Oczekiwania przed wizytą polskich biskupów w Rzymie są wielkie i nierzadko ze sobą sprzeczne
"Idziemy" nr 5/2014
Oczekiwania przed wizytą polskich biskupów w Rzymie są wielkie i nierzadko ze sobą sprzeczne
Któż nie pamięta wzruszającego przeboju Natalii Kukulskiej „Co powie tata?” Chociaż piosenkarka wyśpiewała go jeszcze jako dziecko przed prawie trzydziestu laty, to jego refren pasuje jak ulał do naszych oczekiwań związanych z trwającą wizytą polskich biskupów ad limina Apostolorum w Rzymie. Dlatego na okładce nawiązujemy do tej piosenki, delikatnie parafrazując jej tytuł.
Oczekiwania są wielkie i nierzadko sprzeczne ze sobą. Inne w środowiskach, w których panuje tendencja, aby – jak powiedział abp Józef Michalik – „walczyć papieżem Franciszkiem z Kościołem w Polsce”. A inne wśród samych biskupów i milionów wiernych widzących we Franciszku pasterza kochającego Chrystusowy Kościół. Również ten Kościół w Polsce, a może nawet szczególnie ten w Polsce. Jest to przecież Kościół, przez który świat otrzymał tak drogie obecnemu papieżowi orędzie Bożego Miłosierdzia. Z tego Kościoła wyszedł bliski Franciszkowi Jan Paweł II i ten Kościół ciągle należy do kilku najprężniejszych wspólnot religijnych na świecie. Prawie co dziesiąty ksiądz na świecie jest Polakiem!
Skala oczekiwań związanych z wizytą ad limina podsycana jest także przez nietuzinkowość samego papieża Franciszka. Przyzwyczaił nas, że jego wypowiedzi i zachowania do pewnego stopnia odbiegają często od ustalonych protokołów. Tak może być i tym razem. Jedni nasłuchują więc jakiejkolwiek papieskiej reprymendy, zwłaszcza dla arcybiskupów Michalika, Jędraszewskiego i Hosera. Chociaż w ostatnich publikacjach jakby spuszczali z tonu, przyznając, że tzw. Kościół Franciszka jako przeciwieństwo Kościoła realnie doświadczanego w Polsce istnieje być może tylko w ich wyobraźni. Atmosfera spotkań polskich biskupów z papieżem Franciszkiem powinna ostatecznie rozwiać jakiekolwiek mrzonki o wbiciu między nich klina i zakończyć wszelkie insynuacje na ten temat.
Po stronie wiernych świeckich i duszpasterzy jest z kolei wielka nadzieja na pozytywny impuls dla ożywienia w Polsce nowej ewangelizacji. Papież znalazł już na nią skuteczny sposób, a u nas ciągle więcej się o tym mówi, niż robi. Nadzieje rozbudziła dodatkowo wypowiedź rzecznika Stolicy Apostolskiej ks. Federica Lombardiego SJ w programie „Między niebem i ziemią” w TVP1: „Myślę, że Franciszek pomoże polskim biskupom oraz Kościołowi w Polsce na nowo rozpocząć przepowiadanie z entuzjazmem Ewangelii”. Impuls z pewnością przyjdzie, bo każde spotkanie z tym papieżem mobilizuje do naśladowania go w ewangelizacyjnym zapale i bezpośredniości. Ale czy będą jakieś szczegółowe wytyczne poza tym, co znalazło się w ostatniej adhortacji Evangelii Gaudium?
Po czasach Jana Pawła II nasz stosunek do Stolicy Apostolskiej jest dość szczególny, żeby nie powiedzieć, że nawet jakoś roszczeniowy. Rozpieścił nas ten papież Polak i od każdego z jego następców oczekujemy co najmniej tyle samo. Rozumiał to chyba Benedykt XVI, który starał się nawet mówić do nas po polsku. Pewnie jakoś rozumie to również i Franciszek. Jednak pojawiające się oczekiwania, że papież Franciszek da szczegółowy program na najbliższe lata dla Kościoła w Polsce, jest chyba trochę na wyrost. W pewnym sensie jest to próba sublimacji naszych pragnień silnego przywództwa w Kościele. W przypadku Franciszka mamy jednak do czynienia raczej z zapowiedziami decentralizacji administracji kościelnej i nadania większych uprawnień konferencjom episkopatów.
W tym kontekście warto zwrócić uwagę na mało podkreślane okoliczności tegorocznej wizyty ad limina. Otóż po raz pierwszy od lat wszyscy biskupi polscy będą uczestniczyć w niej w tym samym terminie. Osiem rzymskich dni będzie dla nich niepowtarzalną okazją nie tylko do spotkań z papieżem Franciszkiem i odwiedzin w watykańskich kongregacjach, ale również do wspólnej modlitwy przy grobach apostołów, grobie bł. Jana Pawła II i w najważniejszych dla Kościoła bazylikach. Będzie to też okazja do wielu rozmów i przyglądania się sobie nawzajem, tam – w sercu Kościoła. Oby ich tam Duch Święty natchnął przed planowanymi na 12 marca wyborami nowego przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. Ten wybór, który też będzie jednym z owoców ad limina, naznaczy bowiem styl pracy Kościoła w Polsce na najbliższe dziesięciolecie. O wiele mocniej naznaczy, niż znaczyła go przez dwie kadencje osobowość abp. Józefa Michalika. Bo czasy oraz rzeczywistość społeczna i kościelna, w której będzie działał nowy przewodniczący, będą sprzyjać wyraźniejszemu przewodnictwu.
opr. aś/aś