Otwartym tekstem, w ogólnodostępnej gazecie dr hab. Migalski pisze, że Trzaskowski „najprawdopodobniej jest przeciwnikiem religii, zwłaszcza w jej nadwiślańskim wydaniu”, dokładnie tak jak mu zarzucają pisowcy, a to stwarza zagrożenie, że podobnego przekonania nabierze większość Polaków.
Powiedzmy, że nie lubicie kuzynki Natalii. No nie lubicie i już. Z jakiegoś powodu dziewczyna was denerwuje, a na dokładkę zdarza się, że coś wam doradza, albo komentuje wasze zachowanie, no a wtedy to już w ogóle ledwie wytrzymujecie. Pół biedy, póki jest daleko, ale zbliża się Wigilia i wiadomo, że posadzą was obok siebie. Nie będzie można przygadać Natalii, ani nawet zbyt wyraźnie jej ignorować, bo – jak na złość – większość rodziny ją lubi, a na aferę nie można sobie teraz pozwolić, bo niedługo dziadek ma pisać testament. No to siedzicie grzecznie, nawet czasem coś miłego odpowiecie. Boli, ale spadek dziadka jest tego wart.
I nagle siedzący po przeciwnej stronie stołu wujek wali na całe gardło: „stary, wiem, że nie cierpisz tej Natalii, ale udawaj, że ją lubisz; tylko na razie, póki dziadek testamentu nie spisze; no i nie pokazuj się przy ludziach z Krzyśkiem i Maćkiem, bo oni to już w ogóle Natalię wyzywają od najgorszych; no, to taka dobra rada wuja, bo na razie udawanie słabo ci idzie”.
Świetna rada, prawda?
W podobnej roli, co wspomniany wujek wystąpił niedawno Marek Migalski. Doktor habilitowany nauk politycznych w nieukrywanej trosce o sukces wyborczy Rafała Trzaskowskiego postanowił doradzić mu na łamach „Rzeczpospolitej”, że „Belweder wart jest mszy”. Otwartym tekstem, w ogólnodostępnej gazecie dr hab. Migalski pisze, że Trzaskowski „najprawdopodobniej jest przeciwnikiem religii, zwłaszcza w jej nadwiślańskim wydaniu”, dokładnie tak jak mu zarzucają pisowcy, a to stwarza zagrożenie, że podobnego przekonania nabierze większość Polaków. Autor wylicza kilka działań władz, które mogą być odebrane jako wrogie Kościołowi, w tym sprawę ks. Michała Olszewskiego i wejście policji do klasztoru dominikanów. Problemem jest też otoczenie kandydata na prezydenta. „Gdy spojrzeć na sztab Trzaskowskiego – zauważa autor – ma się wrażenie, że to grupa meksykańskich rewolucjonistów, którzy za chwilę ruszą palić kościoły, nacjonalizować klasztory i represjonować zakonnice i księży”.
Rady?
„Po pierwsze, poprosić swoich kolegów z rządu o to, by do maja wstrzymali się z jakimikolwiek działaniami, które mogłyby być odebrane jako antykościelne – zachęca Marek Migalski. – Chodzi nie tylko o działania w zakresie służb specjalnych i policji, ale także w edukacji czy ochronie zdrowia. Po drugie, winien otoczyć się ludźmi niekojarzonymi z walką z Kościołem. Po trzecie wreszcie, kandydat KO musi wykonać kilka gestów, które pokażą jego pozytywny stosunek może nie do Kościoła, ile do chrześcijaństwa. Boże Narodzenie było do tego doskonałą okazją, ale została ona zmarnowana”.
Rozbrajające.
Po pierwsze, Migalski właśnie powiedział, że władza może sterować policją i służbami ot tak, na guzik. Śledztwa, które uderzyły w duchownych to nie żadne przywracanie praworządności, które toczy się swoim trybem, bo musi i powinno – ale akcja, którą można sobie zablokować do czasu wyborów i ewentualnie znowu odpalić, jeśli będzie to wygodne. Dokładnie to wynika z porady numer jeden.
Święta prawda, ale nie powinien takich rzeczy głośno mówić ktoś, kto chce Trzaskowskiemu pomóc.
To samo dotyczy szkolnictwa (w edukacji zdrowotnej chodzi o dobro dzieci, a nie o walkę z Kościołem; religii nikt nie usuwa, a poza tym uczniowie i tak na nią nie chodzą – takiej wersji należy się trzymać) i zdrowia.
Po drugie, Rafał Trzaskowski już wcześniej zaczął robić to, co Migalski przedstawia jako swoją trzecią radę. Prezydent Warszawy jak tylko potrafi stara się wykonywać pozytywne gesty wobec Kościoła. Mówił już, że stanąłby razem z katolikami, gdyby ktoś ich atakował; jego otoczenie przekonuje, że Trzaskowski nie nakazywał zdejmowania krzyży w urzędach, a na inspirowanych socrealistyczną estetyką miejskich bilbordach z życzeniami świątecznymi pojawiły się słowa „Boże Narodzenie” (tego naprawdę dawno nie było). Na razie efekt jest taki, że w internecie pojawiły się prześmiewcze obrazki z Trzaskowskim zapraszającym na męski różaniec i generowane przez AI nagrania, na których prezydent stolicy obiecuje wielkie złote krzyże na każdym wieżowcu. Tyle że kpiny są dziełem politycznych przeciwników. A Marek Migalski, który postanowił publicznie spalić całą piarową strategię podobno jest sojusznikiem.
Rafał Trzaskowski powinien – szczerze i bez żadnego udawania – wznieść modlitwę autorstwa Winstona Churchilla: Boże, strzeż mnie od przyjaciół…
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.