Powszechnym zwyczajem, praktykowanym od wieków w naszych parafiach, jest obrzęd błogosławieństwa pól.
Powszechnym zwyczajem, praktykowanym od wieków w naszych parafiach, jest obrzęd błogosławieństwa pól. Zwykle sprawuje się go w okresie najbujniejszego wzrostu roślin, zbóż. Tradycyjnie jest to maj.
Dawniej łączono go ze wspomnieniem św. Marka Ewangelisty (25 kwietnia), św. Izydora, patrona rolników (10 maja), ewentualnie sprawowano w dni modlitw o urodzaje (poniedziałek, wtorek i środę przed uroczystością Wniebowstąpienia Pańskiego). Dziś z powodów praktycznych najczęściej jest to niedzielne popołudnie. Zmienił się także sposób sprawowania obrzędu. Przed laty kapłan w asyście mieszkańców całej wioski szedł na pola, pomiędzy łany zbóż. Obecnie owa klasyczna forma poświęcenia pól pozostała już tylko w nielicznych miejscowościach. Procesja zwykle ma wymiar bardziej symboliczny: choć pozostały umajone, przystrojone kwiatami cztery stacje, zwane ołtarzami, procesja jest dużo krótsza niż kiedyś, wierni wędrują wygodnie po asfalcie. Uczestniczy ich też w uroczystości coraz mniej. Dlaczego?
Przyczyn jest kilka: niewiele osób mieszkających na wsi zajmuje się uprawą roli, wielu nie znajduje w sobie motywacji, by uczestniczyć w czymś, czego do końca nie rozumie i co bardziej kojarzy się im z piknikiem niż wydarzeniem religijnym. Zatarła się prawda, że Bóg jest dawcą i źródłem wszelkiego życia. Bardziej skłonni jesteśmy wierzyć, że na obfitość plonów ma wpływ odpowiednie nawożenie, uprawa, opryski, pogoda, wyposażenie techniczne gospodarstwa. I wreszcie, co najistotniejsze: zagubiło się właściwe rozumienie błogosławieństwa. Często ma ono w powszechnym rozumieniu wymiar komercyjny, zabobonny, daleki od istoty. Jest nim wpisana starotestamentalna relacja: coś za coś. W ten sposób zamiast prowadzić do Boga, staje się murem, który skutecznie od Niego oddziela.
Obrzęd błogosławieństwa pól jest wyrazem wiary w Bożą Opatrzność, w szczególne partnerstwo, jakie istnieje pomiędzy Dawcą życia a człowiekiem. Przypomina o Bożym prymacie w świecie, pierwszeństwie wartości ducha wobec materii, o zależności od Stwórcy. Ważny jest też inny aspekt, zwykle pomijany (a często też pogardzany): według myśli chrześcijańskiej praca na roli to zaszczyt, służba, znak podjęcia ścisłej współpracy z Bogiem.
Sposób rozumienia, czym w swojej istocie jest błogosławieństwo, przez wieki podlegał znaczącej ewolucji. Od średniowiecza daje się zauważyć proces urzeczowienia i nadania mu znamion działania ceremonialno-magicznego. Ks. prof. Jerzy Kopeć przyczynę takiego stanu rzeczy widzi w jego odpersonifikowaniu, zagubieniu sposobu postrzegania dzieła stworzenia jako przejawu dobroci i miłości Boga, a przede wszystkim w oddzieleniu błogosławieństwa od Eucharystii. Sobór Watykański II powrócił do jego pierwotnego sensu. Przypomniał, że swoje źródło znajduje ono w Jezusie Chrystusie i wydarzeniu zbawczym. W Nim Bóg najpełniej pobłogosławił świat - przywrócił człowiekowi utracone życie, w Nim też zostaliśmy usynowieni, obdarzeni mocą Ducha Świętego. Ponieważ zbawienie otrzymaliśmy za darmo, rację bytu straciło postrzeganie błogosławieństwa jako wymiany, nierzadko podlegającej zasadom komercji. Bóg daje wzrost roślinom, pozwala wzrastać plonom nie dlatego, że nam się to należy, ale dlatego, że nas kocha, wydał się za nas na krzyżu, troszczy się o zwyczajną ludzką codzienność.
Ks. prof. Stanisław Czerwik zwrócił uwagę na dialogowy charakter błogosławieństwa. Cała liturgia widziana w perspektywie błogosławieństwa jest działaniem Boga, do którego należy też inicjatywa. Przypomniał, iż „czynności liturgiczne nie są czynnościami prywatnymi, lecz celebracjami Kościoła”. Konieczne jest słowo Boże - nigdy nie wolno go pomijać. Wzywa ono człowieka do poddania się oczyszczeniu i odnowieniu, prowadzi do nawrócenia, staje się źródłem umocnienia, chroni przed zabobonnym traktowaniem modlitwy.
W odnowionych obrzędach błogosławieństw często zwraca się uwagę na ich jednoczący charakter. Wiara nie jest prywatną sprawą człowieka, staje się owocna wtedy, gdy znajduje swoje przełożenie na wymiar wspólnotowy. Bóg obdarza życiem, błogosławi nie po to, byśmy mieli efekt Bożej przychylności wykorzystywać dla swoich prywatnych celów, dominacji, piętrzenia zależności, lecz abyśmy nawzajem sobie służyli. By dokonywało się wzrastanie w wierze i świętości.
Dobrze przygotowany i przeżyty obrzęd poświęcenia pól prawdę tę wydobywa. Bogactwo i biedę, tak jak wszędzie w naszej polskiej rzeczywistości, widać również na wsi. Przed Bogiem wszyscy są równi, wszyscy też są zobowiązani do tego, by przemieniać wzajemne relacje, uczyć się otwartości na siebie, wyzbywać się tak mocno stygmatyzującej naszą codzienność zawziętości, zawiści, zazdrości, które skutecznie niszczą wzajemne relacje i stają się antyświadectwem. Dopiero wtedy, gdy to zrozumiemy, Boże błogosławieństwo wyda owoce.
opr. aś/aś