Bycie chrześcijaninem to nie jest pusty slogan, ono zobowiązuje. Nie da się być chrześcijaninem „bezobjawowym”, którego życie i przekonania dalekie są od Kościoła
Bycie chrześcijaninem to nie jest pusty slogan, ono zobowiązuje...
W kogo wierzysz? Takie pytanie zadano niedawno w sondażu przeprowadzonym na ulicach Warszawy. Jakie padały odpowiedzi? Wierzę w siebie...; wierzę w naukę...; wierzę w miłość... Tylko jeden mężczyzna w średnim wieku bez zastanowienia odpowiedział: wierzę w Boga, On nadaje mojemu życiu sens.
Może warto od czasu do czasu zapytać samego siebie: w kogo wierzę? Jaką mam hierarchię wartości? Kto jest dla mnie najważniejszy? Odnoszę wrażenie, że za rzadko zadajemy sobie takie pytania, bo wydają się nam... zbyt oczywiste. Tak oczywiste, jak to, że wiara w Boga ma być przez człowieka wierzącego nie tylko przyjmowana i przeżywana, ale przede wszystkim wyznawana i praktykowana. Wciąż o tym słyszymy, prawda? I zaprzestajemy refleksji nad tymi arcyważnymi kwestiami, a potem... Oburzenie z powodu zachowania proboszcza parafii w Ropicy Polskiej, który poprosił trzech kandydatów do bierzmowania o podpisanie oświadczenia, że nie popierają postulatów strajku kobiet dotyczących aborcji. Skąd to oburzenie, zdziwienie i wiele, zbyt wiele złych słów?
Odpowiedź jest, niestety, prosta i bolesna. Wśród części osób wierzących — zarówno rodziców, jak i młodych — nie ma poczucia odpowiedzialności za wiarę i misję Kościoła. Przez niezrozumienie wymagań, które stawia Kościół, i brak podstawowej wiedzy dotyczącej wyznawanej wiary zarzuca się księżom, że wymagają zbyt wiele od młodzieży, jak trafnie zauważa na naszych łamach ksiądz proboszcz Ryszard Tokarz z Mrowli (s. 21). Niektórzy nawet w stawianiu tych wymagań dopatrują się przyczyn odchodzenia od Kościoła. Zapominają, że wiara nie jest jedynie osobistym aktem zaufania, jakimś uczuciem, którym darzymy Pana Boga w zależności od dnia lub samopoczucia. Wiara chrześcijańska zaczyna się od przyjaźni z Jezusem, prowadzi do rzeczywistego doświadczenia Boga, co angażuje całego człowieka.
Zbyt wielu spośród nas uważa, że wiara jest jedynie aktem naszej woli, nieopartym na trwałych zasadach. Wystarczy, że wierzę — mówią. Lektura Biblii, zgłębianie prawd wiary, uczenie się katechizmu wydają się im niepotrzebne i przestarzałe. Taki subiektywizm jest niebezpieczny, bo zazwyczaj prowadzi do tworzenia bożków ucieleśniających jedynie nasze własne pragnienia. Konstruuje się wtedy wiarę na swój prywatny sposób, według własnego „widzimisię”. Takie myślenie prowadzi prędzej czy później do przekonania, że Kościół nie ma nic wspólnego z Bogiem, do utrwalania w sobie przekonania, że nie potrzeba żadnego pośrednictwa w wierze. Kościół nie jest już przedmiotem wiary, lecz instytucją, która wykonuje określony zestaw usług, według zapotrzebowań usługobiorcy... Straszne!
Takie, niestety, nastały czasy, że trzeba tłumaczyć ludziom ochrzczonym i przez trzy dekady intensywnie katechizowanym, że Kościół nie jest instytucją, która by władała z zewnątrz życiem chrześcijan. Kościół jest przekazicielem Boskiego życia, głosi je nam i reguluje zarazem. Życie ludzkie musi być równocześnie ożywiane i regulowane. Bez istnienia jasnych reguł sam tylko dynamizm może prowadzić do wypaczeń. I na odwrót: tam, gdzie istnieją wyłącznie reguły, bez jakiegokolwiek życia i zapału — mamy do czynienia z czystym legalizmem, który nie zaspokoi żadnej z naszych głębszych potrzeb. Dlatego tak ważne jest źródło tego życia — a jest nim Chrystus.
Nie można spotkać Boga w inny sposób, jak tylko przez Jezusa. A Chrystusa odnajdujemy jedynie przez Kościół. W jaki sposób bez Kościoła dowiedzielibyśmy się, że Bóg jest miłością, że stał się człowiekiem dla naszego zbawienia itd.? Bez Kościoła nikt z nas nie miałby wiary, a tym samym szansy na zbawienie.
Być może trzech młodych ludzi z Ropicy Polskiej nie miało do końca świadomości, czym jest bierzmowanie, a może nie przywiązywali oni do tego większej wagi. Mam nadzieję, że dzięki bezkompromisowej postawie swojego proboszcza pojęli, dlaczego bierzmowanie nazywane jest sakramentem dojrzałości chrześcijańskiej. Natomiast ci, którzy decyzję proboszcza z Ropicy Polskiej nazywali szokującą czy wręcz skandaliczną, musieli mocno się rozczarować, gdy rzeszowska kuria (w oświadczeniu kanclerza ks. Piotra Steczkowskiego) zdecydowanie poparła działania proboszcza z Ropicy Polskiej. Bo wiara nie może być tylko deklaracją dobrych chęci. Musi być świadomie wyznawana i praktykowana. Bycie chrześcijaninem to nie jest pusty slogan, ono zobowiązuje...
opr. mg/mg