Abdykacja?

List przewodniczącego KEP abp. Stanisława Gądeckiego do ks. Aleksandra Ziejewskiego pobitego przez bandytów w zakrystii bazyliki św. Jana Chrzciciela w Szczecinie ratuje nieco wizerunek całego episkopatu.

List przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Stanisława Gądeckiego do ks. Aleksandra Ziejewskiego pobitego przez bandytów w zakrystii bazyliki św. Jana Chrzciciela w Szczecinie ratuje nieco wizerunek całego episkopatu.

Nie pierwszy zresztą raz. Wcześniej bowiem można było odnieść wrażenie, że nie tylko państwo polskie, ale również biskupi abdykowali wobec ofensywy zła.

Mam na uwadze również to, co w ostatnich miesiącach dzieje się na ulicach polskich miast podczas manifestacji środowisk LGTB, zwanych dla niepoznaki marszami równości. Reakcja odpowiednich władz kościelnych na parodiowanie Eucharystii była niezauważalna. Reakcja państwa praktycznie żadna. Na tym tle wyróżnia się zdecydowane stanowisko metropolity białostockiego abp. Tadeusza Wojdy SAC w obronie moralności i rodziny wobec parady gejowskiej w Białymstoku. Ale w swojej postawie abp Wojda pozostał sam, podobnie jak w jawnym sprzeciwie wobec agresywnej ideologii bywał osamotniony abp Henryk Hoser SAC. Teraz to na abp. Wojdę spadły gromy za agresywne postawy części młodych ludzi protestujących przeciwko homoparadzie w ich mieście. Środowiska antykościelne żądają jego dymisji, znajdując w tym poparcie niektórych katolików „otwartych”. Wypominają mu list pasterski, w którym powtórzył za Prymasem Tysiąclecia „non possumus”, wskazał, że ideologia LGTB jest obca tradycji Podlasia i wzywał do modlitwy o opamiętanie.

Od młodzieży, która usiłowała fizycznie przeszkodzić homoseksualnej manifestacji w stolicy Podlasia, odcięli się już chyba wszyscy. Począwszy od polityków, a skończywszy na wielu przedstawicielach Kościoła. To poniekąd oczywiste, bo przemocy nie można tolerować. Media skrupulatnie informują o wyłapywaniu kolejnych uczestników kontrmanifestacji, których agresywne zachowania utrwaliły policyjne kamery. Powstaje wrażenie, jakby to oni wyłącznie byli wszystkiemu winni, jakby przeciwko nim, a po stronie LGTB, stanęło nie tylko państwo, ale i Kościół. Jeden z naszych czytelników przesłał mi zapis rozmowy młodych ludzi przy kasie w którymś z białostockich hipermarketów. Słychać w niej rozgoryczenie postawą biskupów i państwa. Powtarzam: nie wolno akceptować agresji, ale powinniśmy korygować postawy tych ludzi, a nie w czambuł ich potępiać. Bo czyż i św. Piotr, błędnie rozumując, nie chciał kiedyś mieczem bronić Chrystusa? Został za to upomniany, ale nie odtrącony. Porywczość może być czasem nieodpowiednią reakcją na niesprawiedliwość i poczucie bezsilności.

Równolegle do przemocy fizycznej istnieje przecież i coś takiego, jak przemoc prawna. Chodzi o nadużywanie norm i procedur prawnych do działań z gruntu niezgodnych z prawem. Czy jednym z przykładów takiej przemocy nie jest administracyjne i sądowe przyzwolenie na tzw. marsze równości? Przecież art. 18. Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej głosi, że: „Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”. Prawne gwarancje ma także godność człowieka i szacunek dla uczuć religijnych. Dlaczego więc odpowiednie władze nie rozwiązują homoseksualnych parad, kiedy pojawia się na nich kwestionowanie naturalnej rodziny, szydzenie z naszej wiary czy obraza moralności? Jeśli po ulicach naszych miast nie wolno chodzić z nagim torsem, to dlaczego pozwala się tam paradować mężczyznom w samych tylko stringach? I to jeszcze w policyjnej eskorcie? Czy polskie państwo nie abdykowało wobec tych, którzy dokonują agresji na naszą cywilizację i prawo pod sześciokolorowym sztandarem? Litwini potrafili sobie z tym poradzić. Rezygnacja z egzekwowania prawa wobec tych, którzy mają silne międzynarodowe zaplecze, jest czymś więcej niż zwykłą abdykacją. W sytuacji wojny cywilizacyjnej jest dezercją.

Akty przemocy i pogardy są nie do pogodzenia z postawą chrześcijanina – napisał po zajściach z Białymstoku abp Wojda. Przypomniał o ewangelicznym obowiązku miłości nieprzyjaciół. Jednocześnie podziękował tym, którzy uczestniczyli w pikniku rodzinnym, trwali na modlitwie w archikatedrze i innych świątyniach diecezji, ofiarowali w tej intencji swoje cierpienia i posty. Wezwał do dalszej troski o rodzinę i o czystość obyczajów. Bo potępiając przemoc wobec człowieka, nie można każdego sprzeciwu wobec ideologii LGBT traktować jako przestępstwa. Niektórzy nie chcą widzieć tej różnicy.

"Idziemy" nr 31/2019

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama