Wiadomości na koniec wieku

Cotygodniowy felieton z Gościa Niedzielnego (50/2000)

Klimat się ociepla, poziom morza wzrasta, jak tak dalej pójdzie, to Sosnowiec uzyska dostęp do Bałtyku. Szalone krowy atakują, więc można przewidywać: a) problemy zdrowotne u ludzi; b) wzrost cen mięsa — wołowiny, bo tej zdrowej będzie mało, a innych gatunków, bo wołowiny będzie mało. Maria Antonina, która kiedyś radziła Francuzom jedzenie ciastek, skoro nie mieli chleba, doradziłaby konsumpcję żab, bo nie słychać jakoś o zwariowanych płazach. A może ziści się sen wegetariański, przejdziemy na marchewkę i będziemy zdrowsi, bo na razie nie stwierdzono kanibalizmu wśród marchewek, a zdaje się, że pożeranie mielonych resztek własnych sióstr najbardziej szkodzi pożytecznym skądinąd krowom. Niestety, skończy się też prawdziwe mleczko do kawy i będziemy skazani na tzw. śmietankę roślinną w proszku, wynalazek bodaj holenderski. Dosypywanie nieprzeżutej zieleniny do kawy może być nieobojętne dla zdrowia, lecz Holendrzy i o tym pomyśleli. Naród ten do tej pory znany był z tulipanów, wiatraków i totalnego futbolu. Teraz postanowili totalnie rozprawić się z problemami zdrowotnymi, które pojawiły się wraz z rozwojem opieki zdrowotnej i postępem medycyny. Jak to bowiem ujął nieoceniony prof. Czapiński, który od czasu pamiętnego jednoosobowego strajku przeciw własnemu dziekanowi ma teraz pełny portfel zamówień na komentarze telewizyjne, wydłużenie ludzkiego życia zaowocowało zwiększeniem zachorowań na chorobę Alzheimera i nowotwory. Co medycyna zepsuła, to medycyna holenderska naprawi — obok ginekologów, laryngologów i onkologów pojawią się terminolodzy, zatrudnieni w klinikach eutanazji im. dra Mengele. Nie ma co, dobrze się zapowiada wspaniały XXI wiek.

U nas tymczasem pogarsza się stan zdrowia dziennikarzy, nerwowo oczekujących dnia, w którym ogłoszą triumfalnie, że znów zima zaskoczyła drogowców. Krowy głównie jedzą siano i nie mają czasu na szaleństwa. Z wiadomości, które już wywołują nostalgię za mijającym stuleciem, wymienić można jedynie wyniki najnowszych sondaży, które wskazują, że zmierzamy do państwa monopartyjnego. Oczywiście, jeśli ktoś już widział, jak 99 proc. elektoratu popierało jedną partię, to zmartwi się, iż SLD osiąga dopiero 52 proc. popularności. Zanim sytuacja znów dojrzeje do skoku Wałęsy „bis” przez płot, klimat zdąży się znacznie ocieplić i Gdańsk może zniknąć z mapy. Wtedy pewnie kolejny premier z jedynie słusznej partii powie gdańszczanom, że trzeba się było od potopu ubezpieczyć. Przedtem jednak p. Miller odchudzi rząd i samorząd, jak to teraz zapowiada, a media nagłaśniają, nie wspominając, że równocześnie w Sejmie jest projekt ustawy o zmniejszeniu liczby radnych. Media nie wspominają też o walnym udziale SLD w powiększeniu liczby województw (a więc i urzędów wojewódzkich) o 33 proc. w stosunku do projektów rządowych. Ale po co psuć nastrój w tej doborowej kompanii złożonej z p. Millera i ponad połowy Polaków w nim zadurzonych i niepamiętających, że gdy partia mówi, że weźmie, to weźmie, a gdy mówi, że da, to mówi.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama