Krynica mądrości

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (38/2006)

Krynicą mądrości ochrzcił kiedyś krynickie Międzynarodowe Forum Ekonomiczne znany publicysta Leopold Unger. Impreza goszcząca z roku na rok coraz większą liczbę prominentnych polityków, ekspertów i biznesmenów z krajów byłego ZSRR oraz państw Unii zasługuje na to określenie. Nie tylko z powodu kontaktów oraz wymienianych pomiędzy starą a nową Europą opinii gospodarczych. Równie interesujący jest polityczny aspekt krynickich spotkań. W tym roku podwójnie ciekawy; w kilku istotnych panelach dotyczących m.in. kwestii energetycznych uczestniczyli bowiem przedstawiciele Niemiec i Rosji. Niestety lekcja, jaką Polacy mogli wyciągnąć z enuncjacji swoich sąsiadów, nie jest budująca. Do tego, że Rosjanie szantażują świat surowcami i wcale tego nie ukrywają, zdążyliśmy się już przyzwyczaić, natomiast w Krynicy wyraźnie było widać, jak swym wschodnim partnerom przyklaskują Niemcy. Przytoczę tylko jeden przykład. Dyskusja o perspektywach współpracy pomiędzy Rosją z jednej a krajami bałtyckimi i Polską z drugiej strony. Najpierw były rosyjski dyplomata, obecnie niezależny politolog, pouczał Polaków oraz Bałtów, że powinni wreszcie oderwać się od historycznych uprzedzeń i patrząc z nadzieją w świetlaną przyszłość, ściśle współpracować z Rosją, a nie robić jej na złość, szukając alternatywnych źródeł energii lub popierając jakieś dziwne ruchy na Ukrainie czy Białorusi. Dobry Niemiec postanowił wytłumaczyć inkryminowane narody. Jego zdaniem trzeba ze zrozumieniem podchodzić do dziwnego zachowania różnych krajów i kraików (sic !), które nigdy nie miały własnego państwa, a teraz nie bardzo wiedzą, co z niepodległością zrobić i jak się na międzynarodowej arenie zachowywać. Chwała Bogu prowadzący, były marszałek Sejmu Maciej Płażyński, ostro zaprotestował przeciw niestosownemu protekcjonizmowi, dodając przy okazji, iż pamięć historyczna czasami się przydaje, chociażby po to, aby uniknąć błędów podobnych do tych, jakie popełnił niemiecki panelista.

Całą sprawę można byłoby uznać za anegdotę, gdyby nie jeden fakt. Opinii o małych państewkach nie wygłaszał pierwszy lepszy Schmidt, ale doradca jednego z byłych kanclerzy. Tymczasem od 1 stycznia to właśnie Niemcy przejmują prezydencję w Unii Europejskiej. Nowe kraje członkowskie wiążą z tym duże nadzieje związane z rozwinięciem wschodniego wymiaru unijnej polityki. Sprawa o tyle istotna, że właśnie w 2007 roku Bruksela będzie podpisywała nowe porozumienia o współpracy, m.in. z Ukrainą. Angela Merkel zapowiada otwarcie na wschód; jak jednak zauważają sami Niemcy, pani kanclerz stanowi wśród swych kolegów z rządu chlubny wyjątek.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama