Rolnicy pytają

Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (36/2000)

Tegoroczne zbiory zbóż nie są zadowalające, susza nie pozwoliła ziarnu osiagnąć maksymalnego rozrostu, a gdy zaczęło dojrzewać, intensywne, długotrwałe deszcze doprowadzały do jego kiełkowania. Rolnicy, którzy mogli zainwestować w dobre nawożenie i dostateczne zabezpieczenie upraw przed szkodnikami i negatywnym wpływem nadmiaru wilgoci, z pewnością zebrali dużo większe plony od tych, którzy nie byli w stanie, głównie z przyczyn oszczędnościowych, tego zrobić. Już na początku sierpnia z punktów skupu sygnalizowano, że zboże nie osiąga wymaganych parametrów, zwłaszcza złe było tak zwane opadanie, co eliminowało zboże z kategorii konsumpcyjnego. W połowie sierpnia, mimo że plony zebrano z połowy powierzchni upraw, przed elewatorami kolejek nie było. Przypuszczano, że rolnicy spieszą się z ukończeniem żniw i nie chcą marnować czasu na wyprawy do punktów skupu albo ociągają się z dostawami, licząc na wyższe ceny.

Przed elewatorami Agencji Rynku Rolnego w sierpniu nie było tłoku, bo rolnicy musieli szukać innych możliwości korzystnego sprzedania plonów. Ratowała ich wysoka wolnorynkowa cena skupu zboża nawet, paszowego, która często była wyższa od agencyjnej ceny zboża konsumpcyjnego. Sprzedawali prywatnym przesiębiorcom, nie mając nadziei na dopłaty z Agencji Rynku Rolnego, jako że ich zboże nie spełniało parametrów wymaganych od zbóż konsumpcyjnych, a Ministerstwo Rolnictwa nie było zainteresowane obniżeniem wymogów jakościowych, mimo że wojewodowie poszkodowanych przez pogodowe anomalia regionów o to prosili. Pośpiech w wykorzystaniu tej możliwości był w pełni uzasadniony po zapowiedzianym bezcłowym imporcie zboża.

Według szacunków GUS tegoroczne zbiory miały być niższe od ubiegłorocznych aż o 18,3 proc. Ministerstwo Rolnictwa stwierdziło natomiast, że zbiory będą niższe jedynie o 10 proc. Różnica w ocenie plonów wynosi 8 proc., co w liczbach oznacza 2 miliony ton zboża. Zatem, ile zboża będzie brakować, nikt nie wie! Tymczasem Rada Ministrów zdecydowała o wprowadzeniu obowiązujących do 15 listopada bezcłowych kontyngentów na import jednego miliona ton zbóż. Rolnicy pytają: gdzie podziały się nadwyżki skupowane przez urodzajne ostatnie trzy lata, skoro elewatory pękały w szwach? Dlaczego musieli karmić trzodę chlewną ziarnem, którego nie opłacało się sprzedawać? Dlaczego Niemcy co roku mają nadwyżkę w produkcji żyta około 4 mln ton i nikt tam nie wpadł na szalony pomysł wyłączania słabszych gruntów z produkcji rolnej i ich zalesiania?

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama