Aktualny kurs godności

Cotygodniowy felieton z Gościa Niedzielnego (11/2000)

Prasę obiegła wiadomość o sędziach, którzy złożyli do sądu pozew w sprawie swoich uposażeń, według nich niezapewniających im godnego życia, chociaż konstytucja im to obiecuje. Kwestia ta stała się przedmiotem różnych komentarzy, dając w szczególności możliwość godziwego zarobku satyrykom. Michał Ogórek niepokoił się np., czy owego pozwu nie spotka los wielu innych spraw rozpatrywanych w polskich sądach: przedawnienie.

Osobiście nie wątpię, że sędziowie ciężko pracują. Niektórzy byliby gotowi pracować nawet na drugą zmianę; tyle że warunki wtedy byłyby bardzo trudne, bo w rozprawach przeszkadzałyby sprzątaczki hałasujące w sąsiednich salach. Tego akurat nie napisał żaden satyryk — argument o sprzątaczkach słyszałem na własne uszy z ust pewnej pani sędziny na antenie jednej z rozgłośni radiowych. Tak więc sędziowie pracują tyle, ile mogą, a naród żądny sprawiedliwości — jak każdy naród od początku świata — w Polsce włącza jednak do suplikacji wezwanie: „Od wymiaru sprawiedliwości chroń nas Panie!”.

Wśród argumentów wytoczonych przez niedocenianych sędziów znalazł się i taki: jak można utrzymać właściwą pozycję, skoro adwokaci zarabiają więcej? Gdyby pójść dalej tą drogą rozumowania, trzeba by się porównać z klientami adwokatów: ci muszą wieść życie jeszcze bardziej godne, skoro mają tyle pieniędzy, że stać ich na opłacanie drogich mecenasów. Jednak główną przesłanką autorów pozwu, jeśli dobrze ją zrozumiałem, jest troska o godność przedstawicieli trzeciej władzy.

To prawda, że pozostałe dwie władze zapewniły sobie całkiem przyzwoite dochody, chociaż można by powątpiewać, czy z tego powodu wzrosło poszanowanie ich godności. Jeśli na przykład posłowie od lewej do prawej (zawsze drżę obserwując taką jednomyślność) unoszą się godnością w związku z zakazem handlu alkoholem w gmachu Sejmu, to jest to po prostu żenujące. W Polsce Sejm już dawno sam z siebie powinien wprowadzić taki zakaz, zaś tłumaczenia, że w takim razie francuski gość nie będzie mógł się napić wina do kolacji, jest na poziomie owego argumentu ze sprzątaczką. Akurat w naszym kraju Sejm mógłby być strefą bezalkoholową i wydawałoby się, że chrześcijańskim posłom nie trzeba tego tłumaczyć.

Wracając jednak do trzeciej władzy: słowa wszelkiej władzy mają zazwyczaj większe znaczenie, niż sobie wyobrażają przedstawiciele tej władzy. Mówiąc, że kilkutysięczne zarobki są poniżej godności, sędziowie poniżają miliony ludzi w naszym kraju. Czy profesorem jest łatwiej zostać niż sędzią? A co z profesorską godnością, jeśli jego magistrant na „dzień dobry” dostaje wielokrotność profesorskiej pensji? A jak się ma czuć nauczyciel, którego mijają uczniowie w limuzynach? Zmierzam do tego, że liczenie godności w pieniądzach natychmiast prowadzi do odebrania resztek godności tym, którzy z różnych względów nie zarabiają tyle, ile powinni. Bardzo smutne, że w katolickim społeczeństwie tyle uwagi poświęcamy pieniądzom. Bardzo niebezpieczne, gdy władza sankcjonuje taki system wartości.

opr. mg/mg
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama