Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (41/2002)
Pragnę powrócić na chwilę do tematu, który rozbrzmiał głośnym echem zupełnie niedawno. Chodziło o projekt abolicji podatkowej, autorstwa ministra finansów. Wedle złożonej przez niego propozycji podatnicy, którzy ukryli swoje dochody (chodziło tutaj o zatajenia dochodów w latach 1996-2001 r.), przy czym były to dochody legalne, ale nie ujawnione w rozliczeniach podatkowych lub dochody ze źródeł nie ujawnionych - będą mogli ten majątek niejako "zalegalizować". Warunkiem tego stanu miało być złożenie stosownej deklaracji podatkowej i zapłacenie skromnego podatku w wysokości 7,5 procenta. Natomiast ci z tej grupy, którzy by tego nie uczynili, a do końca bieżącego roku zostaliby "przyłapani" przez fiskusa, mieliby zapłacić 10-krotnie większy podatek karny.
Projekt wywołał chyba zrozumiałe kontrowersje. W opinii strony rządowej został przedstawiony jako pomoc dla nieudaczników, którzy się pomylili, źle wypełnili PIT, mieli kłopoty ze zrozumieniem jego treści. Aż się chciało wierzyć, że jest to projekt dla licznej grupy słabo widzących emerytów, staruszków w bardzo podeszłym wieku itp. Tymczasem opozycja zarzucała, że wbrew rządowej prezentacji tych, których ma dotknąć abolicja - nie chodzi w niej o nieudaczników, ale o pospolitych przestępców, którzy świadomie i dobrowolnie "kołowali" państwo.
Do opinii politycznych dodane zostały opinie autorytetów kościelnych - także podzielone. Jeden z księży biskupów porównał abolicję do metanoi, drugi do tolerowania przestępstwa.
Wydaje się, że problem jest osadzony w nieco szerszym tle - napięcia prawa i moralności. Skłonny byłbym uwierzyć i uznać, że projekt ministra finansów sankcjonuje nawrócenie ludzkich sumień, koryguje wyrozumiale ludzkie błędy, gdyby nie to, że jest to projekt prawny, opatrzony też klauzulą kary. I to wysokiej. A zatem chyba sam projektodawca do końca nie wierzy, że chodzi tutaj tylko o sferę moralną. Nie chodzi tylko o przemianę serca, ale o wykonanie przepisów prawa, które w tym samym kraju muszą być stanowione tak samo dla wszystkich. Zarówno dla udaczników, jak i nieudaczników, bystrych i mniej pojętnych. Istnieją niewątpliwie sfery życia (a taką sferą są podatki), gdzie potrzeba wyrazistego prawa, przestrzeganego tym lepiej, im wrażliwsze są sumienia. A prawo nie może tolerować przestępstwa, choćby podatkowego.
opr. mg/mg