Leszek Miller jako kula u nogi

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (17/2003)

Jak długo przetrwa Leszek Miller w roli premiera? Jak donoszą sondaże, tak niskich ocen jak gabinet Millera nie miał jeszcze żaden rząd po 1989 roku

Ostatni sondaż CBOS z 17 kwietnia wskazuje, że w porównaniu z danymi z marca ocena osoby premiera i jakości działań rządu spadła o połowę. Według CBOS, w marcu pozytywnie prace rządu oceniało 24 proc. respondentów, a w kwietniu już tylko 12 proc. Tak samo blednie gwiazda Millera -z 31 do 16 proc. Negatywne emocje wywołuje lider SLD u 65 proc. badanych. Wraz z rządem poparcie traci też Sojusz W ciągu ostatniego miesiąca poparcie dla postkomunistów spadło o 7 proc. z 29 do 22 proc.

Czyżby spóźniony wpływ afery Rywina na ankietowanych? Być może. Faktem pozostaje jednak, że członkowie rządu sprawiają wrażenie, jakby uważali największy skandal ostatnich lat jako zamkniętą sprawę. Nie słychać o żadnych postępach śledztwa prokuratury, a minister Nikolski prezentuje przed sejmową komisją wyjątkową arogancję Politycy Sojuszu naprawdę przeceniają zdolność Polaków do amnezji.

O ile jednak członkowie rządu zachowują zimną krew, o tyle czytający fatalne sondaże aparat SLD zdradza objawy nerwowości. Leszek Miller podoba im się, póki gwarantuje im władzę od ministerstw po rady gminne. Co jednak miłośnicy stołków mają sądzić o liderze, który dla ratowania swojej pozycji premiera już dziś zapowiada przyśpieszenie o rok wyborów? Jak takie pomysły mają przyjąć posłowie SLD, którzy w świetle ostatnich sondaży czarno widzą szansę na reelekcję?

W tej sytuacji coraz częściej politycy SLD zamyślają nad wymianą premiera na kogoś, kto dociągnie parlament do pełnej kadencji w 2005 roku. Rozczarowani co do Millera koledzy partyjni chcą pozbyć się „mężczyzny, którego poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy". Okazją do zmiany na stanowisku premiera mógłby okazać się kongres SLD w połowie roku. Millera miałby zastąpić, według wewnątrzpartyjnych spekulacji, ktoś w stylu fachowca, jak np. obecny minister gospodarki, pracy i polityki socjalnej Jerzy Hausner.

Czy Miller zgodził się na taką roszadę? Owszem, jeśli pozostanie w jego ręku funkcja przewodniczącego partii. Paradoksalnie taki obrót spraw, rozwiązując część problemów w obozie postkomunistów, otwiera nowe pola konfliktu. W obozie postkomunistów wybuchnie już niedługo nowa wojna. Zarówno Aleksander Kwaśniewski, jak i Leszek Miller będą chcieli narzucić SLD własnego kandydata w wyborach prezydenckich.

Upokorzony ustąpieniem z funkcji premiera Miller może wtedy uprzeć się przy kandydowaniu na prezydenta w wyborach 2005 roku. A przecież „żelazny Leszek" wcale nie jest najlepszą kandydaturą lewicy. Miller wie jednak, że bez pozycji w wyborach prezydenckich może mu się wymknąć z ręki kontrola nad partią. W ten sposób SLD może powtórzyć niegdysiejszy straszny błąd Krzaklewskiego. Szef „Solidarności" uparł się przy starcie w wyborach prezydenckich, aby uratować swoją władzę nad AWS. W rezultacie przegrał wybory prezydenckie i jednocześnie nie zapobiegł reelekcji Aleksandra Kwaśniewskiego. Teraz Miller walczący o kontrolę nad SLD - może powtórzyć ten sam błąd.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama