Papież miłosierdzia

Ogłoszenie daty wyniesienia na ołtarze Jana Pawła II było dla wielu zaskoczeniem

"Idziemy" nr 4/2011

ks. Henryk Zieliński

Papież miłosierdzia

Ogłoszenie daty wyniesienia na ołtarze Jana Pawła II było dla wielu zaskoczeniem. Zwłaszcza dla tych, którzy rozumieją, jak wielkim przedsięwzięciem będzie przygotowanie tej uroczystości. Chodzi przecież o przyjęcie około 2 mln pielgrzymów z całego świata. Będzie to chyba najliczniejsze w historii zgromadzenie odbywające się w centrum Wiecznego Miasta. Wszystkim jego uczestnikom trzeba zapewnić bezpieczeństwo, opiekę zdrowotną, komunikację, noclegi i wiele innych spraw. A czasu do 1 maja pozostało naprawdę niewiele.

Przez wybór daty beatyfikacji Ojciec Święty chciał zapewne powiedzieć światu coś bardzo ważnego na temat istoty świętości swojego poprzednika. Zgodnie z tradycją Kościoła uprzywilejowanym terminem wyniesienia na ołtarze Jana Pawła II byłby 2 kwietnia – dzień jego śmierci, albo 16 października – dzień wyboru na Stolicę Piotrową. Jednak Benedykt XVI wyraźnie uznał, że ważniejszą od konkretnej daty okolicznością „narodzin dla nieba” Jana Pawła II jest fakt, że była to wigilia święta Bożego Miłosierdzia.

Związek Jana Pawła II z kultem Bożego Miłosierdzia sięga co najmniej jego wczesnej młodości, kiedy przechodząc codziennie do pracy w kamieniołomie obok Łagiewnik wstępował do tamtejszego sanktuarium na chwilę modlitwy. Potem jako metropolita krakowski osobiście dbał o zachowanie i teologiczne opracowanie „Dzienniczka” św. Faustyny. Jako papież ogłosił encyklikę „O Bogu Bogatym w Miłosierdzie”, wyniósł na ołtarze Apostołkę Miłosierdzia, ustanowił Święto Miłosierdzia i podczas swojej ostatniej pielgrzymki do ojczyzny zawierzył w Łagiewnikach świat Bożemu Miłosierdziu.

Aby zrozumieć znaczenie pontyfikatu Jana Pawła II dla zatwierdzenia objawień św. Faustyny i rozwoju kultu Miłosierdzia Bożego trzeba pamiętać, że wcześniej przez kilkadziesiąt lat Stolica Apostolska odnosiła się do tego orędzia sceptycznie. Miała ku temu powody. Nie dosyć, że Polacy wnosili o uznanie objawień, które zaczęły się zaledwie 25 lat po odrzuceniu przez Kościół objawień założycielki mariawitów matki Franciszki Kozłowskiej, to jeszcze objawienia te miały swój początek w Płocku, niespełna czterysta metrów od centrum mariawityzmu, a z serca Pana Jezusa według nieszczęśliwego tłumaczenia „Dzienniczka” na łacinę miały wychodzić promienie w kolorze biało-czerwonym. Z rzymskiej perspektywy wszystko aż nadto tchnęło narodowym mesjanizmem i groźbą kolejnej herezji. Dlatego na wiele lat zakazano oficjalnego kultu i propagowania objawień. Na tym tle pontyfikat Jana Pawła II okazał się dla kultu Bożego Miłosierdzia poniekąd włączony w plany Bożej Opatrzności.

Wpisanie tajemnic wiary w sferę powszechnego kultu ma dla całego Kościoła znaczenie o wiele bardziej żywotne niż wielkie traktaty teologiczne. Nie wszyscy bowiem przeczytają liczne i mądre encykliki Jana Pawła II, jego adhortacje, kazania i przemówienia, w których rzucał ewangeliczne światło na aktualne problemy człowieka, Kościoła i świata. Za jakiś czas będą one mieć dla potomnych takie znaczenie, jakie dzisiaj mają dla nas listy innych świętych papieży: Leona Wielkiego, Grzegorza Wielkiego czy bliższego naszym czasom Piusa X. A kult Miłosierdzia Bożego pozostanie żywy na tysiąclecia i praktykowany na wszystkich kontynentach przez uczonych i prostaczków. To chyba najważniejszy i najtrwalszy wkład Jana Pawła II w dziedzictwo Kościoła.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama