Są na świecie rzeczy tak kruche, że aż nie do pokonania. Paradoksalnie. I do takich należy miłość.
Są na świecie rzeczy tak kruche, że aż nie do pokonania. Paradoksalnie. I do takich należy miłość.
Jakieś półtora tysiąca ludzi: ponad siedemset par. W różnym wieku, z różnym stażem małżeńskim. Byli wśród nich tacy, którzy w trakcie błogosławieństwa podskakiwali z iskrą w oku, że dopiero rok są po ślubie. Byli i tacy, którzy ostatnie 65 lat spędzili razem. Łączyło ich jedno – związani sakramentalnym małżeństwem przybyli do kościoła, żeby odnowić swoje małżeńskie przysięgi. Trzymając się za ręce i patrząc sobie w oczy, wypowiadali za celebransem słowa przyrzeczenia. Przyznaję – wzruszyłem się. Być może dlatego, że wokoło wszyscy powtarzają, jak nietrwałe są dzisiaj związki małżeńskie, być może z innego powodu... Nie wiem. Wiem jednak na pewno, że są na świecie rzeczy tak kruche, że aż nie do pokonania. Paradoksalnie. I do takich należy miłość. Myślę o prawdziwej miłości, niekoniecznie o tym, co miłością nazywają twórcy kolejnych seriali. Wierzę, że jeśli miłość jest autentycznie tym, czym być powinna, przezwycięży wszelkie trudności. Ale słowo „autentycznie” jest tu niezwykle ważne. Bo o prawdę chodzi. Prawdę o miłości.
Wśród dylematów współczesnego człowieka problem prawdziwości – faktów, stwierdzeń, postaw – z dnia na dzień staje się coraz bardziej palący. Czy ostatnia wiadomość usłyszana w radiu jest prawdziwa, czy postawa tego znanego człowieka jest autentyczna, czy to, co powiedział polityk, nie mija się z prawdą? Za dużo po tej ziemi chodzi piłatów, którzy wciąż i od wieków zadają jedno i to samo pytanie. Kardynał Grocholewski, długoletni prefekt Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej, jak również Sygnatury Apostolskiej, czyli najwyższego trybunału w Kościele, zapytany o kryzys słowa prawdziwego w przestrzeni współczesnych mediów, nawiązał do stwierdzenia papieża Franciszka. Na początku swojego pontyfikatu powiedział on bowiem, że istnieje obecnie dyktatura relatywizmu, a zatem poglądu, że wszystko jest względne i nie ma prawdy absolutnej, że punkt widzenia generuje wytworzenie swojej własnej, osobistej prawdy. Ba – nazwał to „rakiem” współczesnego społeczeństwa.
Faktycznie, to bardzo mocne. I prowadzi niestety do destrukcji społeczności. I choć – powtórzę – istnieją na tym świecie rzeczy tak kruche, że aż nie do pokonania, to jednak ułuda mocy najczęściej powoduje upadek.
Kruchość może zostać wykorzystana. Myślę, pewnie jak większość wierzących, o kruchości właściwej dziecku, w kontekście ostatnich wydarzeń w Kościele chilijskim. Krzywda wyrządzona niewinnej i bezbronnej osobie nie może nie ranić całej społeczności. Stąd radykalne decyzje Franciszka wobec biskupów i ich gest oddania się do dyspozycji papieża. Rozważając kruchość, myślę więc też o tym, jak bardzo jako wspólnota potrzebujemy odwagi oczyszczenia, autentyczności i bezkompromisowej postawy wobec problemu ochrony dzieci przed krzywdą. Zwłaszcza wyrządzoną przez tych, których powinnością jest służyć najmniejszym.
Boże Ciało przed nami. Pozwolę sobie więc zauważyć, że Hostia też jest krucha. Tak krucha, że aż nie do pokonania. Jest jak bezbronność Boga, który w szaleństwie miłości złożył Siebie w dłonie człowieka. I to jest być może Jego największą mocą.
ks. Adam Pawlaszczyk - redaktor naczelny tygodnika "Gość Niedzielny"
opr. ac/ac