Dar pocieszenia

Na progu Wielkiego Postu warto zrobić rachunek sumienia, czy nie zostawiliśmy kogoś samego, kto liczył na nasze pocieszenie. A jeśli Pan Bóg w najbliższym czasie postawi kogoś takiego na naszej drodze, jak się zachowamy?

Dość często słyszymy ostatnio w kościele słowo PARAKLET. Co to znaczy? A to po prostu Duch Święty, Pocieszyciel. Śpiewamy w hymnie „Pocieszycielem jesteś zwan”. A Jezus przed swoim odejściem mówił apostołom, że ześle innego Pocieszyciela. Innego? Bo sam też był Pocieszycielem. Ilu ludzi pocieszył i choćby chorych, których uzdrowił i rodziny zmarłych, których wskrzesił. Ale Pismo święte idzie jeszcze dalej i mówi: „Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, Ten, który nas pociesza w każdym naszym utrapieniu…” (2 Kor 1,3). Ileż to razy korzystaliśmy z Bożej pociechy, zwłaszcza wtedy, gdy ludzkiej pociechy brakło, albo była nie wystarczająca wobec utrapienia, któreśmy przeżywali. Świadomość, że jest Bóg, który nas kocha, że On pomoże nam przetrwać wszystkie złe chwile, a nawet zło na dobro obrócić, pomagała nam nie załamać się i mimo wszystko wytrwać w wierze. Za to Mu z serca dziękujemy i nie przestaniemy dziękować do końca życia. Ale to nie koniec.

Św. Paweł pisze dalej: „byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakiejkolwiek udręce, pociechą, której doznajemy od Boga” (2 Kor 1,4). Dar pocieszenia, który otrzymujemy od Trójcy Świętej, stanowi dla nas wyzwanie. Bóg działa często bezpośrednio, ale często posługuje się ludźmi. Gdy przychodzimy do kogoś strapionego z dobrym słowem, możemy usłyszeć: „Bóg mi cię zesłał”. Nie lękajmy się podejść do kogoś, komu jest bardzo ciężko. Często ludzie doświadczeni przez życie skarżą się, że wszyscy się od nich odsunęli. A bo co mają im powiedzieć? Nie martw się, to przejdzie? Czas leczy rany? Czy jakąś inną zdawkową pociechę? Gdy jednak idę świadomy, że posyła mnie Pan Bóg i działam niejako w Jego zastępstwie, nie boję się stanąć wobec najtrudniejszego wyzwania. Arcybiskup Wojtyła powiedział kiedyś, że są sytuacje, w których nie pomoże żadne słowo. Trzeba po prostu być z takim człowiekiem i dzielić jego cierpienie.

Na progu Wielkiego Postu warto zrobić rachunek sumienia, czy nie zostawiliśmy kogoś samego, kto liczył na nasze pocieszenie. A jeśli Pan Bóg w najbliższym czasie postawi kogoś takiego na naszej drodze, jak się zachowamy?

Tekst ukazał się na blogu ojca Leona Knabita OSB

Leon Knabit OSB – ur. 26 grudnia 1929 roku w Bielsku Podlaskim, benedyktyn, w latach 2001-2002 przeor opactwa w Tyńcu, publicysta i autor książek. Jego blog został nagrodzony statuetką Blog Roku 2011 w kategorii „Profesjonalne”. W 2009 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama