Jak trwoga, to do Boga
„Jak trwoga, to do Boga” - mówi złośliwe przysłowie. Istotnie, wobec spraw, które wydają się przewyższać ludzkie możliwości, modlić się zaczynają często nawet ci, którzy Pana Boga traktują na dystans. Nierzadko też zwracają się o pomoc do świętych...
Św. Antoni pomoże znaleźć zgubioną rzecz. Kiedy jest zła pogoda, wznosimy prośby za wstawiennictwem św. Aleksego. Św. Andrzej Apostoł, w tradycji orędownik zakochanych, wspomaga w sprawach matrymonialnych i wypraszaniu potomstwa. Ilu świętych, tyle spraw do załatwienia. No właśnie. Do załatwienia. Czy to, jak często traktujemy świętych, nie odbiera im świętości?
Tradycja chrześcijańska przekazuje nam „specjalizację” świętych. Ale traktowanie świadków wiary jako biura rzeczy znalezionych czy na zasadzie współczesnych sposobów załatwiania różnych spraw, jest bardzo krzywdzące nie tylko dla nich samych, ale i dla nas.
Ktoś kiedyś powiedział, że świętym nie potrzeba kanonizacji, bo oni nagrodę odbierają w niebie. To bardziej znak dla nas i wzór do naśladowania w dążeniu do świętości. Często wspomagamy się „znajomościami” w niebie, aby uprosić dla siebie łaski. A przecież święci powinni być dla nas nie tylko wsparciem w modlitwach, ale przede wszystkim wzorem do naśladowania.
Kiedy zdecydujemy się przynajmniej w części żyć tak, jak nasi patronowie, Boże błogosławieństwo będzie nam towarzyszyło w każdej dziedzinie życia - co nie oznacza automatycznej gwarancji powodzenia, czasem może być to trudne błogosławieństwo.
Wzajemne udzielanie się dóbr duchowych realizuje się przez modlitwę, sakramenty (szczególnie Eucharystię), odpusty. Modlitwa to problem wymiany darów między ziemią a niebem oraz czyśćcem. Kościół zmaga się w walce o świętość, korzystając z zasług wszystkich. Jak mówi ks. Jan Radkiewicz, modlitwa człowieka jest wyrażeniem uznania Boga i Jego wszechmocy, wielkości i sprawiedliwości. - Wzmacnia nas w walce ze złem i doprowadza do dobrego. Modlitwa wstawiennicza świętych jest w łączności z prawem miłości bliźniego. Dlatego czujemy się zobowiązani do modlitwy za wszystkich ludzi - dodaje.
Świętych obcowanie odzwierciedla nie tylko pochodzenie, ale i naturę Kościoła. Sam Kościół jest sakramentem zbawienia, tj. narzędziem zjednoczenia człowieka z Bogiem i między ludźmi. Wspólnota Kościoła nie istnieje sama dla siebie, lecz służy budowaniu królestwa Bożego. Wierzący zwracają się z prośbą do Boga, by zmarłych przyjął do swej chwały. Modlą się również za siebie, aby wytrwać w wierności Bogu w pielgrzymce do wieczności.
Obcowanie świętych to wzajemna wymiana darów duchowych między niebem, czyśćcem a ziemią. Święci są nie tylko wzorami człowieczeństwa, ale i życia chrześcijańskiego. Podczas kanonizacji bł. Kingi w Starym Sączu Jan Paweł II wzywał: „Święci nie przemijają. Święci żyją świętymi i pragną świętości (...). Nie lękajcie się być świętymi! Uczyńcie kończący się wiek i nowe tysiąclecie erą ludzi świętych”. Dojrzałym chrześcijaninem jest ten, którego wiara rodzi uczynki miłości, uczynki życia wiecznego.
Każda trudna epoka miała swoich świętych. Dla kolejnych pokoleń pozostają oni przede wszystkim świadkami żywej wiary, sługami i służebnicami Boga oraz ludzi. Pochodzili z najróżniejszych środowisk. Byli wśród nich duchowni i świeccy, osoby z koroną królewską na głowie i ludzie prości. Już sama ich obecność nadaje sens przemijającym wiekom. I my teraz, wpatrując się w przykład naszych patronów i innych świętych, możemy realizować życiowe powołanie do świętości. Nie zapominając o ich wstawiennictwu i starając się nie traktować obcowania świętych jak targu z dobrodziejstwami, stawajmy się jak oni świętymi. A obcowanie świętych niech będzie komunią Kościoła pielgrzymującego z Kościołem w niebie.
opr. aw/aw