W stronę sąsiadów

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (30/2006)

Nietypowo nie będzie to felieton o premierze Kaczyńskim i „nowo-starym" gabinecie. Nie będzie, gdyż sądzę, że w Polsce nic specjalnego się nie stało. Jarosław Kaczyński został premierem, czego dawno domagała się opozycja, Antoni Macierewicz być może zajmie się likwidacją WSI. I jedno, i drugie uważam za rzecz pozytywną. Prezes PiS ma niewątpliwie więcej możliwości, by wprowadzać zapowiadane przez jego partię zmiany, a Macierewicz jest gwarantem, że reforma wojskowych specsłużb będzie dogłębna. W dodatku wiceministrem spraw zagranicznych został Paweł Kowal, człowiek inteligentny, młody, ale ze sporym doświadczeniem, a co więcej - znający się na Wschodzie. Cieszy mnie szczególnie to ostatnie. W przeciwieństwie bowiem do Polski za naszą wschodnią granicą - na Ukrainie sytuacja wyraźnie się pogarsza. Kłótnie w tzw. pomarańczowym obozie, czyli pomiędzy Blokiem Julii Tymoszenko, prezydencką partią Nasza Ukraina oraz socjalistami Ołeksandra Moroza, doprowadziły ostatecznie do rozpadu pomarańczowej koalicji, już szykującej się do stworzenia nowego rządu. Teraz, dzięki zdradzie Moroza, który w zamian za fotel marszałka parlamentu opuścił współtowarzyszy z „Majdanu", do głosu doszli przeciwnicy pomarańczowych. Uważana za prorosyjską Partia Regionów Wiktora Janukowycza, nieukrywający swych związków z Rosją komuniści oraz secesjoniści z Partii Socjalistycznej, którzy zresztą w marcowych wyborach parlamentarnych startowali pod antynatowskimi hasłami. Pomarańczowi per fas et nefas starają się nie dopuścić Janukowicza do rządzenia. W efekcie ukraiński parlament zaczyna przypominać obrazki z Siczy zaporoskiej - bójki, blokowanie trybuny, syreny alarmowe, którymi jedni posłowie zagłuszają wystąpienia innych. Dochodzi do tego, że deputowany, prywatnie człowiek niegłupi i pełen ogłady, jako największy polityczny tryumf przedstawia guzik urwany koledze z przeciwnej opcji. Brzmiałoby to może zabawnie, gdyby nie było tak niebezpieczne. Ukraina jeszcze nie-zakotwiczona w zachodnich strukturach nie może sobie pozwolić na podobne spektakle. Teoretycznie zdaje sobie z tego sprawę prezydent Juszczenko, ale najwyraźniej brak mu zdecydowania, grozi więc tylko rozwiązaniem parlamentu i czeka. Tymczasem Rosja nie ukrywa satysfakcji, a Zachód patrzy na ukraińskie widowisko z niepokojem. Coraz częściej pojawiają się głosy, iż Juszczenko powinien starać się doprowadzić do powstania wspólnego rządu Partii Regionów i Naszej Ukrainy. Sprawa nie jest łatwa, bo obie partie musiałyby pójść na kompromis, a prezydent zaryzykować dalszą utratę popularności. Niemniej dla ratowania sytuacji takie działanie wydaje się konieczne. Dlatego cieszę się z ustabilizowania sytuacji w Polsce. Być może nasi politycy będą potrafili kolejny raz wspomóc wschodniego sąsiada.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama