Cotygodniowy komentarz z "Gościa Niedzielnego" (18/2001)
Sejm nie uchroni nas od zalewu korupcji, nie będzie też zbiorowym sumieniem, ale może wysyłać do społeczeństwa czytelne sygnały, jakich zmian powinniśmy dokonywać, aby być społeczeństwem coraz bardziej odpowiedzialnym i dojrzałym. Niestety, czytając wypowiedzi towarzyszące debacie nad powołaniem Centralnego Urzędu Antykorupcyjnego i wprowadzeniem do naszego systemu prawnego ustawy antykorupcyjnej, mam wrażenie, że ostatni sygnał naszego parlamentu jest nie tylko nieczytelny, ale wręcz zły. Przeciwko propozycji powołania CUA wystąpili solidarnie parlamentarzyści SLD, PSL i UW. Oponenci zarzucali propozycji Mariusza Kamińskiego biurokrację, nadmierne umocowania prawne i całkowitą niezależność. Aż trudno nie postawić pytania, dlaczego politycy przestraszyli się zaledwie stuosobowej grupy dobrze wyszkolonych funkcjonariuszy, którzy tropiąc skorumpowanych urzędników mogliby zakładać podsłuchy, kontrolować korespondencję, zaglądać w konta bankowe. Do ich zadań należałoby również prowadzenie rutynowych kontroli w urzędach i publicznych instytucjach. Posłowie odrzucając powstanie CUA, którego specjalne uprawnienia mogły zagrozić powiązaniom na styku polityki i biznesu, albo udają, że tej choroby nie ma, albo są tak mocno przekonani o nieskuteczności swoich działań, że im szybciej opuszczą parlament, tym lepiej. Większe szansę ma tzw. ustawa antykorupcyjna, która precyzuje, komu należy dokładnie patrzeć na ręce i znacznie rozszerza krąg osób "pod specjalnym nadzorem", czyli pełniących funkcje publiczne. Poza wysokimi urzędnikami i samorządowcami zalicza do tej grupy m. in. dyplomatów, członków Rady Polityki Pieniężnej oraz zarządy kas chorych. Projekt zakłada zdroworozsądkową rewolucję w zakresie sprawdzania oświadczeń majątkowych tej grupy obywateli, nakazując ich kontrolowanie przez urzędy kontroli skarbowej, a nie jak obecnie, kiedy oświadczenia podwładnych sprawdzają ich przełożeni.
Naiwnością byłoby sądzenie, że ustanowienie kolejnego urzędu czy uchwalenie nawet najlepszego prawa definitywnie rozwiąże problem korupcji. Jednak, jak uczy doświadczenie innych krajów, tylko zdecydowane działania prowadzą dc ograniczenia, a z czasem nawet wyeliminowania tej choroby W walce z korupcją najbardziej pomaga dojrzałość społeczeństwa do odrzucenia najbardziej błahej jej formy. Nawet a może przede wszystkim w sprawach pospolitych, takich jak wręczenie łapówki zamiast mandatu czy przekazanie lekarzowi przysłowiowej koperty.
opr. mg/mg