• Echo Katolickie

Rozgniewany Bóg?

Jeśli spojrzeć na niektóre przejawy ludowej pobożności, takie jak pieśni kościelne, można by dojść do wniosku, że Bóg jest surowym, rozgniewanym ojcem, którego musi przejednywać Maryja. To jednak nie jest właściwy obraz Boga ani Matki Najświętszej

Przeglądając zasoby sieci, całkiem niedawno natknąłem się na dość interesującą (i poruszającą) dyskusję dotyczącą istnienia pewnych - jak to określają uczestnicy debat - „skamielin” religijnych, obecnych w starych pieśniach. Dostało się znanej, lubianej, często śpiewanej w naszych kościołach pieśni maryjnej „Serdeczna Matko”.

W drugiej zwrotce znajdujemy takie oto słowa: „Zasłużyliśmy, to prawda, przez złości /By nas Bóg karał rózgą surowości/ Lecz kiedy Ojciec rozgniewany siecze/ Szczęśliwy, kto się do Matki uciecze”. Podpadło też sformułowanie z szóstej strofy: „Ratuj nas, ratuj, Matko ukochana/ Zagniewanego, gdy zobaczysz Pana”. W pierwszym przypadku uwypuklono błąd teologiczny, polegający na przeciwstawieniu (niczym w gangsterskich filmach, gdzie występuje zły i dobry policjant) zagniewanego Boga Maryi jako Tej, która staje w obronie swoich dzieci. W drugim - Matka Jezusa ma chronić przed gniewem swojego Syna. Podobna figura semantyczna jest obecna również w innych, mniej znanych pieśniach religijnych. „A chociaż Syn Twój w gniewie mnie ukarze - Matka za dzieckiem w obronie powstanie […] za kim, Matko, na sądzie się wstawisz/ Ten wieczną śmiercią nigdy nie zaginie” - znajdujemy w tekście ,,Biedny, kto Ciebie”. W jeszcze innej pieśni prosimy: „Racz na nas wejrzeć, Matko miłosierna/ Rozbrój gniew Syna, Opiekunko wierna”.

Dylematy

Przecież czytamy u św. Pawła - argumentowano: „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał. Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł [za nas] śmierć, co więcej - zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami?” (Rz 8,31-34). Inni przytaczali relację dzieci z objawień fatimskich: „Zobaczyliśmy anioła trzymającego w lewej ręce ognisty miecz; iskrząc się wyrzucał języki ognia, które zdawało się, że podpalą świat; ale gasły one w zetknięciu z blaskiem, jaki promieniował z prawej ręki Naszej Pani w jego kierunku; anioł wskazując prawą ręką ziemię, powiedział mocnym głosem: «pokuta, pokuta, pokuta!»”.

Wnioski, które pojawiły się w dyskusji, były druzgocące: od oskarżenia, iż Kościół (dla swojego interesu?) podtrzymuje wyobrażenie karzącego, surowego Boga (którego obraz został przecież „upgradowany” w Nowym Testamencie), by trzymać w szyku (poprzez wzmacnianie lęku) swoich wiernych, po wmawianie milczącej zgody na wyniesienie Maryi-człowieka do rangi wszechmocnej bogini. Czy takie przedstawienie sprawy jest zgodne z przesłaniem Biblii i nauką Kościoła katolickiego? - pytano. Czy Maryja, choć Niepokalana, ale będąca jednak „tylko” Bożym stworzeniem posiada większą cierpliwość i miłość do grzesznej ludzkości niż sam Miłosierny Bóg? Przy okazji dostało się innym tradycyjnym formom kultu, takim jak nabożeństwo „Gorzkie Żale” czy pieśni pasyjne (zarzuty: zbyt wiele emocji, miałkość treści itp.). Pojawiły się też postulaty, by wymazać z dogmatyki Maryję, bo za dużo „miesza” w głowach ciemnym (?!) katolikom.

Cóż zatem mamy zrobić: wycofać ze śpiewników kościelnych śpiewaną od pokoleń pieśń „Serdeczna Matko”, odpuścić sobie religijne utwory pasyjne czy zostawić je, ale z odpowiednim komentarzem? A może wyjść z innego jeszcze założenia: skoro (zapewne) większość i tak nie przykłada wagi do tego, co śpiewa, okryć problem całunem milczenia?

Inne czasy

Zacznijmy od początku. Nie znamy autora tekstu i melodii wspomnianej wyżej pieśni. Wiadomo, że powstała w XVIII w., być może wcześniej. Był to czas wielu wojen. Epidemie dżumy, cholery pustoszyły kraje Europy. W powszechnym przekonaniu klęski były karą Bożą za niewierność, pychę, chciwość, rozpustę. Przyjmowano je pokornie, ale też z całych sił szukano ratunku w niebiosach.

