A w Getcie warszawskim znaleziono taki napis: „Panie Boże, zrobiłeś wszystko, abym w Ciebie przestał wierzyć, ale Ci się to nie udało”.
Dość wiele pytań podczas spotkań i indywidualnych rozmów dotyczy wątpliwości w wierze. Niektórzy pytają, czy pojawianie się takich wątpliwości jest grzechem, inni zastanawiają się, co z nimi robić: udawać, że ich nie ma, zagłuszać czy uciekać. A w ubiegłym miesiącu otrzymaliśmy list, którego fragment zacytuję:
Tak wiele się wydarzyło w kwietniu w naszej Ojczyźnie, w moim życiu też niejedno. Gdzie mam szukać odpowiedzi, jak się zachować, czy to, co przeżywamy, jest jakimś znakiem czy to same przypadki? Bardzo chcę wypełniać Wolę Bożą, ale jak Ją poznać?
Może to najwyższa pora, aby poruszyć wciąż aktualny temat
Sięgnijmy do Biblii. Nikt na jej kartach nie ma wątpliwości, co do istnienia Boga. Poznajemy różne narody, które oddają cześć różnym bogom, czasem w różny sposób poszczególne grupy ludzi czczą jedynego Boga, ale jest zupełna pewność odnośnie istnienia Osoby panującej nad światem. Nawet czytamy w Księdze Mądrości:
Głupi [już] z natury są wszyscy ludzie,
którzy nie poznali Boga:
z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest,
patrząc na dzieła nie poznali Twórcy,
lecz ogień, wiatr, powietrze chyże,
gwiazdy dokoła, wodę burzliwą
lub światła niebieskie uznali za bóstwa, które rządzą światem.
Jeśli urzeczeni ich pięknem wzięli je za bóstwa -
winni byli poznać, o ile wspanialszy jest ich Władca,
stworzył je bowiem Twórca piękności;
a jeśli ich moc i działanie wprawiły ich w podziw -
winni byli z nich poznać, o ile jest potężniejszy Ten, kto je uczynił.
Bo z wielkości i piękna stworzeń
poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę.
/Mdr 13, 1-5/
Autor jednak w następnych wersetach nie pozwala na potępianie tych, którzy nie poznali prawdziwego Boga. Zauważmy jednak, że osoby, o których pisze biblista, też komuś oddają cześć, tylko mylnie obierają obiekt tej czci.
Jedynie powierzchowne rozumienie słowa „wiara” prowadzi do pytania o istnienie Boga. Tak naprawdę to jest to sprawa założenia przyjętego przez człowieka. Jeśli ktoś założy, że Bóg jest, to sytuacje życiowe interpretuje właśnie z takiego punktu widzenia, jeśli ktoś założy, że Boga nie ma – jemu przeróżne wydarzenia będą potwierdzały to przekonanie.
Kiedyś podczas rozmowy z byłym więźniem obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu zeszliśmy na temat wiary. Nasz gość powiedział wówczas dwa bardzo ważne i ciekawe zdania:
W Oświęcimiu wiara się jedynie polaryzowała: jeśli ktoś miał słabą wiarę, to ją tracił, a kogo przywieźli z wiarą ugruntowaną, to ona jeszcze się wzmacniała (…). Dla niektórych dowodem na istnienie Boga, na Jego moc udzielaną wierzącym była postawa niejednego więźnia, który wbrew wszystkiemu, co nas spotykało, umiał zachowywać się po ludzku, nie uległ zezwierzęceniu, a nawet dawał miłość.
A w Getcie warszawskim znaleziono taki napis: „Panie Boże, zrobiłeś wszystko, abym w Ciebie przestał wierzyć, ale Ci się to nie udało”.
Czego zatem dotyczy wiara? O czym mówimy, gdy określamy siebie jako osobę wierzącą? Biblia i tym razem nie ma wątpliwości:
Wierzącym jest ten, kto ufa Panu Bogu, czyli wierzy, że Pan Bóg nas kocha i chce ścieżkami tego świata doprowadzić nas do wiecznego szczęścia. Wierząca jest też ta osoba, która robi wszystko, aby to, co wiara głosi i co z niej wynika, wprowadzać w codzienne życie.
Mało tego, osoby, które odkryły nieustanną Obecność Pana Boga doznają już tutaj, na naszej ziemi, poczucia bezpieczeństwa, swoistego pokoju i szczęścia.
Czego zatem mogą dotyczyć wątpliwości? Owej drogi, poszczególnych wyborów czy decyzji, za którymi idą zachowania.
Znów odwołajmy się do Biblii. Bardzo często ci, którzy zaufali Panu Bogu, stawiają pytania. Przypomnijmy sobie wybrane osoby.
Abraham pyta, czy nieodwołalny jest wyrok na Sodomę i Gomorę, a nawet – napełniony troską o swego bratanka, Lota – próbuje konsekwentnie, choć z pełna czcią, oddalić ten wyrok (por. Rdz 18).
W życiu Samuela pytania pojawiają się niejednokrotnie. Już jako dziecko oddane na służbę do świątyni uczy się, jak odróżniać głos Pana Boga – trzykrotnie biegnie do arcykapłana Helego, gotów wysłuchać jego prośby czy polecenia, a ten, doświadczony w wierze, zaleca mu nasłuchiwanie Pana Boga (koniecznie przeczytaj 1 Sm, 3). Już jako mąż Boży, otoczony szacunkiem Izraelitów, usłyszał ich prośbę, by im ustanowił króla. Pytał Pana Boga, co On o tym sądzi, a gdy usłyszał odpowiedź, odradzał swym braciom realizacji tego pragnienia (1 Sm 8). Jednak - ku swemu zadziwieniu - usłyszał polecenie Stwórcy, aby uległ natarczywym prośbom Narodu Wybranego i by im namaścił króla. Pan Bóg wskazał mu Saula (1 Sm 9). I jeszcze ten sam Samuel pyta Boga o to, kto ma być ustanowiony następcą Saula – otrzymuje poprzez znaki odpowiedź, że wybrańcem Pana jest Dawid (1 Sm 16).
Prorok Izajasz świadomy swej niegodności próbuje wręcz wymówić się od przyjęcia powołania (Iż 6), podobnie Jeremiasz – wskazuje Panu swój młody wiek, jako argument za tym, że nie powinien głosić Słowa Bożego (Jr 1). I tak dalej i tak dalej.
Wreszcie sama Maryja – nim ufnie i ofiarnie przyjmie Boże Słowo, pyta, czy osoba, która do Niej przybyła (Archanioł Gabriel), jest naprawdę Bożym wysłannikiem (ten fragment chyba wszyscy doskonale pamiętają – można odświeżyć swoją pamięć otwierając pierwsze rozdziały Ewangelii według świętego Łukasza).
Jako ciekawostkę można wspomnieć osobę, która została skrytykowana przez Pana Boga za to, że nie chciała Go pytać, argumentując swą postawę, że „nie warto Mu zawracać głowy” – przypomnij sobie tę scenę czytając o Achazie u proroka Izajasza w rozdziale 7.
A więc czego dotyczą wątpliwości w wierze? Polegają one na szukaniu odpowiedzi na pytania: jak postąpić?, jak zareagować?, co wybrać?
Czy w ogóle zawsze odpowiedź istnieje? Czy warto jej szukać? Niektórzy mówią, że wiara to właśnie jest poszukiwanie Pana Boga, poszukiwanie Jego Obrazu. Zakładamy, że On istnieje, że nas kocha i chce prowadzić i wciąż zadajemy pytania: co jest Jemu miłe? (a zatem korzystne dla mnie), jak On by się zachował?, co by mi doradził?
Nieraz słyszałem zdanie, że nasza religia jest najtrudniejsza, bo nie tylko wymaga myślenia, ale wciąż każe korygować swoje myśli słowa i czyny. W innych religiach wiele spraw jest postawionych jasno – ile kroków wolno zrobić w dzień święty, czy podać rękę niewierzącemu, jak traktować grzesznika. A u nas? Właściwie mało jest kolorów czarnego i białego. Ważny jest człowiek i jego droga do Pana Boga, a resztę musimy sami ustalić, sami wybrać. Tak wiele zależy od okoliczności, od charakteru człowieka, z którym mamy do czynienia. Raz takie samo zachowanie jest dobre, a kiedy indziej złe. Jednemu należy wytknąć jasno jego grzech, a inny musi dorosnąć, aby mu to powiedzieć. Przecież właśnie tak robi Pan Bóg.
Nie wolno jednak zrezygnować. Jesteśmy jakby we mgle, ale jednocześnie mamy pewność, gdzie jesteśmy i dokąd idziemy. Wierzymy, że można znaleźć odpowiedź na każde stawiane przez życie pytanie, ale musimy szukać. Jeśli źle odczytamy, to możemy pokornie wrócić do poprzedniego miejsca i zacząć od początku.
Mamy jednak obowiązek korzystania z myślenia i z pamięci. Myślenie pomaga przywołać słowa Pana Boga zbliżone chociaż do sytuacji stawianej przez wydarzenia, a pamięć ma gromadzić zdobyte doświadczenia, by chodzić sprawdzonymi drogami i unikać ścieżek, na których doświadczyliśmy złego wyboru.
Dziękujmy Panu Bogu za wolność!
opr. aś/aś