Świadectwa świętości

W ciągu niemal osiemdziesięciu pięciu lat życia Karol Wojtyła spotkał miliony ludzi

Wydawnictwo M
ISBN: 978-83-7595-774-7


fragment książki:

Wstęp

W ciągu niemal osiemdziesięciu pięciu lat życia Karol Wojtyła spotkał miliony ludzi. Z wieloma utrzymywał korespondencję, ale niewielu spędzało z nim całe dni, tygodnie, miesiące, przebywało w normalnych, codziennych sytuacjach. Nie wszyscy chcą się dzielić treściami dyskusji – czasami ważniejsze wydają się sprawy, chociaż rys osobowy, personalizm potwierdzony świadectwem życia przebija przez każdą z rozmów, jakie udało mi się przeprowadzić ze współpracownikami i przyjaciółmi Jana Pawła II. Ojciec Święty swój stosunek do każdego człowieka ujął syntetycznie w zdaniu, które zawarł w liście apostolskim (n. 43). Novo millennio ineunte Nauczał, nie tylko słowem przecież, że chodzi o postrzeganie drugiej osoby jako „kogoś bliskiego”, z kim dzielimy jego radości i cierpienia, odgadujemy jego pragnienia i zaspokajamy jego potrzeby, ofiarowujemy prawdziwą i głęboką przyjaźń.

Jan Paweł II był wierny w przyjaźni, co zauważa – spoza „polskiego kręgu” – abp Piero Marini. Był zdolny do dostrzegania w drugim człowieku przede wszystkim tego, co jest w nim pozytywne, a co należy przyjąć i cenić jako dar Boży: dar nie tylko dla brata, który bezpośrednio go otrzymał, ale także „dar dla mnie”. Umiał „czynić miejsce” bratu czy siostrze, nieść nawzajem brzemiona. Dlatego też wskazywał, że człowiek jest drogą Kościoła, a Chrystus jest drogą człowieka. Chodziło mu o konkretnego człowieka, zanurzonego w czasie, sytuacji, posiadającego swoje wyjątkowe dzieje, więzy z innymi ludźmi. To ja i my wszyscy jesteśmy pierwszą i podstawową drogą Kościoła, wyznaczoną przez samego Chrystusa, która nieodmiennie prowadzi przez Tajemnice Wcielenia i Odkupienia. To ja i każdy z nas byliśmy przedmiotem troski, posługi i modlitw tego Wielkiego Papieża, który kochał człowieka, bo zatopiony był w Bogu i całym sercem czcił Matkę Najświętszą. Tę rzeczywistość dostrzegamy jedy- nie pośrednio, przez świadectwa osób, które niepostrzeżenie były świadkami jego modlitwy wyrażającej się na wiele sposobów. Ale to właśnie modlitwa była jego pierwszym krokiem w pomaganiu innym, modlitwa poprzedzała spotkania z politykami, udzielenie święceń biskupich czy kapłańskich. Właśnie ta relacja z Bogiem, jego wiara mocna i wielkoduszna, wiara apostolska sprawiała cuda. Pozwalała wytrwać wobec wszelkich przeciwności: kiedy gwałtownie załamywała się pogoda i do cierpień spowodowanych chorobą dołączały się przeciwieństwa przyrody – burza śnieżna, jak w Sarajewie w kwietniu 1997 roku. Do trwania także podczas ostatnich podróży apostolskich – co znamienne – wiodących do sanktuariów maryjnych w Lourdes i Loreto. Jego życie było całkowicie oddane Maryi i stąd czerpał siłę, by ukazywać, zachęcać do świętości, bo kochał człowieka i pragnął jego dobra. Jak mówił Benedykt XVI: „Pan pozbawiał go stopniowo wszystkiego, lecz on pozostawał skałą, zgodnie z wolą Chrystusa. Jego wielka pokora, zakorzeniona w głębokim zjednoczeniu z Chrystusem, pozwoliła mu dalej prowadzić Kościół i kierować do świata jeszcze bardziej wymowne przesłanie, i to w czasie gdy siły fizyczne go opuszczały.

(...)

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama