Są tematy, których chciałoby się uniknąć, takie jak raport ws. działalności o. Pawła M., który odsłania niewyobrażalne zło. Trzeba jednak pytać o jego przyczyny i wyciągać wnioski
Są takie tematy, których chciałoby się uniknąć, są takie informacje, których lepiej byłoby nie znać, są takie tajemnice, których lepiej byłoby nigdy nie odkryć. Raport ws. działalności o. Pawła M. odsłania niewyobrażalne zło, które przytłacza i przerasta. Zapoznając się z powyższym raportem, słuchając historii pokrzywdzonych, czytając komentarze, rodziło się we mnie poczucie: wolałbym się tego nigdy nie dowiedzieć; świadomość zła, które się dokonało, jest przerażająca i przytłaczająca.
Im dłużej zastanawiałem się nad tym studium przypadku, jak nazywany jest raport ws. Pawła M., tym bardziej towarzyszyło mi poczucie rozgoryczenia, bezsilności, wstydu, złości. Czy naprawdę musiało do tego dojść? Czy naprawdę musiało to tak długo trwać? Czy nie dało się nic z tym zrobić? Czy nie można było pomóc skrzywdzonym wcześniej? Tysiące pytań bez odpowiedzi.
Wiem, że nie jestem sam w tym poczuciu bezradności wobec zła. Jak spojrzeć w oczy tym, którzy zostali skrzywdzeni? Co powiedzieć tym, którzy słuchając o manipulacjach, nadużyciach, przestępstwach księdza-zakonnika, są zdezorientowani? Słusznie pytają: czy to tylko wyjątek, czy takich przykładów jest więcej? Jak w obliczu tego zła nie stracić właściwego obrazu Boga, właściwego spojrzenia na wspólnotę ochrzczonych, jak nie stracić wiary?
W 2005 r. rozważania drogi krzyżowej w rzymskim Koloseum przygotował kard. Joseph Ratzinger. Były one inne od poprzednich. Były mocne. I pozostają aktualne. Przy stacji IX, w której rozważamy trzeci upadek Pana Jezusa pod krzyżem, przyszły papież mówił: „Czy jednak nie powinniśmy myśleć także o tym, ile Chrystus musi wycierpieć w swoim Kościele? Ileż razy nadużywa się sakramentu Jego obecności, jak często wchodzi On w puste i niegodziwe serca! Ileż razy czcimy samych siebie, nie biorąc Go nawet pod uwagę! Ileż razy Jego słowo jest wypaczane i nadużywane! Jak mało wiary jest w licznych teoriach, ileż pustych słów! Ile brudu jest w Kościele, i to właśnie wśród tych, którzy poprzez kapłaństwo powinni należeć całkowicie do Niego! Ileż pychy i samouwielbienia! Jak mało cenimy sobie sakrament pojednania, w którym On czeka, by nas podźwignąć z upadków! To wszystko jest obecne w Jego męce. Zdrada uczniów, niegodne przyjmowanie Jego Ciała i Krwi jest z pewnością największym bólem, który przeszywa serce Zbawiciela. Nie pozostaje nam nic innego, jak z głębi duszy wołać do Niego: Kyrie, eleison — Panie, ratuj! (por. Mt 8, 25)”.
I dalej słowa modlitwy: „Panie, tak często Twój Kościół przypomina tonącą łódź, łódź, która nabiera wody ze wszystkich stron. Także na Twoim polu widzimy więcej kąkolu niż zboża. Przeraża nas brud na szacie i obliczu Twego Kościoła. Ale to my sami je zbrukaliśmy! To my zdradzamy Cię za każdym razem, po wszystkich wielkich słowach i szumnych gestach. Zmiłuj się nad Twoim Kościołem: także w nim Adam ciągle na nowo upada. Naszym upadkiem powalamy Cię na ziemię. A szatan śmieje się szyderczo z nadzieją, że nie zdołasz podnieść się więcej z tego upadku. Liczy, że powalony upadkiem Twego Kościoła,
będziesz leżał na ziemi, pokonany. Ty jednak podniesiesz się. Podniosłeś się, zmartwychwstałeś i możesz podźwignąć także nas. Zbawiaj i uświęcaj Twój Kościół. Zbawiaj i uświęcaj nas wszystkich”.
Sami, po ludzku, pozostajemy bezsilni wobec zła, zwłaszcza takiego zła: zła pod pozorem działania w imię Boga. A jednak nie powinniśmy popadać w rozpacz ani poczucie bezsilności. Zło, nawet to, które wydarzyło się wewnątrz Kościoła, nie może nas z niego wypchnąć. Musi stać się dokładnie odwrotnie: musimy wypchnąć zło z Kościoła! Dlatego chcemy naszym Czytelnikom, przytłoczonym i zdezorientowanym złem i nieumiejętnością poradzenia sobie z nim przez przełożonych, pomóc w rozeznaniu, na co zwrócić uwagę, by ustrzec się manipulacji ze strony innych członków wspólnoty Kościoła. Wszyscy chcemy czuć się w Kościele bezpiecznie. To w końcu nasz dom.
opr. mg/mg