich!” (Flp 2,3-4).

Tragicznym faktem jest to, że obecnie wielu chłopców i młodych mężczyzn żyje bez pozytywnego obrazu męskości: w ich życiu nie ma nikogo, na kim mogliby się wzorować, a model męskości prezentowany przez media jest fałszywy i odpychający. W wielu krajach zachodnich statystyki pokazują, że nawet co czwarty chłopak wychowywany jest przez samotną matkę. Skąd więc ma brać życiowe wzorce?

Co ciekawe, jak pisze Daniel Darling z World News Group, niedawny sondaż przeprowadzony przez Survey Center on American Life pokazuje, że chłopcy ze szkół średnich stają się coraz bardziej konserwatywni. Naukowiec Jean Twenge, autorka nowej książki Generations, która bada różne trendy wśród amerykańskich kohort pokoleniowych, stawia niezwykle interesującą tezę: „Wśród liberałów przyszłość należy do kobiet, a wśród konserwatystów przyszłość należy do mężczyzn”.

Jeśli tak jest faktycznie, to oznacza to, że młodzi mężczyźni odczuwają autentyczny „głód” prawdziwej męskości, a to, co oferuje im popkultura i środowisko, nie odpowiada im. Nie akceptują kulturowej de-maskulinizacji, proponowanej przez skrajną lewicę. Nie pasują im też wyczyny bezwstydnych internetowych prowokatorów-mizoginistów, takich jak kick-boxer Andrew Tate. Podświadomie szukają więc „drogi środka” – męskości zrównoważonej, wielowymiarowej, być może nie umiejąc nazwać tego, czego pragną w głębi swego męskiego „ja”.

Tak naprawdę to, co kryje się w ich sercach to model mężczyzny, który oferuje chrześcijaństwo. Wydana przed kilkunastoma laty książka ks. prof. Adama Rybickiego „Lew i baranek” opisuje duchowość mężczyzny właśnie jako rzeczywistość wielowymiarową. Mężczyzna potrzebuje być z jednej strony odważnym „lwem”, który staje w obronie wyznawanych wartości, a także osób, za które jest odpowiedzialny, z drugiej zaś – „barankiem”, łagodnym i zdolnym do poświęcenia samego siebie.

Daniel Darling podkreśla, że prawdziwa męskość to nie publikowanie buńczucznych filmów na Youtube czy chodzenie na „ustawki”, ale zdolność do ciężkiej i systematycznej pracy, wierności i poświęcenia. „Najodważniejszymi mężczyznami nie są niepewni siebie kolesie z YouTube, ale ojcowie podjeżdżający w niedzielę pod kościół minivanem, ojcowie, którzy odmawiają porzucenia Kościoła, gdy życie staje się trudne, ojcowie na tyle odważni, by podporządkować swoje cielesne pragnienia panowaniu Chrystusa”. Wspomina też własnego ojca, który podjął pracę już w wieku 14 lat – wychowywany był bowiem przez samotną matkę, która nie radziła sobie z problemami finansowymi. Całe jego późniejsze życie było wiernym realizowaniem życiowych zasad, i trwaniem przy swojej rodzinie w dobrych i złych chwilach. „Tata nigdy nie opublikował na Twitterze swoich gorących poglądów na temat męskości, ani nigdy nie widziałeś go prężącego muskuły przed lustrem. Ale poprzez swoje ciągłe i wierne podążanie w obranym kierunku był dla mnie modelem prawdziwej chrześcijańskiej męskości”.

Wielu chłopców i mężczyzn nie posiada podobnego wzorca w swej rodzinie. Ale być może tu jest właśnie rola wspólnoty Kościoła, aby jasno przedstawiać model chrześcijańskiej męskości, który będzie w kontrze do tego, co proponuje współczesny świat. Zagubieni życiowo chłopcy mogą odnaleźć swą drogę w tym, co proponuje Chrystus: w wezwaniu do samopoświęcenia i podążania Jego drogą. Nie możemy się bać stawiać wysokich wymagań – w istocie bowiem mężczyźni potrzebują wyzwań, a nie schlebiania czy poklepywania po plecach.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama