Historia Kościoła pełna jest wydarzeń mistycznych: wizji, objawień, przesłań. Wiele z nich staje się motorem napędowym wiary. Jednak nie zawsze do niej prowadzą i nie zawsze mają charakter nadprzyrodzony. Stolica Apostolska ogłosiła 17 maja nowe normy ich rozeznawania. Dokument ten ma chronić przed złudzeniami, fanatyzmem, oszustwami, religijnymi zjawiskami marketingowymi.
Przeróżne nadzwyczajne wydarzenia religijne budzą ogromne zainteresowanie i równie duże emocje zarówno osób wierzących, jak i zwykłych ciekawskich. Na przykład Medziugorie, znane z rzekomych objawień Maryi, które od 1981 r. przeżywała grupa miejscowych „wizjonerów” będących wówczas dziećmi, każdego roku przyciąga miliony pielgrzymów. Wiele osób wokół tego miejsca buduje swoją wiarę, wiele po latach przystępuje tam do spowiedzi i się nawraca. Mimo to Kościół nie uznał prawdziwości tych objawień. Z kolei nie dalej jak rok temu w mediach głośno było o rzekomym cudzie w Parczewie, gdzie – jak twierdzili świadkowie – na korze drzewa przy jednym z bloków widniała… twarz Jezusa. Dociekliwsi potrafili nawet wskazać aureolę. „Cud” przyjeżdżały oglądać tłumy. Niektórzy się modlili, kładziono kwiaty, palono świece. Dziś pielgrzymek, odmawiania Różańca już nie ma. Kościół zachował dystans. „Jeżeli prześledzimy historię objawień od 40 roku po Chrystusie do chwili obecnej, to nigdy nie mieliśmy objawień na drzewach, szybach czy na ścianach. Prawdopodobnie występuje tu zjawisko pareidolii, czyli zjawiska poznawczego, które polega na dopatrywaniu się znanych kształtów” – powiedział ówczesny rzecznik prasowy siedleckiej kurii ks. kan. Jacek Świątek, zalecając rozsądek.
Nie ma innych słów
Jednak potrzeba nadprzyrodzonej cudowności jest głęboko zakorzeniona w ludzkiej naturze. Dziś modni są wizjonerzy i prorocy, popularne prywatne objawienia – zarówno te zatwierdzone przez Kościół, jak i te wątpliwe. Można spotkać ludzi, którzy w życiu nie przeczytali Pisma Świętego czy Katechizmu Kościoła Katolickiego, ale za to znają treść wielu prywatnych wizji i ciągle szukają nowych. Ostrzega przed tym KKK. Wypowiadając się o objawieniach prywatnych, przytacza jedną z najbardziej surowych o nich opinii – fragment „Drogi na górę Karmel” św. Jana od Krzyża: „Od kiedy Bóg dał nam swego Syna, który jest Jego jedynym Słowem, nie ma innych słów do dania nam. (...) Jeśli więc dzisiaj ktoś chciałby Go jeszcze pytać lub pragnąłby jakichś wizji lub objawień, nie tylko postępowałby błędnie, lecz także obrażałby Boga, nie mając oczu utkwionych jedynie w Chrystusa, szukając innych rzeczy lub nowości” (65). Nie znaczy to jednak, że Kościół konsekwentnie stroni od „wizji i objawień”. Przeciwnie, dostrzega w nich potencjał i stara się go wykorzystywać dla duchowego dobra wiernych. Przypomina jednak, że rolą objawienia prywatnego „nie jest «ulepszanie» czy «uzupełnianie» ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomoc w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej” (KKK, 67). Poza tym żadne objawienia prywatne, także te, które zostały uznane przez Kościół za autentyczne, „nie należą do depozytu wiary” (KKK, 67). Katolik nie ma więc obowiązku w nie wierzyć, jednak Kościół w swej mądrości nie wyklucza ich w przekonaniu, że jeśli są prawdziwe i zgodne z Objawieniem, mają miejsce zgodnie z wolą Chrystusa.
