O świętowaniu niedzieli
Środki masowego przekazu informują nas od pewnego czasu o toczącej się w niektórych środowiskach dyskusji na temat handlu w niedzielę. Zaangażowani są w nią związkowcy, przedsiębiorcy, politycy, samorządowcy, dziennikarze i wiele innych osób. Wiele z nich występuje w obronie właścicieli małych sklepów, postulując wprowadzenie zakazu handlu w dni świąteczne w sklepach wielkopowierzchniowych. Dyskusje te rodzą optymizm w sercach tych pierwszych, i jednocześnie wyzwalają działania obronne ze strony osób, czy raczej potężnych koncernów, będących właścicielami dużych sklepów, otoczonych zazwyczaj całą gamą innych punktów handlowych i usługowych. Argumentacja, jaką posługuje się większość osób zaangażowanych w tę dyskusję ma charakter wybitnie ekonomiczny. Chodzi przede wszystkim o to, by wykazać, kto zyska a kto straci, gdy wprowadzi się zakaz handlu. Umiarkowani w swych poglądach uczestnicy dyskusji proponują znalezienie rozwiązania, które zadowoliłoby, przynajmniej w części, wszystkie strony.
Nie można jednak pominąć aspektu moralnego tejże dyskusji, bo ten jest zawsze o wiele ważniejszy niż aspekt ekonomiczny. Chodzi więc o to, by nie ograniczać się w dyskusjach do reguł ekonomii, która nie zawsze dostrzega człowieka i jego dobro. Sięgnąć trzeba do Ewangelii, która jest ostatecznym punktem odniesienia dla chrześcijanina, czy też do prawa naturalnego, które powinno być takim punktem dla osób niewierzących.
Kościół nie wypowiada się na temat handlu w dni świąteczne w takich czy innych sklepach, porusza natomiast kwestię pracy jako takiej (w tym także handlu) w te dni, mówiąc bardzo wyraźnie w I przykazaniu: „W niedzielę i święta nakazane uczestniczyć we Mszy Świętej i powstrzymać się od prac niekoniecznych”.
To krótkie sformułowanie jest powtórzeniem nauki Kościoła, zawartej w Kodeksie Prawa Kanonicznego. Czytamy w nim: „W niedzielę oraz w inne dni świąteczne nakazane, wierni są zobowiązani uczestniczyć we Mszy świętej oraz powstrzymać się od wykonywania tych prac i zajęć, które utrudniają oddawanie Bogu czci, przeżywanie radości właściwej dniowi Pańskiemu oraz korzystanie z należnego odpoczynku duchowego i fizycznego” (kan. 1247). Naukę tę najpierw przytacza dosłownie, a potem uzupełnia Katechizm Kościoła Katolickiego: „Obowiązki rodzinne lub ważne zadania społeczne stanowią słuszne usprawiedliwienie niewypełnienia nakazu odpoczynku niedzielnego. Wierni powinni jednak czuwać, by uzasadnione powody nie doprowadziły do nawyków niekorzystnych dla czci Boga, życia rodzinnego oraz zdrowia” (punkt 2185). Dalej czytamy: „Świętowanie niedziel i dni świątecznych wymaga wspólnego wysiłku. Każdy chrześcijanin powinien unikać narzucania - bez potrzeby - drugiemu tego, co przeszkodziłoby mu w zachowywaniu dnia Pańskiego. Gdy zwyczaje (sport, rozrywki, itd.) i obowiązki społeczne (służby publiczne, itp.) wymagają od niektórych pracy w niedzielę, powinni czuć się odpowiedzialni za zapewnienie sobie wystarczającego czasu wolnego. Wierni powinni czuwać z umiarkowaniem i miłością nad tym, by unikać nadużyć i przemocy, jakie rodzą niekiedy rozrywki masowe. Pomimo przymusu ekonomicznego władze publiczne powinny czuwać nad zapewnieniem obywatelom czasu przeznaczonego na odpoczynek i oddawanie czci Bogu. Pracodawcy mają analogiczny obowiązek względem swoich pracowników” (punkt 2187).
Nauka Kościoła wydaje się bardzo jasna. Problem jest w tym, że Kościół oczekuje od człowieka wewnętrznej dojrzałości, która pozwoli mu we właściwy sposób zrozumieć znaczenie występującego w I przykazaniu sformułowania „prace niekonieczne”. Kościół nie podaje dziś wyraźnie sprecyzowanego katalogu „prac koniecznych”, ufając, że dobrze ukształtowane sumienie właściwie podpowie człowiekowi co można, a czego nie powinno się robić w niedzielę, czy też w inne dni świąteczne.
Niedzielny i świąteczny handel, zarówno w sklepach wielkopowierzchniowych, jak i w małych, lokalnych sklepikach, nie wydaje się być zajęciem „koniecznym” do spełnienia w te dni. Sześć dni roboczych w ciągu każdego tygodnia, to wystarczająco długi czas, by spokojnie zrobić zakupy, zarówno bieżące, jak i te, które czynimy raz na jakiś czas. Jeśli wprowadzi się zasadę, że zamknięte w niedzielę będą wszystkie rodzaje sklepów, duże i małe, ekonomiczny argument czyjegoś zysku i czyjejś straty przestanie istnieć. W tym bowiem dniu nikt nie zyska i nikt nie straci, a to czego klienci nie kupią w niedzielę, kupią przy innej okazji, chyba, że się dobrze zastanowią i rozmyślą.
Prawdą jest, że wiele osób ma w ciągu tygodnia zbyt mało czasu na spokojne zrobienie większych zakupów. Aby je zrobić w niedzielę, mówią niektórzy, trzeba solidnie zarobić na nie, pracując od rana do nocy przez sześć dni, a i tak nie zawsze na wszystko starczy. Rodzi się więc konkretny postulat pod adresem rządzących i ekonomistów: należy tak kierować gospodarką, aby każdy mógł rzeczywiście zarobić na utrzymanie siebie i swej rodziny, by nie musiał pracować ponad siły, by zarobki były adekwatne do cen towarów i usług.
Niektórzy mówią, że jak ktoś nie chce, to i tak nie zmusi się go do robienia zakupów w niedzielę. To prawda, ale nie można zapomnieć, że pomiędzy właścicielem sklepu, decydującym o jego otwarciu w niedzielę, a klientem przychodzącym po zakupy, znajduje się pracownik sklepu. W zasadzie nie ma on nic do powiedzenia. Jeśli chce zachować pracę, niezbędną do utrzymania rodziny, musi przyjść, chociaż sumienie mówi mu coś zupełnie innego.
Warto też zauważyć, że w większości krajów Unii Europejskiej, należących do niej przed 1 maja 2004 roku, funkcjonuje zakaz handlu w niedziele i inne dni świąteczne. Potwierdza to zestawienie opublikowane w ogólnopolskim wydaniu „Gazety Wyborczej” z 13 lipca 2004 roku. Jeśli zwyczaje, panujące w Unii Europejskiej, są dla tak wielu osób w naszej Ojczyźnie tak ważnym punktem odniesienia, jeśli tak często mówimy, że „na Zachodzie...”, to dlaczego nie chcemy skorzystać z tego wzorca?
Być może na omawiane zagadnienie patrzymy zbyt wąsko, jedynie przez pryzmat handlu. Potrzebny jest więc szerszy kontekst dnia świątecznego. Niezależnie od przekonań religijnych czy światopoglądu, każdy człowiek potrzebuje dnia „innego” niż pozostałe dni tygodnia. Każdemu potrzebna jest chwila odpoczynku od normalnych zajęć, chwila spokojnego spotkania z rodziną i przyjaciółmi, a dla człowieka wierzącego - również chwila spotkania z Bogiem. Każdemu potrzebna jest chwila przeżyta w specyficznej atmosferze dnia świątecznego, zwracającej uwagę człowieka na wartości duchowe i nieprzemijające. Niedzielne zakupy, a także podejmowane w tych dniach „prace niekonieczne” na pewno takiej atmosfery nie budują.
opr. aw/aw