Dotyk to cud, o który zawsze powinniśmy upraszać, to klucz, który potrafi otworzyć nasze serce.
Nie można kochać Boga nie kochając drugiego człowieka. Miłość ubogaca, daje poczucie pełni, pozwala odnaleźć tu na ziemi radość, doświadczyć szczęścia wynikającego z bliskości drugiego człowieka, szczęścia, które zbliża do miłości największej i najdoskonalszej – miłości do Stwórcy. Zaskakująca opowieść o świętych, dla których uczucia ziemskie były drogą do Pana.
FARYZEUSZ SZYMON owego wieczora, kiedy kobieta, która przyszła do jego domu z flaszeczką wonnego olejku i posmarowała nim stopy Jezusa, nieświadomie wieszczył: „Gdyby On był prorokiem, wiedział- by, co to za jedna i jaka to jest ta kobieta, która się Go dotyka” (Łk 7, 39).
Otóż dotknięcie to jedna z tych rzeczy najbardziej wzruszających i ważnych w życiu: ten, kto dotknął cię choćby raz tylko, pozostanie wśród twoich proroków. Kiedy ktoś cię dotyka, to jakbyś już gościł go we własnym domu. Dotyk bowiem rzeźbi bruzdy, uprawia ziemię, wyrywa korzenie, zasiewa ziarno, rozbudza życie. Tylko ci, którzy cię dotknęli, potrafią zmienić twoje życie.
Przyjaciel jest kimś, kto cię dotyka. Jest bezbronny, a zarazem jest tym, który cię „rozbraja”. Kiedy bowiem pozwalasz się dotknąć komuś drugiemu i sam go dotykasz, możesz powiedzieć, że zrzuciłeś maskę i jesteś naprawdę sobą. Dotyk to cud, o który zawsze powinniśmy upraszać, to klucz, który potrafi otworzyć nasze serce.
I to właśnie jest marzeniem Boga. Aby nikt nie był sam w życiu i aby w każdym domu znalazła schronienie także i radość serca. Aby każdy człowiek był „przywiązany” i mógł zaspokoić ową właściwą dla siebie potrzebę dzielenia swojego życia uczuciowego z innymi w bezpiecznej, intymnej relacji, otwartej i zbudowanej na zaufaniu. Taka więź jest niczym dotyk samego Stwórcy. On otula cię w dniu, kiedy, będąc pijany szczęściem i miłością, mówisz osobie, którą kochasz, słowa absolutne, słowa poniekąd wieczne. Otula cię też, kiedy toniesz we łzach w objęciach przyjaciela lub kiedy w pustce zawsze takich samych dni zadziwia cię coś, co nowe i niesłychane.
Te stronice skierowane są do kobiet i mężczyzn pragnących połączenia tego, co ludzkie i co duchowe, uczuć i wiary, adresowane są do ludzi dążących do osiągnięcia trudnej, lecz możliwej harmonii tego, co męskie, i tego, co kobiece. Ta książka jest przygotowana także z myślą o tych, którzy szukają w historii duchowości dróg być może ukrytych pod innymi śladami, wyraźniejszymi w historii Kościoła; o tych, którym nie wystarczają lektury z kanonu, którzy kochają poezję i wolność serca; o tych, którzy nie boją się porywu swych gorących serc.
Jest to fragment książki:
Ermes Ronchi, Niezłożone pocałunki. Opowieść o przyjaźni
Wydawnictwo: PROMIC, ISBN: 978-83-7502-503-3
Książka jest >>TUTAJ<<
Ambroży z Mediolanu pisał, iż „nie ma w życiu nic piękniejszego niż przyjaźń”. Dlaczego? Bo „kiedy masz przyjaciela – dopowiadał ten Ojciec Kościoła i wielki święty – masz kogoś, przed kim możesz otwierać swoje wnętrze, z kim możesz dzielić swoje tajemnice, komu wreszcie powierzyć możesz to, co ukryte w twoim sercu”.
Ermes Ronchi, włoski teolog, zakonnik, a na co dzień profesor rzymskiego «Marianum», przynosi opowieść o przyjaźni niezwykłej, przyjaźni łączącej kobiety i mężczyzn, świętych i zwykłych ludzi, pragnących połączenia tego, co ludzkie i co duchowe, uczuć i wiary. To w istocie historia miłości najpiękniejszej i ze wszystkich najczystszej, dzięki której nikt w życiu nie będzie sam. „I to właśnie – jak pisze Ronchi – jest marzeniem Boga”.
opr. aś/aś