Trudne pojednanie

Wspólne przesłanie Kościoła katolickiego w Polsce i Rosyjskiego Kościoła prawosławnego - to inicjatywa religijna, która może mieć wielki wpływ na autentyczne pojednanie polsko-rosyjskie także w innych sferach społecznych

"Idziemy" nr 30/2012

Ks. Henryk Zieliński

Trudne pojednanie

Zapowiedziane na 17 sierpnia 2012 wspólne przesłanie Kościoła katolickiego w Polsce i Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego do narodów polskiego i rosyjskiego jest gestem ważnym i potrzebnym. Na Zamku Królewskim w Warszawie w imieniu swoich wspólnot kościelnych mają je podpisać patriarcha Moskwy i Wszechrusi metropolita Cyryl oraz przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik. Już dzisiaj porównuje się to wydarzenie z historycznym listem biskupów polskich do niemieckich z roku 1965, zawierającym słowa: „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Oraz z bardziej rozłożonym w czasie pojednaniem polsko-ukraińskim, którego jednym z najważniejszych momentów była wspólna modlitwa o pojednanie, którą w 2005 roku na placu Piłsudskiego w Warszawie poprowadzili zwierzchnik Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej kard. Lubomyr Huzar i przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik.

Trzeba jednak pamiętać, że skala problemów towarzyszących dwóm pierwszym inicjatywom była o wiele mniejsza. Po pierwsze dlatego, że inicjatywy te dokonywały się w ramach jednego Kościoła katolickiego, choć funkcjonującego w obrębie różnych narodów, a nawet rożnych obrządków. Tym razem partnerami w inicjatywie pojednania mają być Kościoły chrześcijańskie, między którymi nie tylko nie ma pełnej jedności, ale wciąż istnieją między nimi nierozliczone rachunki wzajemnych krzywd. Co więcej, Kościoły te były często instrumentalizowane przez władców dla załatwiania bardziej politycznych niż religijnych celów.

Po drugie zaś, inny był kontekst społeczno-polityczny inicjatywy pojednania z Niemcami czy Ukraińcami, a zupełnie inny teraz, z Rosjanami. Nikt przecież nie miał wątpliwości, że powojenne Niemcy pod presją światowych mocarstw odcinają się od dziedzictwa nazizmu. Również władze niepodległej Ukrainy nie są wszak bezpośrednimi spadkobiercami tych, którzy dokonywali mordów na Polakach na Wołyniu. Każdy z tych narodów podejmował w jakiejś mierze trud rozliczenia z własną historią. A takiego rozliczenia się, zwłaszcza z krwawym dziedzictwem komunizmu, nie da się przecież zauważyć we współczesnej Rosji. Dobitnie świadczy o tym choćby stosunek do wyjaśnienia zbrodni katyńskiej czy opisywanej w tym numerze „Idziemy” Obławy Augustowskiej. Podobnie nie ułatwia nam porozumienia ewidentnie imperialna polityka dzisiejszej Rosji wobec Polski.

Pojednanie polsko-rosyjskie musi być zatem procesem wielopłaszczyznowym i z konieczności długotrwałym. Być może wymaga nawet wychowania nowego pokolenia Rosjan i Polaków, dla których szacunek dla prawdy, głos sumienia i wierność Ewangelii będą silniejsze od prób wikłania ich w polityczne intrygi. Obydwa Kościoły mogą w tej dziedzinie wiele zrobić, a państwa powinny je w tej pracy dyskretnie wspierać. Bo proces, który ma być zainicjowany wspólnym przesłaniem do narodów, będzie tym owocniejszy, im mniej w nim będzie bieżącej polityki.

Nie namawiam bynajmniej polityków i mediów do lekceważenia tej wizyty, ale do zdrowej powściągliwości. Ze względu na delikatną materię zbytnie upaństwowienie wizyty patriarchy Cyryla w Polsce mogłoby się jej owocom źle przysłużyć. Dlatego między innymi, że do naszych obecnych władz, zwłaszcza w kontekście katastrofy smoleńskiej i zgody na matactwa przy jej wyjaśnianiu, przylgnął już wizerunek wasalnych wobec Rosji. Nałożenie tych skojarzeń na międzykościelną inicjatywę pojednania mogłoby jej tylko zaszkodzić.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama