Znowu Adwent?

W sklepach błyszczą już świąteczne ozdoby, supermarkety prześcigają się w promocjach. A Kościół, jak co roku, mówi o czekaniu

W sklepach błyszczą już świąteczne ozdoby, supermarkety prześcigają się w promocjach na choinki, bombki i inne bożonarodzeniowe gadżety. Niemal każdy produkt okazuje się idealny na świąteczny prezent. A do tego już czas, aby wszystko posprzątać, przygotować, kupić i sprawić, by było idealnie i „magicznie”. A Kościół, jak co roku, mówi o czekaniu.

Znowu Adwent?

Niektórym z nas aż cisną się na usta słowa: Co? Znowu ten Adwent? Znowu mam czekać? Znowu to samo rozważać? Jest przecież tyle do zrobienia… Samo się nie kupi i samo nie posprząta!

Nie lubimy czekać. Nie lubimy powtarzalności, chcemy być ciągle zaskakiwani i przeżywać kolejne „show”. A tymczasem Adwent, jak co roku, cicho zaprasza do radosnego oczekiwania na kolejne Boże Narodzenie. Nie na Gwiazdkę, Mikołaja i prezenty pod choinką, nie na karpia, ale na cud niepojęty – Wcielenie.

Mamy w tym czasie dwa bardzo istotne elementy – czekanie i powtarzalność.

Czekanie pozwala nam przygotować się do przeżywania Świąt, do odkrywania na nowo ich sensu, do poczucia prawdziwej radości z przypominania sobie okoliczności narodzin Boga, który stał się Człowiekiem, co całkowicie zmieniło bieg ludzkiej historii. Adwentowe oczekiwanie zapobiega prześlizgnięciu się po powierzchni Świąt i poprzestaniu na widocznych, materialnych przejawach. Czekanie pozwala w końcu uświadomić sobie, że jeżeli odliczamy czas, jeżeli potrzebujemy przygotowania, oczyszczenia serca i czasu na refleksję, to będzie się działo coś naprawdę ważnego. Bo im ważniejsze wydarzenie, tym dłuższe i dokładniejsze przygotowania. To uświadamia zarazem, że należy podjąć jakieś kroki już teraz, że nie wolno przespać tego czasu, by móc należycie uczestniczyć w świętowaniu tajemnicy Bożego Narodzenia.

I druga sprawa – powtarzalność. Choć może się wydawać, że coroczne przeżywanie tych samych tajemnic jest monotonne, to tak naprawdę ma ono istotny wpływ na nasze życie.

Po pierwsze, cykliczność porządkuje naszą codzienność, czyni ją przewidywalną i daje nam poczucie bezpieczeństwa, a do tego oddziela dni świąteczne od codziennych i pozwala bardziej cieszyć się tymi pierwszymi.

Po drugie, mimo że święta co roku są te same, to dla nas już niekoniecznie muszą być takie same. Wraz z płynącymi latami dojrzewamy, zmieniamy się, inaczej spoglądamy na otaczającą nas rzeczywistość. To sprawia, że każdego roku możemy odkrywać inny aspekt Świąt, a także wchodzić w ich przeżywanie coraz mocniej i głębiej. To oczywiście powinno wiązać się ze stałą formacją chrześcijańską, z pogłębianiem naszej relacji Jezusem i poszerzaniem religijnej wiedzy. Tym sposobem możemy każdego roku odkrywać bogactwo i pewną nowość pozornie dobrze znanych Świąt.

I na koniec – umiejscowienie różnych zbawczych wydarzeń w formie roku liturgicznego pozwala nam rozważać różnorodne dzieła Boże. Na raz nie jesteśmy w stanie ogarnąć ogromu łaski, jaką Bóg nas obdarza i przypomnieć sobie wszystkich istotnych rzeczy, jakie On dla nas uczynił. Jest tego po prostu zbyt wiele! Dlatego cykliczne przeżywanie kolejnych uroczystości, świąt i wspomnień pozwala nam przybliżyć się w danym czasie do konkretnych tajemnic, zachwycić się nad Bożym działaniem w nich i pełniej przeżyć je oraz niejako zaaplikować do własnego życia. Zrozumieć i doświadczyć tak, by stały się częścią naszej religijnej tożsamości.

Odpowiadając zatem na tytułowe pytanie: tak, znowu mamy Adwent. Na szczęście.

opr. ac/ac

« 1 »
Załączone: |
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama