Wyszło szydło z ... Szyszkowskiej

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (38/2005)

Z wyborów płynie sporo pożytków. Nie o wątpliwe walory demokracji mi chodzi, lecz o to, co dzieci nazywają „wyjściem szydła z worka". W toku kampanii wyborczej życie przynosi niespodzianki i wtedy okazuje się często, jaki kto naprawdę jest.

Oto np. niektórzy kandydaci w cudowny sposób odzyskują nagle pamięć. Choćby taki Włodzimierz Cimoszewicz, który właśnie przypomniał sobie o agencie Urzędu Ochrony Państwa umieszczonym w kierownictwie „Solidarności". Gdzieś o tym słyszał, kiedy był jeszcze premierem, później mu się zapomniało, a teraz - całkiem przypadkiem przed wyborami - powróciła mu pamięć. I z tego należy się cieszyć, zwłaszcza że prokuratura ponownie zaczyna interesować się „Inwestorem" - taką ksywkę zyskał Cimoszewicz z powodu swoich transakcji giełdowych - więc pamięć może być mu jeszcze bardzo potrzebna. Może prokuratura będzie chciała zbadać, czy nie popełnił przestępstwa posiadając znacznie więcej akcji, niż to ujawnił przed komisją orlenowską. Wcześniej, jak wiadomo, w sprawie czterech oświadczeń majątkowych, pamięć mu szwankowała, ale warszawska prokuratura i tak nie dopatrzyła się znamion przestępstwa. Cóż, z prokuraturami bywa rozmaicie: inne, poza warszawską, jakby nie obawiały się stawiać zarzutów rozmaitym osobnikom, czego najlepszym przykładem są przypadki Siemiątkowskiego czy Jakubowskiej. W Warszawie do tej pory bywało inaczej, toteż można by rzec: wot, szcziastliwyj ty czielawiek, Wolodia. No, kak dolga?

A taki Leszek Miller, zapytany co teraz będzie robił, skoro nie kandyduje, odrzekł, że jego przyszłość jest mglista. I proszę, jaki konsekwentny: przecież równie mglista jest jego przeszłość. Można by więc rzec, że to prawdziwy człowiek we mgle. Za to prof. Maria Szyszkowska, senator z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej - Unii Pracy i redaktor „Wolnomularza Polskiego", ostatnio nieco nam zgorzkniała. W wywiadzie, którego udzieliła „Angorze", użala się, że zawiedli ją wszyscy i dlatego nie zdołała nawet zebrać wymaganej ilości podpisów. Zdradziło ją Międzynarodowe Stowarzyszenie Gejów i Lesbijek, Kampania na rzecz Homofobii, Zieloni 2004 - z ich szefem przygotowała ustawę o tzw. związkach partnerskich, a on poszedł do Borowskiego! - Unia Lewicy i Polska Partia Pracy. Wybrali osobiste ambicje i możliwość znalezienia się na listach wyborczych SLD albo SdPl. A Całkiewicza z Platformy Socjalistycznej - pupilka Jaruzelskiego - oraz Borowego z APP Racja uważa za piątą kolumnę. Wyznała nawet, że ostatnio ciśnie jej się na usta słowo „szmata", ilekroć myśli o niektórych osobach.

I tak wyszło szydło z... Szyszkowskiej. A cóż to za język? Co się stało z wolnomyślicielskim umiłowaniem humanizmu? Czyżby górę wzięła spiskowa wizja świata? Ale nie będę, zacni utracjusze raju, obłudny: klęska tej niewiasty jakoś mnie nie martwi.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama