Odnaleźć ład

Jedno jest pewne: ładu wokół nas jakby mało. Sensu jakby jeszcze mniej. Wykorzystajmy szansę – w domu Matki zawsze można je odnaleźć. Sens, ład...

Jedno jest pewne: ładu wokół nas jakby mało. Sensu jakby jeszcze mniej. Wykorzystajmy szansę – w domu Matki zawsze można je odnaleźć. Sens, ład...

Ona jedna dostrzegała w durnym świecie tym jakiś ład – śpiewał w piosence Wojciech Młynarski. Podobno również nad grobem swojej mamy w 10. rocznicę jej śmierci. Piosenka nosiła tytuł „Nie ma jak u mamy” i powstała pół wieku temu. Niejedna akademia na Dzień Matki była świadkiem płynących łez matek, które wzruszały się, słysząc śpiew swoich pociech o tym, że „wychowała, jak umiała, a gdy wyjrzał już człek na świat, wziął swój los w ręce dwie i nie w głowie mu było, że... nie ma jak u mamy!”. Najbardziej wzruszające było zapewne nawiązanie do odchodzenia pociech z matczynego domu i wyrwania się w świat. Tak mi się przynajmniej wydaje – bo to moment zawsze odrobinę dramatyczny. A potem już na lata dom, w którym mieszka matka, będzie miejscem wyjątkowym. Kiedykolwiek byś do niego nie wszedł – zawsze jesteś u siebie. Nawet wówczas, gdy nie jest to już dom twojego dzieciństwa. Dlaczego tak się dzieje? Próbuję odgadnąć: bo więź powstająca ze zrodzenia ma wpływ na całe życie zarówno zrodzonego, jak i rodzącej. Bo jest prawdą, że – jak zaśpiewał Młynarski – ona jedna w durnym świecie potrafiła dostrzec ład, ba – nie tylko dostrzec, ale i pokazać go dziecku…

„Nie ma jak u Mamy” to tytuł naszego tegorocznego wakacyjnego cyklu. Wędrówka po polskich sanktuariach maryjnych nie jest bynajmniej pochodną pandemii, zamkniętych granic i niepewności. Jest owocem poszukiwania sensu – ładu właśnie. Sensu, który w najróżniejszych częściach świata, w różnych systemach politycznych, w mniejszej lub większej biedzie (zazwyczaj większej – jak pokazuje życie) kochające mamy odkrywają przed swoimi dziećmi. Być może nie otwierając nawet ust. Być może tylko szarym, codziennym wysiłkiem, poświęceniem często ponad to, co człowiek potrafi. Matka zazwyczaj potrafi jeszcze więcej.

Ruszamy zatem do Maryi, Matki Bożej, z tego też powodu Matki Kościoła. Wakacyjna droga „Gościa Niedzielnego”, w którą chcemy Was, kochani Czytelnicy, zabrać, biegnie z południa na północ i ze wschodu na zachód – od Wiktorówek po Sejny, od Kodnia po Górkę Klasztorną. Odwiedzimy też sanktuaria maryjne w Bardzie, Rywałdzie, Charłupi Małej, Wąwolnicy, Studzienicznej i Leżajsku. Wszystko po to, abyśmy w dziwnych czasach, pozornie bezładnych, pozwolili Matce, by pokazała nam ład. Niewielu z nas, nawet w czasie urlopów i wakacji, dane będzie aż tak podróżować. W drogę z „Gościem Niedzielnym” warto zatem wyruszyć, żeby poznać te piękne sanktuaria, a przede wszystkim, żeby spotkać się z Matką. Nie ma jak u Mamy, twierdzimy. I chcemy, żebyście i wy się o tym przekonali. Niekoniecznie o tym, że jest „ciepły piec”, „cichy kąt”. Raczej o tym, że „kto nie wierzy, robi błąd”. Bo warto uwierzyć Matce. Świat ten, jak się wydaje, bywa „durny”, używając dosadnego sformułowania Młynarskiego. Dziś może bardziej niż kiedykolwiek, choć nie wiadomo. Ale jedno jest pewne: ładu wokół nas jakby mało. Sensu jakby jeszcze mniej. Wykorzystajmy szansę – w domu Matki zawsze można je odnaleźć. Sens, ład... pomimo tego, co na tym świecie wydaje nam się... durne.

ks. Adam Pawlaszczyk - redaktor naczelny tygodnika "Gość Niedzielny"

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama