Takt i pieniądze

Cotygodniowy komentarz z "Gościa Niedzielnego" (50/2001)

Porozumienie w Petersbergu wydaje się zaskakującym sukcesem. Na oczach całego świata skłócone dotąd frakcje Afgańczyków sprawnie powołały rząd, na którego czele stanął Hamid Karzaj, plemienny przywódca o manierach zachodnioeuropejskiego dżentelmena. Za kilka miesięcy król Zahir Szah, prawie 30 lat temu wygnany z Kabulu, ma otworzyć ogólnoafgańskie zgromadzenie starszyzny, którego reprezentacja ma utorować drogę do powszechnych, demokratycznych wyborów.

Dobrzy królowie istnieją oczywiście tylko w bajkach, a monarchia afgańska idyllą nie była. Jednak jej upadek, jak w grze w domino, zapoczątkował całą serię nieustannych wojen, przewrotów i zamieszek. Przez ten czas rosło całe pokolenie, wychowywane na prawie walki. Ludzie, którzy porozumieli się w niemieckim Petersbergu, w momencie upadku Zahir Szaha byli chłopcami. Teraz to ich pokolenie — ludzi zmęczonych wojną — ma kształtować rzeczywistość nowego Afganistanu.

Nie będzie to dla nich łatwe zadanie. Przeciwko sobie mają, oprócz nie pokonanych do końca brodatych rewolucjonistów talibańskich, wielu spośród „dożywotnich” komendantów, dzieci wojny, którzy — tak jak przywódca mniejszości uzbeckiej, watażka Dostum — nie będą chcieli oddać za darmo władzy, zdobytej w latach anarchii.

Porozumienie Afgańczyków nie gwarantuje więc stabilizacji, ale budzi przynajmniej nadzieję na pokój. Na szczęście rządy państw zachodnich, na czele z USA, po latach nieudanego eksperymentowania z „demokratami” spod znaku islamskiej rewolucji, obdarzyły wreszcie zaufaniem „anachronicznych” chanów i szejków. Okazało się, że są to na ogół ludzie niesfanatyzowani, szczerze zatroskani o los własnych wspólnot i z grubsza wiedzący, że nie zapewnią pokoju tylko swoim poddanym bez uregulowania pokojowego na ogólnoafgańską skalę. Jak przystało na orientalnych arystokratów, są to ludzie dumni i petersberskie negocjacje z nimi z pewnością wymagały dużo taktu. Chyba nie bez znaczenia był też wniosek, że afgańscy chanowie nie będą się bili między sobą o władzę w Kabulu, bo bardziej od władzy nad całym krajem pożądają pieniędzy.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama