Felieton na Boże Narodzenie
Syn Boży nie przybrał postaci jakiegoś anioła
czy nadzwyczajnego zjawiska,
ale postać człowieka.
Boże Narodzenie to dla większości osób święta radosne i rodzinne. To święta, w czasie których ze zdumieniem odkrywamy to, że Bóg kocha nas jak własne dzieci i że za nami tęskni. Przychodzi do nas zanim my pójdziemy do Niego! Bóg uprzedza nas w swej miłości i tęsknocie. Poprzez swój sposób przyjścia na ziemię Syn Boży chce nam powiedzieć coś ważnego o nas samych, bo przecież Stwórca niczego nie czyni przypadkowo.
Syn Boży, który stał się człowiekiem, nie spada w tajemniczy sposób z nieba, lecz rodzi się w rodzinie. Bóg Ojciec poczekał ze zwiastowaniem do czasu, aż Maryja poślubi Józefa. Chciał, by opiekunami Jego Syna byli małżonkowie, a nie samotna matka, choćby była ona najwspanialszą kobietą w historii ludzkości. Bóg przyszedł do nas jako bezbronne Dziecko, chronione miłością nastoletniej dziewczyny i miłością mężczyzny, który stał się wspaniałym, czyli świętym, mężem. Ta miłość Maryi i Józefa wystarczyła, by obronić Jezusa w każdej sytuacji: w obliczu biedy i braku dachu nad głową w Betlejem, w obliczu morderczych zamiarów Heroda czy w obliczu trudności na wygnaniu w obcym kraju. To właśnie w rodzinie Boże Dziecko wzrastało w mądrości i w łasce u Boga i u ludzi. A pierwszy cud dorosły już Jezus uczynił nie dla kogoś innego, lecz dla nowożeńców!
Boże Narodzenie to święto rodzin! Każda rodzina, w której rodzice i dzieci kierują się mądrością Ewangelii i miłością Jezusa, staje się małym Betlejem, w którym ziemia styka się z niebem, a Boża radość łączy się z ludzką radością. W takiej rodzinie aż chce się przebywać! Czujemy się tam tak mocno kochani i tak bardzo bezpieczni, że z pośpiechem wracamy do naszych bliskich ze szkoły, z pracy, ze spaceru czy z podróży do dalekich krajów. Radośniej niż w takim domu rodzinnym może nam być już tylko wtedy, gdy zobaczymy Boga twarzą w twarz, na zawsze.
Bóg zaskakuje nas nie tylko tym, że przychodzi do nas w rodzinie, ale także tym, że przychodzi do nas w człowieczeństwie! Syn Boży nie przybrał postaci anioła czy nadzwyczajnego zjawiska, lecz postać człowieka. To znaczy, że Bóg „mieści się” w kimś takim, jak Ty czy jak ja! Stwórca obdarował nas tak niezwykłym i wielkim człowieczeństwem, że On sam może się w nim zmieścić... Za pomocą naszego człowieczeństwa, za pomocą naszych oczu, ust i rąk, za pomocą naszego umysłu, wrażliwości i serca, Bóg odsłania swoją mądrość i miłość, która nie jest z tej ziemi i nie pochodzi z naszego człowieczeństwa.
Bóg, który staje się prawdziwym człowiekiem, potwierdza na zawsze, że człowiek jest Jego prawdziwym arcydziełem! Bóg stworzył nas jako osoby, których rozwój i których świętość nie ma granic! Gdy patrzymy na miłość i mądrość Matki Teresy czy Jana Pawła II, to dostrzegamy tę niezwykłą, Bożą wielkość człowieka. Upewniamy się wtedy o tym, że mamy dosłownie nieograniczone możliwości wyrażania Bożej prawdy i Bożej miłości za pomocą naszego człowieczeństwa. Właśnie dlatego ogromnie niepokoi nas i boleśnie zdumiewa fakt, że wielu jest wokół nas ludzi, którzy tak bardzo okaleczają swoje człowieczeństwo, że trudno w nich dostrzec cokolwiek z mądrości i miłości Boga.
Syn Boży narodził się w rodzinie i przyszedł do nas w ludzkiej naturze po to, by nasze rodziny stawały się podobnie święte, mocne i czułe, jak Jego Święta Rodzina i by każdy z nas za pomocą swej ludzkiej natury wyrażał dosłownie nadludzką miłość i radość. Kto kocha, ten staje się małym Betlejem wielkiej RADOŚCI i urządza święto Bogu, który przychodzi do nas po to, by nasze życie stało się świętem świętości.
opr. mg/mg