XXX Piesza Pielgrzymka Młodzieży o Trzeźwość Narodu
Przyznać trzeba uczciwie iż życie w trzeźwości raczej trudno zaliczyć do naszych cech narodowych. Ks. Bronisław Markiewicz piętnował to zresztą już przeszło 100 lat temu pisząc, że „albo Polska będzie trzeźwa, albo nie będzie jej wcale”. Ale nawet jeśli, według ostatnich, alarmujących statystyk, po alkohol sięgnęło w Polsce 96% młodych ludzi, to niezmiennie, rokrocznie, znajduje się również pokaźna grupka tych, którzy gotowi są w słocie i upale przemierzyć pół Polski w intencji trzeźwości naszego narodu.
- Kiedy przemierzamy Polskę wzdłuż i wszerz, poruszamy się różnymi drogami. Są drogi polne i leśne; szerokie i wąskie, proste i z zakrętami. Są ekspresówki i autostrady. Czasami można spotkać ślepe zaułki i drogi bez wyjścia. Ale najważniejsze, żeby człowiek znalazł się na drodze, która prowadzi do Boga. Jesteście szczęściarzami, bo w czasie czternastu dni wędrówki w spiekocie dnia, z gorącym słońcem, czasem w deszczu, z bąblami na nogach i potem na czole, to Jezus będzie dla Was drogą — jak głosi tegoroczne hasło tej jubileuszowej pielgrzymki — mówił w trakcie inaugurującej XXX Pieszą Pielgrzymkę Młodzieży o Trzeźwość Narodu homilii ks. Rafał Szwajca CSMA. A wspomnieć warto, że u startu tej drogi wsparciem dla „trzeźwościowych” pątników była peregrynująca po Polsce figura św. Michała Archanioła.
Wśród jednak pokaźnej grupy wędrujących, która następnego ranka, 2 lipca, wyruszała spod mareckiego kościoła księży michalitów, oprócz niosących ukryte w sercach intencje nastolatków z michalickich parafii, nie brakowało również i tych, którzy na pielgrzymim szlaku są już dziś weteranami. Tak było m.in. z Panem Krzysztofem, który w tę wyprawę wyruszał już po raz dwunasty. — Niewątpliwie do udziału w Pielgrzymce przyciąga mnie ogromna ludzka życzliwość, zarówno wśród samych pielgrzymów, jak i ze strony ludzi spotykanych na trasie. Z niektórymi potem systematycznie się widujemy, 1/4 kontaktów w moim telefonie to ludzie poznani tutaj. Każda pielgrzymka to zresztą taka duża dawka dobrej energii, która daje mi spokój i siłę do mierzenia się z problemami w ciągu całego kolejnego roku — opowiadał nam pielgrzym.
Poparła go Pani Kasia, która po raz drugi troszczyła się na Pielgrzymce Trzeźwościowej o zabezpieczenie medyczne wędrówki, a wcześniej, w młodości, pokonywała trasę z Warszawy do Miejsca Piastowego jako uczestniczka. — „Wróciłam” do pielgrzymek, gdyż chciałam pokazać je swoim dzieciom. Wzięłam dwa lata temu dwóch starszych synów i znosili trudy pielgrzymki całkiem dzielnie, więc mam nadzieję, że im to zostanie i sami po latach też będą chcieli na nią chodzić. Bo to zostaje w sercu i w myślach na całe życie, ja gdy byłam młoda, to czekałam na ten lipiec przez cały rok — relacjonowała przejęta.
- Gdy XXX lat temu pielgrzymi wymyślali tę pielgrzymkę, nikt chyba nie myślał, że stanie się ona tradycją i to taką piękną tradycją, która przyniesie tyle owoców. Cieszymy się dziś z tego jubileuszu, ale świętując go pamiętamy jednocześnie o modlitwie. Zarówno w tej naszej głównej intencji, o trzeźwość narodu, bo wszyscy wciąż stykamy się w Polsce z licznymi nałogami, ale też i w intencjach jakie niesie w sercach nasza młodzież. O rozeznanie drogi powołania, o dobrego męża czy żonę, o zdanie egzaminu — wyliczał ks. Paweł Wojakiewicz CSMA, opiekun tegorocznej wędrówki. — Co roku też podchodzą do nas w trasie różni ludzie, przekazując różne intencje, często są to współmałżonkowie osób z problemem alkoholowych. I przy następnym spotkaniu, za kilka lat, te same osoby dają świadectwa skuteczności naszej modlitwy, dziękują nam. Zostało powiedziane: „Proście, a otrzymacie” i widać Pan Bóg, za to poświęcenie, za ten stopiony asfalt, za te upały, jakoś szczególnie nasze prośby umiłował.
Gdy więc wreszcie 14 lipca, po 13 dniach wędrówki, przeszło 150 pątników dotarło do Miejsca Piastowego, wszyscy zgodnie stwierdzali, że pielgrzymka minęła... zdecydowanie za szybko. Ale nic to, już za rok kolejna. Być może z Twoim udziałem?
Karol Wojteczek
współpraca:
ks. Paweł Wojakiewicz CSMA
opr. ab/ab