Z tego mniej więcej okresu pochodzi obraz Matki Bożej Łaskawej (aktualnie znajdujący się w warszawskim kościele oo. jezuitów przy ul. Świętojańskiej), przywieziony do Polski w 1651 r. Trzyma Ona w obu dłoniach połamane strzały Bożego gniewu. Jest to kopia ikony Maryi, pochodzącej z katedry w Faenzy w północnych Włoszech. Obraz od razu stał się bardzo popularny, do czego zapewne przyczyniła się legenda mu towarzysząca. Jak pisze Beata Szafraniec: „podczas szerzącej się w Faenzy w początkach XV w. epidemii, pobożnej kobiecie Joannie a Costumis objawiła się Matka Boska ubrana w złotą suknię i płaszcz, dzierżąca w obu rękach złamane strzały i wypowiedziała do niej słowa: «Jak te strzały złamane widzisz, tak będzie złamany gniew Boskiego Syna mego»”. Miasto zostało ocalone z zarazy. (B. Szafraniec, „Matka Boska Łaskawa”, w: „Maryja Orędowniczka wiernych”).

Wiemy z różnych źródeł, że wyobrażenie Maryi odegrało wielką rolę w ówczesnej kulturze religijnej - czy mogło stanowić inspirację dla autora pieśni „Serdeczna Matko”? Tego nie wiemy. Mogło tak być. Tradycja utrwaliła wyobrażenia. Ale też czasy się zmieniły i coraz mocniej zaczęto dostrzegać teologiczne niespójności.

Moc modlitwy wstawienniczej

Ciekawie próbuje się z nimi rozprawić o. Jacek Salij (odsyłam do tekstu: „Rozgniewany Bóg i Matka Miłosierdzia” w ramach cyklu „Praca nad wiarą”).

O. Salij zwraca uwagę na wartość modlitwy wstawienniczej w Kościele - wiele tekstów biblijnych ukazuje jej głęboki sens i wartość. „I szukałem wśród nich człowieka, który by wystawił mur [przeciwko Mnie] i stanął w wyłomie przede Mną, by bronił tej ziemi i przeszkodził Mi w jej niszczeniu, a nie znalazłem takiego” - pisze prorok (Ez 22,30). W Ewangelii św. Jana czytamy opis wesela w Kanie Galilejskiej - gdy pojawia się problem z winem, Matka Jezusa prosi swojego Syna o pomoc. Tam też znajdują się słowa, które można uznać za Jej testament: „Zróbcie wszystko, cokolwiek [Syn mój] wam powie”. „Nie przestajemy za was się modlić” - wyznaje Apostoł Paweł - „i prosić Boga, abyście doszli do pełnego poznania Jego woli” (Kol 1,9n). Paweł liczy zresztą na wzajemność: „Proszę was, bracia, przez Pana naszego Jezusa Chrystusa i przez miłość Ducha, abyście udzielili mi wsparcia modłami waszymi za mnie do Boga” (Rz 15,30). Modlitwa wstawiennicza przybiera niekiedy postać walki. „Rodak wasz, Epafras, zawsze walczy za was w modlitwach, o to, abyście stali mocno, doskonali w pełnieniu każdej woli Bożej” - czytamy w Liście do Kolosan (Kol 4,12). Również Apostoł Paweł czuje się poniekąd wojownikiem: „Chcę, abyście wiedzieli, jak wielką walkę toczę o was” (Kol 2,1).

Czyżby Pawłowi czy Matce Najświętszej bardziej zależało na zbawieniu grzeszników niż samemu Panu Bogu? - pyta o. Salij. Bóg chce być proszony? O co chodzi?

„Bóg jest Miłością i zawsze miejmy to za dogmat, że Jemu bardziej zależy na naszym dobru niż nam samym” - pisze dalej. I rzuca myśl, pozornie szokującą: „Zatem jeżeli niekiedy przybiera postać naszego «wroga» (por. np. Pwt 32,20n; Hi 13,24; 33,10), to niewątpliwie również wówczas zależy Mu na naszym dobru”.

Bóg - wrogiem? Owszem. Ale nie człowieka, a grzechu i tego wszystkiego, co nas niszczy, zniewala, wypacza miłość. Zatem biblijny Boży gniew nie jest tożsamy z odrzuceniem, nie ma w nim nic z okrucieństwa, tak dobrze nam znanych z naszego świata. „Bóg nie może przyklaskiwać złu albo się nim nie przejmować” - przypomina dominikanin. Wypędzenie przekupniów ze świątyni, ostre słowa kierowane np. do faryzeuszów to potwierdzają.

Maryja i zagniewany Bóg to nie „gra w złego i dobrego policjanta”, nie targ czy handel. To dialog miłości. Wyraz najwyższego zatroskania o los człowieka. I takie zapewne były intencje autora wspomnianych wyżej tekstów. Czy nadal je śpiewać? To cząstka naszej historii, tradycji. A dlaczego nie. Potrzebna jest tylko dobra katecheza, by rozwiać wątpliwości.

 

Echo Katolickie 38/2022

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama