Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (8/2006)
Stajemy się państwem godnym Guinessa - nie tego od piwa, niestety, tylko tego od księgi absurdalnych rekordów. Dopiero co pokazaliśmy światu spektakl, jakiego nie widziano: debatę budżetową, w której opozycja starała się rządowi uchwalić budżet jak najszybciej, nawet za cenę rezygnacji z debaty i zgłaszania poprawek, a rząd robił co mógł, żeby do uchwalenia budżetu w terminie nie dopuścić. Nie opadł jeszcze kurz po tamtych sejmowych bojach, a oto Jan Rokita ze złośliwym uśmiechem ogłasza nowy pomysł na pognębienie PiS-u: otóż PO będzie forsować w Sejmie ten właśnie projekt obniżenia podatków, który PiS zapowiadał w kampanii wyborczej. Platforma słusznie zakłada, że realizacja wyborczych zapowiedzi PiS rozwaliłaby do cna budżet państwa i pogrążyła rząd Marcinkiewicza. Szykuje się zatem kolejny groteskowy bój, w którym opozycja będzie się domagała realizacji przedwyborczych obietnic partii rządzącej, a ta będzie się przed tym bronić rękami i nogami.
Chciałoby się użyć słów ostrzejszych, ale poprzestańmy na cytacie ze znanej bajki: „Chłopcy, przestańcie, bo źle się bawicie". To fakt, że PiS plótł w kampanii wyborczej bzdury i że wykazał się wobec wyborców wyjątkowym cynizmem: najpierw wylał na program reform podatkowych i służby zdrowia PO pomyje - pierwszy miał spowodować spustoszenia w lodówce i na półce z pluszakami, a drugi sprawić, że leczyć się będą mogli tylko bogaci; po czym, jak gdyby nigdy nic, autorów obu tych reform wziął PiS do rządu. (Inna sprawa, że wyborcy to kupili, potwierdzając, że polityk, który traktuje Polaków jak stado durniów, zawsze na tym dobrze wychodzi). Platforma nie może nie odczuwać pokusy, by wziąć za to pomstę. Zwłaszcza że ekonomiczny analfabetyzm LPR i Samoobrony, których jedyne pomysły na Polskę sprowadzają się do wymyślania coraz to nowych „becikowych" i rolniczych dopłat, daje takiej antyrządowej dywersji duże szansę powodzenia. Ale, na litość, w tej zabawie idzie o finanse państwa! O podstawę jego funkcjonowania!
Platforma i PiS nie były w stanie się dogadać - to bardzo źle dla Polski. Ale skoro już Platforma przeszła do opozycji, może tę opozycyjność realizować na różne sposoby. Może potępiać rząd w czambuł za wszystko, głosować za „becikowym", zapowiadać, że nie podporządkuje się decyzjom prezydenta i śnić o totalnej katastrofie, która pochłonie Polskę, a z nią przy okazji znienawidzony PiS.
Może też być opozycją mądrą, mającą na uwadze dobro państwa i obywateli. Wciąż jeszcze może.
opr. mg/mg