To niebagatelna rola w ewangelizacji młodego pokolenia: dawanie świadectwa swojej wiary, ale nie w sposób nachalny, tylko opowiadając historię swojego życia tak, by zawsze akcentować obecność Boga, który stoi obok i troszczy się o mnie, bo mnie kocha
Powoli oswajamy się z tegorocznym hasłem roku duszpasterskiego: „Idźcie i głoście”. Widnieje ono na różnych plakatach, mówią o nim księża w kazaniach, przypominane jest powołanie do bycia misjonarzem Chrystusa w swoim środowisku.
Kiedyś w czasie wizyty duszpasterskiej zapytał mnie pewien starszy pan: „Proszę księdza, tyle się mówi o nowej ewangelizacji. Jak ja mogę głosić Ewangelię, skoro mam już 70 lat, jestem stary i schorowany – przecież nie wyjdę na ulicę i nie będę zaczepiał ludzi…?”. Od tego pytania rozpoczęła się piękna rozmowa na temat wielkiego potencjału, jaki mają osoby starsze i którym mogą służyć w ewangelizacji.
Papież Franciszek nieustannie przypomina, że Bóg powołuje nas, abyśmy szli za Nim na każdym etapie życia, i dodaje: „Również starość zawiera pewną łaskę i misję, prawdziwe powołanie od Pana. Starość jest powołaniem. Nie jest to jeszcze czas, aby «wciągnąć wiosła na pokład». Nie ulega wątpliwości, że ten okres życia jest inny niż poprzednie”. Choć faktycznie jest to etap, w którym więcej czasu poświęca się na podsumowywanie życia, na refleksję, czasami smutną z powodu choroby, samotności czy nawet bezsilności, to jednak warto odkrywać potencjał tego wyjątkowego okresu.
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że babcie i dziadkowie dysponują czymś, czego bardzo brak ludziom młodym, a mianowicie czasem. Oczywiście mają przeróżne zajęcia: pomagają w wychowywaniu wnuków, czekają w kolejkach do lekarza, a do tego tempo ich życia słabnie, więc i podstawowe czynności trwają dłużej. Jednakże czas osób starszych jest w większości przeznaczony na relacje z innymi. Kiedy ludzie pracują, to często nie mają czasu dla bliskich. Wiele osób starszych natomiast poświęca czas na spotkania z dziećmi i wnukami. Opowiadała mi z dumą jedna babcia, jak nauczyła swojego wnuka znaku krzyża i modlitwy Ojcze nasz, dlatego że jej syn i synowa ciągle są w pracy i nawet nie są w stanie pomyśleć o tym, żeby wychowywać w wierze swoje dziecko.
Jest to niebagatelna rola w ewangelizacji młodego pokolenia: dawanie świadectwa swojej wiary, ale nie w sposób nachalny, tylko opowiadając historię swojego życia tak, by zawsze akcentować obecność Boga, który stoi obok i troszczy się o mnie, bo mnie kocha. W naszym życiu jest wiele okazji do tego, aby mówić o Bogu. Choćby czekając w kolejce do lekarza: mogę zająć się czytaniem kolejnej plotkarskiej gazety albo wykorzystać ten czas na głoszenie. Nieraz byłem świadkiem takich pięknych sytuacji, kiedy to właśnie osoba starsza opowiadała innym o tym, ile Bóg uczynił w jej życiu, dawała piękne świadectwo bliskości miłosiernego Pana. Nasze głoszenie nie polega na tym, żeby kogoś przekonać, żeby zmusić do jakiejś formy pobożności. To przede wszystkim pokazywanie oblicza Ojca. Jeśli ktoś odkryje w nas obecność Boga, to Go przyjmie bez wymówek.
Walorem, który osobom starszym pomaga w ewangelizacji, jest mądrość życiowa. W liście do osób starszych Jan Paweł II tak to określił: „Ludzie starzy pomagają nam mądrzej patrzeć na ziemskie wydarzenia, ponieważ dzięki życiowym doświadczeniom zyskali wiedzę i dojrzałość. Są strażnikami pamięci zbiorowej, a więc mają szczególny tytuł, aby być wyrazicielami wspólnych ideałów i wartości, które są podstawą i regułą życia społecznego”. Wiele osób nie docenia doświadczenia życiowego, nie wierzy, że może bardzo pomagać innym w głoszeniu Ewangelii.
Mądrość, która polega na odróżnianiu tego, co ważne, od tego, co nieważne, tego, co pilne, od tego, co może poczekać, to pokazywanie właściwej hierarchii wartości. Oczywiście nie chodzi o „zrzędzenie”, ciągłe zwracanie uwagi, ale o cichą, pokorną służbę, świadectwo życia codziennego. Papież Franciszek podkreśla, że dzięki tej mądrości osoby starsze mogą „przypominać ambitnej młodzieży, że życie bez miłości jest jałowe. Młodym, którzy są zalęknieni, możemy powiedzieć, że lęk przed przyszłością da się przezwyciężyć. Młodych zbyt zakochanych w sobie możemy nauczyć, że więcej jest radości w dawaniu aniżeli w braniu”.
Czas, który można poświęcić na modlitwę w intencji bliskich, w intencji Ojczyzny i całego Kościoła, to przywilej osób starszych i ich misja w ewangelizacji. Naprawdę byłoby ciężko żyć bez tego wsparcia osób chorych, cierpiących i starszych. Warto tutaj przypomnieć Jana Pawła II, który wspominał widok modlącego się ojca i podkreślał, ile łask dzięki tej modlitwie otrzymał. Z kolei papież Franciszek w jednym z przemówień tak podsumował ten wyjątkowy charyzmat: „Modlitwa dziadków i osób starszych to wielki dar dla Kościoła! (…) Możemy dziękować Panu za otrzymane dobrodziejstwa i wypełnić otchłań niewdzięczności, która Go otacza. Możemy wstawiać się za oczekiwaniami młodych pokoleń i ocalać godność pamięci i poświęceń pokoleń minionych”.
Choć wiele osób starszych mówi, że nie ma siły na modlitwę, bo przysypiają, bo nie są w stanie dokończyć dziesiątka różańca, to należy przypomnieć, że ta modlitwa jest ważna, bo cały czas jesteśmy pod miłującym spojrzeniem Boga. Nie chodzi o to, żeby na modlitwie być perfekcyjnym. Nawet jeśli zabraknie w dziesiątku jednego Zdrowaś Maryjo, Bóg przyjmie taką modlitwę, bo liczy się nasza miłość. Pomimo zmęczenia, choroby czy starości każdy na miarę swoich możliwości może włączyć się w misję głoszenia światu Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie.
Każdego dnia pomodlę się modlitwą Ojcze nasz w intencji moich bliskich i tych, których Bóg stawia na mojej drodze.
Spróbuję opowiedzieć swoim najbliższym o łasce, którą otrzymałem od Boga w ostatnim czasie.
opr. ac/ac