Czyściec nieufności nie zaszkodzi
„Ostrożność jest zwyczajną postawą Kościoła nawet wobec objawień autentycznych. Jeśli naprawdę pochodzą od Boga, taki czyściec nieufności nie tylko im nie zaszkodzi, ale uczyni je bardziej wiarygodnymi” uważa o. prof. Jacek Salij OP, teolog i publicysta. – Tu nasuwają się jednak dwa pytania. Po pierwsze: czy kiedykolwiek można osiągnąć absolutną pewność, że dane wydarzenia pochodzą od Boga? I po drugie: skoro żadne autentyczne objawienie nie wychodzi swoją treścią poza Objawienie, jakiego Bóg dokonał w Jezusie Chrystusie, to jaki jest sens i pożytek takich objawień? – zauważa, wyjaśniając na przykładzie objawień w Fatimie. Jak przypomina o. Salij, ich główną treścią jest wezwanie do pokuty. – Mogłoby się wydawać, nic nowego: zwyczajne przypomnienie nauki zawartej w Ewangelii. Niemniej żadna encyklika papieska, żadne plany duszpasterskie nie zdołałyby ożywić religijnie tylu milionów ludzi, których przyprowadziła do Chrystusa Jego Matka przemawiająca w Fatimie. To samo można powiedzieć o objawieniach, jakie dały początek kultowi Najświętszego Serca Jezusa. Cała ich treść mieści się w Ewangelii. Czyż bez św. Małgorzaty Marii Alacoque katolicy nie wiedzieli o tym, że Chrystus jest nieskończenie miłosierny, że nasze grzechy Go obrażają, a Komunia św. jest niezastąpionym pokarmem na życie wieczne? A jednak dzięki kultowi Najświętszego Serca dokonało się w swoim czasie duchowe pogłębienie całego Kościoła – wyjaśnia dominikanin, dodając, iż Kościół szybko i stanowczo odcina się od objawień, których nie można pogodzić z prawdą wiary albo ich przesłanie nie ma charakteru gruntownie religijnego. – Natomiast w sprawie objawień, których autentyczność – po skrupulatnym rozważeniu ich całokształtu – nie jest wykluczona, osobiście odnoszę wrażenie, że więcej uwagi poświęca Kościół zgłębianiu samego przesłania aniżeli dowodom, że dane objawienia są ponad wszelką wątpliwość autentyczne. Większość nawet najgłośniejszych objawień doczekało się jedynie pośredniego potwierdzenia ze strony Kościoła, np. poprzez wybudowanie sanktuarium na miejscu objawień, beatyfikację i kanonizację osób, które tych objawień doznały itp. – dodaje o. prof. Salij.
Wystarczy wiara w to, co naucza Kościół
Zdaniem o. Pawła Gomulaka OMI, rzecznika Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, objawienia prywatne mają wartość pomocniczą i fakultatywną. – Pomagają nam lepiej zrozumieć i praktykować Ewangelię w naszych realiach. Nie zmieniają przy tym Objawienia! Stąd objawienia prywatne nie są potrzebne do zbawienia! Wszystko, co Bóg miał do powiedzenia, powiedział ostatecznie w swoim Synu. To jedyne i pełne Objawienie – podkreśla, przywołując anegdotę. – Na wykładach z teologii dogmatycznej jeden z moich współbraci nie mógł zrozumieć, że objawienia św. Faustyny są tylko objawieniami prywatnymi, choć zatwierdzonymi przez Kościół jako autentyczne. Zdenerwowany dociekał: „To nie muszę modlić się koronką, żeby być zbawionym?”. „Nie” – odpowiedział profesor. „Wystarczy, że będziesz wierzył w to, co naucza Kościół, czyli w to, co zawarte jest w Biblii i Tradycji, czyli nauczaniu apostołów”. Ale odmawianie koronki i wiara w objawienia św. Faustyny mogą nam pomóc lepiej rozumieć i przeżywać wiarę Kościoła – podkreśla o. Gomulak.
Źródło: Echo Katolickie 22/2024