Nie ma radości zmartwychwstania bez szacunku dla życia. I to na każdym jego etapie. Jako pierwszy przekonał się o tym św. Paweł, kiedy rozpoczął głoszenie Ewangelii na ateńskiej Agorze i na Areopagu
Nie ma radości zmartwychwstania bez szacunku dla życia. I to na każdym jego etapie. Jako pierwszy przekonał się o tym św. Paweł, kiedy rozpoczął głoszenie Ewangelii na ateńskiej Agorze i na Areopagu.
Mówiąc na początku o sprawach mało znaczących, wzbudzał zaciekawienie greckich elit. Gdy jednak doszedł do sedna, czyli do zmartwychwstania, jedni zaczęli go wyśmiewać, inni zaś odpowiedzieli z pobłażaniem: „Posłuchamy cię innym razem”.
Dla owych Greków perspektywa zmartwychwstania była czymś nie tylko niedorzecznym, ale nawet niebezpiecznym. Ciało uważali przecież za więzienie dla duszy, śmierć zaś traktowali jako uwolnienie z tych okowów. Pogarda dla życia w ciele prowadziła do tak skrajnych postaw, jak epikureizm i stoicyzm, hedonizm i cynizm. Niemożność poradzenia sobie z fundamentalnymi sprawami życia i śmierci skutkowała szukaniem szczęścia w staraniach wyłącznie o doczesną przyjemność albo w zobojętnieniu na codzienne radości i smutki.
Praktyczną konsekwencją braku przywiązania do życia w ciele były między innymi heroiczne postawy starożytnych Greków – jak obrona wąwozu pod Termopilami. Ale były też mniej chwalebne praktyki, wynikające z braku szacunku dla życia, jak aborcje, zabijanie lub pozostawianie na śmierć chorych niemowląt czy akceptacja dla uśmiercania starców, nazwanego po grecku eutanazją, czyli dobrą śmiercią.
Kultura grecka znała także arystotelesowską szkołę myślenia, która dostarczyła instrumentów pojęciowych dla wyrażenia prawd wiary chrześcijańskiej, wedle której ciało i dusza są ze sobą powiązane jak materia i forma. Ale nie ten akurat nurt był dominujący wśród Greków, do których przemawiał św. Paweł.
Jak zatem mogli wieść o zmartwychwstaniu Chrystusa uznać za Ewangelię, czyli Dobrą Nowinę? Zwłaszcza kiedy jest ono zapowiedzią naszego zmartwychwstania i powszechnego sądu nad światem? Ważne echo sporu św. Pawła z myśleniem greckich elit na ten temat znajdujemy w jego 1 Liście do Koryntian, szczególnie w rozdziale 15.
Trzeba kochać życie nie tylko w jego doczesnym, ale także w nadprzyrodzonym wymiarze, aby prawdziwie cieszyć się Chrystusowym zmartwychwstaniem. Bo jeśli On zmartwychwstał, to i my zmartwychwstaniemy. Warto w tych wielkanocnych dniach wczytać się w ów 15 rozdział 1 Listu do Koryntian, który odpowiada na wiele pytań nurtujących współczesną ludzkość. Wielu z nas pogrąża się w cywilizacyjnej schizofrenii, gubi się między zachłannym korzystaniem z życia, jakby Boga nie było, a odrzuceniem życia w jego pełnym wymiarze. Nie chce bowiem przyjmować odpowiedzialności, która jest integralną częścią myślenia o wieczności. Nie chce odpowiedzialności przed Bogiem za życie swoje i cudze. Stąd negacja życia wiecznego w imię egoistycznego używania świata, póki się trwa. Przy takiej postawie nie ma miejsca na radość Zmartwychwstania. Może być tylko uciecha z paru dni wolnych, jak z długiego weekendu.
Powtarzam: nie da się cieszyć Chrystusowym, a przez to i naszym zmartwychwstaniem, bez uznania ludzkiego życia za świętość. Cennym i pożądanym znakiem dobrej zmiany, która postępuje u nas w podejściu do życia, jest niedawna wymiana zdań między b. ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem (PO) i obecnym ministrem Konstantym Radziwiłłem na temat udostępniania środków wczesnoporonnych bez jakichkolwiek ograniczeń dzieciom od 15. roku życia. Piszemy o tym na s. 13.
Ministrowi, który w odróżnieniu od poprzedników nie zostawia swojego chrześcijańskiego sumienia w szatni, należy się nasza wdzięczność i uznanie. Pamiętajmy o nim w swoich modlitwach, a może i w świątecznych życzeniach z wyrazami poparcia dla jego postawy. Ale taka dobra zmiana musi się dokonać w każdym z nas, w naszym stosunku do każdego ludzkiego życia, jeśli chcemy być prawdziwie uczniami Chrystusa Zmartwychwstałego. Z czynnego zaangażowania po stronie życia musimy w tę Wielkanoc rozliczyć się wszyscy: nie tylko politycy, ale także wszyscy wierni, duchowni i świeccy. Bo za mało było nas na tegorocznych Marszach Świętości Życia. Nie można przecież oczekiwać zmiany wadliwego ustawodawstwa bez zapewnienia społecznego wsparcia tym, którzy mieliby to zrobić.
Wielkanocnej odwagi i konsekwencji stawania po stronie świętości życia na miarę uczniów Chrystusa życzę wszystkim naszym Czytelnikom, aby nasza świąteczna radość w Chrystusie Zmartwychwstałym była pełna.
"Idziemy" nr 16/2017
opr. ac/ac