Beatyfikacja papieża Pawła VI w niedzielę kończącą synod biskupów o rodzinie nie może być przypadkowa. Pomimo ostrej krytyki jego encyklika Humanae Vitae pozostaje w mocy
Beatyfikacja papieża Pawła VI w niedzielę kończącą synod biskupów o rodzinie nie może być przypadkowa. Zarówno obecny synod, jak i Paweł VI znaleźli się pod ogromną presją światowej opinii publicznej. Od synodu oczekuje się dopuszczenia osób żyjących w związkach niesakramentalnych do Komunii świętej. Od Pawła VI prawie cały świat oczekiwał zgody na stosowanie środków antykoncepcyjnych. Po śmierci Jana XXIII to właśnie na niego spadł obowiązek rozstrzygnięcia tego problemu. Trzeba pamiętać, że w latach sześćdziesiątych Europa wchodziła w okres rewolucji seksualnej. W roku 1960 w sprzedaży pojawiła się pierwsza pigułka antykoncepcyjna. Paweł VI znalazł się pod niewiarygodną wprost presją — nie tylko mediów, ale też kościelnych konsultorów. Większość członków papieskiej komisji opowiedziała się za dopuszczalnością tychże środków.
Dla papieża była to jedna z najtrudniejszych decyzji, o czym sam powiedział w czasie audiencji 31 lipca 1968 roku, a więc kilka dni po podpisaniu encykliki „Humanae vitae”: „Żaden inny problem, jak ten, nie dał nam tak odczuć ciężaru naszego urzędu”. Paweł VI jednoznacznie uznał stosowanie środków antykoncepcyjnych za moralnie złe. Ani wcześniej, ani potem nie było chyba dokumentu kościelnego, który byłby tak powszechnie krytykowany i odrzucany. Na Pawła VI spadła lawina krytyki i wewnątrzkościelnego nieposłuszeństwa, co wiązało się z ogromnym cierpieniem. Papież uniósł ten ciężar i nie wycofał się ze swojego nauczania. Już to każe patrzeć na Pawła VI z wielkim szacunkiem i pozwala go nazwać męczennikiem ducha (więcej GN 42/2014 na ss. 18—21). Swoją decyzją sprzeciwił się potężnym prądom współczesnej cywilizacji.
I jeszcze dopowiedzenie do rozmowy z prof. Markiem Szczepańskim na temat górnictwa (ss. 41—43). Może z powodu lokalnego patriotyzmu, ale niezmiernie irytuje mnie totalna krytyka branży górniczej. Należy ją krytykować, ale nie całą. Wyraźnie trzeba odróżniać szeregowych górników, których są dziesiątki tysięcy, od najwyższej kadry zarządzającej. To ta niewielka grupa, licząca zdaniem profesora około 250 osób, odpowiada za zły stan górnictwa.
opr. mg/mg