Śladem Piątej Ewangelii

O odkrywaniu "Piątej Ewangelii". Co kryje się pod tym określeniem?

„Dotykałam skały, na której umierał nasz Zbawiciel, całowałam płytę na Jego grobie, ucząc się w ten sposób miłości, jaka była mi zadana” - świadectwo wolontariackiej posługi Heleny Sosnowskiej jest o tyle wzruszające, że dyktowane sercem.

Pobyt w Ziemi Świętej traktowałam jako misję, do której zaprosił mnie przez wstawiennictwo najlepszej z Matek sam Bóg, któremu ufam bezgranicznie - podkreśla pani Helena, odsłaniając dzień po dniu dojrzewanie do prawdziwej, bo zawartej w cierpieniu i służbie drugiemu człowiekowi miłości. Podążanie śladem jej zapisków pozwala poczuć atmosferę paschalnych dni i niejako naocznie towarzyszyć Zbawicielowi w drodze na krzyż, który stał się symbolem nadziei.

Niedziela Palmowa

„Uroczysta procesja palmowa gromadzi wszystkich wiernych w Jerozolimie. Uczestniczący w niej idą tłumnie z gałązkami palm i oliwek, spontanicznie śpiewając: „Hosanna! Hosanna!”. Tak bardzo pragnę przeżywać to święto razem z innymi, lecz niestety nie mogę wziąć udziału w tej jedynej w swoim rodzaju uroczystej procesji. Mam dyżur popołudniowy i mój triumfalny hołd składam dzieciom, które już zdążyłam pokochać” - notuje autorka w 2004 r. z  zaznaczeniem, iż pociechą jest wspomnienie ubiegłorocznej procesji, w której dane jej było uczestniczyć.

Wielki Czwartek

„W wolnym czasie idę do sanktuarium św. Jana w Ain Karem. Tutaj modlę się za kapłanów, a następnie jedziemy do szpitala w Hadassie, gdzie przebywa o. Antoni. Stan jego zdrowia ulega nieznacznej poprawie. Patrząc na niego, dochodzę do wniosku, że Bóg ukazuje nam swoją miłość w przeróżnych okolicznościach, nawet w takim cierpieniu, by powiedzieć, jak bardzo nas kocha”. Zwieńczeniem dnia staje się modlitwa w wypełnionym po brzegi Kościele Konania w Getsemani - wyjaśnia. „Po zakończeniu nabożeństwa jeszcze długo adorujemy Jezusa przy świętym kamieniu, przy którym modlił się On w pamiętny wieczór przed męką”.

Wielki Piątek

„Na Kalwarii w Jerozolimie dokonało się zbawienie świata. Tutaj Jezus, oddając swoje życie Ojcu, złożył najwyższy dar miłości, abyśmy mieli życie wieczne. W szczególny sposób na tę górę Zbawienia i przebaczenia zaprasza także mnie, abym mogła - jak On - złożyć siebie w darze miłości. (...) Podchodzę na kolanach do miejsca, gdzie stał krzyż Chrystusa i dotykając ręką skały, mówię Bogu z wielką pokorą: Oto jestem, cała i bez ograniczeń! Oddaję Tobie, Boże, siebie samą i tych, do których mnie posyłasz, których Ty sam pragniesz umieścić w moim sercu”.

Wielka Sobota

„To dzień symbolizujący światło, nadzieję i nowe życie. (...) W Jerozolimie zatrzymujemy się przy Via Dolorosa w historycznym kościele Ecce Homo. Będziemy czuwać z Jezusem, wynagradzając Mu za niesprawiedliwy sąd ludzki. W tę świętą noc przeżywamy Paschę Wielkanocną w tym samym miejscu, gdzie Jezus przed dwoma tysiącami lat był sądzony przez Piłata. Tutaj człowiek wydał wyrok śmierci na Boga. Zastanawiam się, czy dzisiaj jesteśmy w stanie to zrozumieć? Czy potrafimy wynagradzać Bogu tę ludzką niesprawiedliwość?”.

Święto Zmartwychwstania

„... staje się ono uwieńczeniem mojej posługi w Ziemi Świętej. Przeżywam je godnie, jak przystało na dziecko Boże. O 7.00 uczestniczę w rezurekcji paschalnej w sanktuarium św. Jana Chrzciciela w Ain Karem, a o 11.00 rozpoczynam pracę przy moich umiłowanych dzieciach i raduję się, że to właśnie w nich odkrywam dziś zmartwychwstałego Zbawiciela świata. W wolnym czasie dzwonię do domu, aby złożyć płynące z ojczyzny Jezusa błogosławione życzenia”.

Poniedziałek Wielkanocny

„Tylko tu, w zupełnie bezradnych dzieciach, mogę zobaczyć Jezusa takim, jakim On jest naprawdę - cichym, pokornym, nic niemówiącym, ale tak bardzo szczerym, dającym miłość całym swoim sercem. Teraz już inaczej patrzę na ich cierpienie. (...) Przez gorącą miłość do tych dzieci odkrywam Bożą ekonomię zbawienia. Radość, jaką odczuwam w swoim sercu, czerpię z ich szczęścia - szczęścia, które widzę w oczach wyrażających głębię ich duszy - mieszkania Boga”.

Czas Piątej Ewangelii

- Ziemia Święta przemówiła do mnie głosem najczulszym i najdelikatniejszym - głosem miłości i miłosierdzia - wyznaje H. Sosnowska z zaznaczeniem, że nieprzypadkowo Jerozolima nazywana jest Piątą Ewangelią. Na niej bowiem urodził się Jezus, tu żył i umarł na krzyżu, zmartwychwstał oraz wstąpił do nieba. Ziemia Święta, za którą wciąż tęskni, wydaje się jej o tyle bliższa, że właśnie tu poznała miłość Boga w cierpiącym człowieku, a służąc Mu, odkrywała miłość do bliźniego.

Echo Katolickie 13/2013

WA

W odpowiedzi na głos serca

Pragnienie ludzkiego serca, o ile zgodne jest z wolą Bożą, spełni się - pani Helena nie ma wątpliwości. - Warunkiem jest żarliwa modlitwa i ufność - dopowiada, wprowadzając w okoliczności towarzyszące trzykrotnemu nawiedzeniu Ziemi Świętej i misji będącej życiową lekcją służby oraz miłości.

Helena Sosnowska nie ukrywa, że podążanie śladami Chrystusa oraz dotykanie uświęconych Jego obecnością miejsc od zawsze pozostawało jej wielkim i skrytym marzeniem. Wspomina historyczną pielgrzymkę Jana Pawła II do Ziemi Świętej. - Cześć i namaszczenie, z jakim Ojciec Święty pochylał się nad Bożym Grobem, tylko spotęgowały to pragnienie - wyznaje z uwagą, że szturmowanie nieba przy jednoczesnym zdaniu się na wolę Opatrzności skutkuje rozwiązaniami zaskakującymi nawet dla proszącego.

- Bóg postawił na mojej drodze franciszkanina pełniącego na co dzień służbę w Bazylice Bożego Grobu w Jerozolimie. Odkryłam przed nim tęsknotę mojego serca... Po kilku tygodniach zadzwonił z informacją, że w zamian za lokum i strawę będę mogła posługiwać jako wolontariuszka. Wyjechałam tuż przed Niedzielą Palmową - wyjawia pani Helena.

Jak podkreśla, łaska przeżycia Świąt Paschalnych w Jerozolimie wniosła powiew świeżości w jej wiarę, miłość i nadzieję. Mojej rozmówczyni dane było stąpać po Ziemi Świętej trzykrotnie (- Trzy razy po trzy miesiące - precyzuje.) - w latach 2003 i 2004 w okresie Wielkiej Nocy, zaś w 2005 r. - w czasie Bożego Narodzenia. A choć szansę wyjazdu lubi postrzegać w kategoriach niezasłużonego daru... - sygnalizuje, iż nieraz odnosi wrażenie, że wolontariacka posługa w ojczyźnie Jezusa była misją, do której Pan Bóg przygotowywał ją przez całe życie...

Moja misja w Ziemi Świętej

- tak moja rozmówczyni określa swoją posługę wśród niepełnosprawnych i sierot; taki też tytuł nosi książka będąca zapisem jej przeżyć.

W zawodzie pielęgniarki H. Sosnowska przepracowała 43 lata i - jak sygnalizuje - ze służby bliźniemu nie zwolniła jej emerytura. Pisanym sercem świadectwem miłosiernej posługi wśród chorych i cierpiących staje się książka autorstwa wolontariuszki. „Zrozumiałam, że to nie ja pokochałam swój zawód i służbę cierpiącemu, ale Chrystus powołał mnie do miłości, dając mi swoją bezwarunkową miłość ukazaną w bezbronnym, cierpiącym człowieku” - zapisała w nawiązaniu do posługi wśród podopiecznych Domu dla Osób Starszych w Abu Dis nieopodal Jerozolimy oraz - w kolejnym roku - wśród upośledzonych dzieci z prowadzonego przez szarytki zakładu Saint Vincent w Ain Karem.

- Opieka nad nimi na ziemi, gdzie wołanie o miłosierdzie i miłość wzajemną ma szczególny wydźwięk, pozwoliły mi dostrzec w cierpieniu duszę - podkreśla pani Helena z zaznaczeniem, iż czas misji przeżyła, trwając przed Chrystusem na kolanach z otwartym umysłem i sercem. - Widziałam w nich Jezusa - mówi o podopiecznych. I jeszcze, że chory czy niepełnosprawny, tak samo jak zdrowy, odczuwa potrzebę serdecznej obecności najbliższych. - Jest ona duchowym lekarstwem przywracającym mu chęć do życia i walki o nie - uzasadnia, wskazując - jako zasadniczą odsłonę wolontariackiej posługi - towarzyszenie i czuwanie umożliwiające choremu oraz umierającemu uwolnienie od lęku i niepokoju.

Życzeniem autorki jest, by jej książkowe świadectwo stało się inspiracją dla wiernych do odwiedzenia Ziemi Świętej. - Okoliczności mogą być niesprzyjające, jeśli jednak pragnienie serca jest szczere, Pan Bóg nie pożałuje sposobności - zachęca do niezniechęcania się trudnościami i ufnej modlitwy! Forma pamiętnika odsłaniająca dzień po dniu stan duszy wolontariuszki spotkał się z żywym przyjęciem czytelników. Dowód? W ciągu trzech miesięcy - mimo braku promocji - udało się rozprowadzić dwa tysiące egzemplarzy książki. Ludzie dzwonią i pytają, a pani Helena chętnie dzieli się świadectwem posługi wierna obietnicy, że przyjęty w zaufaniu dar Pan Bóg pomnoży. Wystarczy uwierzyć!

WA

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama