Dobry czas na macierzyństwo

Czy jakość macierzyństwa zależy od wieku kobiety?

KL

Dobry czas na macierzyństwo

To nie wiek mamy decyduje o tym, czy kobieta spełnia się w tej roli. Mądra, dojrzała miłość matczyna to odpowiedzialność za życie i rozwój dziecka, jego bezwarunkowa akceptacja.

Pogląd, że dojrzałość kobiety do macierzyństwa jest wynikiem jedynie wrodzonego instynktu, ujawniającego się z chwilą urodzenia dziecka, odszedł już do lamusa. Psycholog Marta Kozaczuk definiuje macierzyństwo jako proces stawania się i bycia matką. - Dziewczynka staje się potencjalnie ukierunkowana na pełnienie w przyszłości roli matki. Bawiąc się „w dom”, jest zawsze matką piastującą swoje dzieci, gotującą obiad mężowi. W wieku dojrzewania fikcyjne wyobrażenia prowadzą z czasem do świadomej decyzji o rodzicielstwie. Kobieta uczy się macierzyństwa poprzez kontakt z dzieckiem, karmienie, kołysanie, przytulanie, czułe gesty. Tak tworzy się ta szczególna więź.

Czy z punktu widzenia psychologii można mówić o optymalnym wieku na wychowywanie dzieci? - Rola rodzica przypisana jest wczesnej dorosłości, czyli okresowi w przedziale wiekowym 20-40 lat. To czas osiągnięcia szczytowych form we wszystkich sferach rozwojowych i najlepszy „moment” na posiadanie potomstwa - mówi M. Kozaczuk, zaznaczając, że to nie tyle wiek, co poziom dojrzałości psychospołecznej ma tutaj decydujące znaczenie.

Dorosnąć do tej roli

Pytanie, jak do nowych obowiązków podejdą te mamy, które z macierzyństwem muszą zmierzyć się nieco wcześniej, jest zasadne. Przypadki gimnazjalistek kończących szkołę już jako mamy zaskakują, ale wcale nie są ewenementem. - Urodzenie dziecka w tym czasie wymusza szybkie wejście w dorosłość, co nie jest łatwe. Okres dorastania, określany jako czas burz i naporów, charakteryzuje się koncentracją wokół własnej osoby i brakiem stałości emocjonalnej - mówi pani psycholog. Zaznacza też, że życie uczy ostrożnej oceny nastolatek, które zostały mamą „w przyspieszonym tempie”. - Osobiście znam 17-letnią dziewczynę, która świetnie spełnia się w roli mamy, oczywiście przy pomocy ojca dziecka, jego rodziców i swoich własnych. Bywa też odwrotnie. Ale dowodzi to tylko, że nie ma sztywnej dolnej granicy wiekowej, która wyznacza gotowość do pełnienia roli matki.

„Ostatni dzwonek”

Dobry czas na macierzyństwo

 źródło: photogenica.pl

O późnym macierzyństwie, bez względu na to, czy było świadomie odkładane, czy też jest wynikiem długoletnich starań, nie bez powodu zwykło się mówić „ostatni dzwonek”. - Z psychologicznego punktu widzenia sam wiek nie stawia 45-latki na gorszej pozycji - zaznacza M. Kozaczuk, przyznając, że większa dojrzałość, świadomość siebie i własnych potrzeb, jak też stabilność ekonomiczna kobiet rodzących pierwsze dziecko po czterdziestce - tylko sprzyjają macierzyństwu. Przestrzega też przed piętnowaniem tych mam, które mogłyby być babciami swoich dzieci.

Oczywiście granice płodności, które wytycza natura, nie mogą być wyznacznikiem czasu na urodzenie dziecka. Przypadki łamania praw biologii przez te panie, które dzięki „manipulacjom” medycznym zaszły w ciążę i urodziły dziecko po 60 roku życia, wywołują wiele dyskusji i wątpliwości, np. czy 60-letnia kobieta podoła wszystkim obowiązkom należnym matce.

Na wysokości zadania

Pojawienie się dziecka w rodzinie, szczególnie pierwszego, sprawia czasami, że wszystko staje na głowie... - W życiu kobiety zarówno oczekiwanie na pojawienie się dziecka, jak jego narodziny oraz opieka nad nim stanowią też przełom wyznaczający jej rozwój osobowy. To także doświadczenie, w którym towarzyszy jej szereg różnych emocji: radość, duma, zadowolenie, ale momentami gniew, zmęczenie, nawet frustracja. Ważne jest natomiast to, w jaki sposób radzi sobie z nimi - zauważa M. Kozaczuk. Jeżeli nie przerzuca odpowiedzialności na dziecko, a ponad swoje słabości przedkłada jego dobro i potrzeby, oznacza to, że jako matka staje na wysokości zadania.

KL
Echo Katolickie 21/2012


Najpierw „stabilizacja”, potem rodzina

Polacy chcą zakładać rodziny, ale na pierwszym planie stawiają wykształcenie i stabilizację ekonomiczną.

Dobry czas na macierzyństwo

 źródło: photogenica.pl

Jak twierdzą demografowie, rodzicielstwo odkładane na później to efekt wyboru, jakiego dokonują młodzi ludzie, nie mając perspektyw na dobrą i pewną pracę. Zmienia się w związku z tym nie tylko model rodziny, ale też wiek małżonków decydujących się na jej powiększenie.

Wynikiem przeobrażeń demograficznych rozpoczętych w latach 90 jest m.in. przesunięcie wieku najwyższej płodności kobiet. 20 lat temu najwięcej dzieci rodziły panie w grupie wiekowej 20-24 lata; dzisiaj jest to grupa 25-29 lat. Więcej dzieci rodzą też kobiety w wieku 30-34 lata, a są to - w opinii demografów - urodzenia wcześniej „odłożone”. Konsekwencją zmiany zachowań prorodzinnych jest podwyższenie średniego wieku rodzenia dziecka - o ile w połowie lat 90 było to ok. 26 lat, to w 2007 r. wynosił on już 27,9 roku. Przeciętnie o półtora roku starsze są dzisiaj kobiety, które rodzą swoje pierwsze dziecko - 25,8 roku w 2007 r. (ok. 23 lata w latach 90). Około 4-5% urodzeń dotyczy kobiet nieletnich, w wieku 15-19 lat.

Zdecydowana większość dzieci rodzi się w rodzinach tworzonych przez prawnie zawarte związki małżeńskie (w 2007 r. - ponad 80%), przy czym prawie połowa dzieci przychodzi na świat w okresie pierwszych trzech lat trwania małżeństwa rodziców. Rośnie odsetek urodzeń pozamałżeńskich. Na początku lat 90 ze związków pozamałżeńskich rodziło się ok. 6-7% dzieci, zaś w ostatnich latach 17-20%. KL



Nie tyle wiek, co odpowiedzialność

Do twierdzenia, że jakość macierzyństwa zależy od wieku kobiety, Bożena Zabielska podchodzi z dystansem.

- To poczucie odpowiedzialności za każde powierzone nam życie decyduje o tym, jakimi rodzicami jesteśmy - przekonuje stanowczo. Państwo Zabielscy z Żelechowa wychowują piątkę dzieci. - Nasze pierwsze dziecko urodziło się dziewięć miesięcy i trzy dni po ślubie. Ja miałam wówczas 27 lat. W ciągu kolejnych dziewięciu lat przyszła na świat pozostała czwórka. Rodząc piąte dziecko, miałam 36 lat. Kiedy przytuliłam pierwszy raz naszą pierworodną córkę, poczułam radość, której nie da się opisać. Gdy urodziłam najmłodszego synka, pani doktor przyjmująca poród powiedziała, że chyba mnie nigdy nie zapomni, bo tak się cieszę z narodzin piątego dziecka, jakby to było pierwsze - mówi B. Zabielska, zaznaczając, że radość z narodzenia każdej z piątki pociech to wynik otwartości na ten cudowny dar, jakim jest życie, a wiek mamy nie odgrywał tu żadnej roli.

- Na pewno moje macierzyństwo stale się zmieniało i zmienia. Gdy przybywa kolejne dziecko, z jednej strony doświadczenie sprawia, że wiemy, jak radzić sobie z różnego rodzaju problemami pojawiającymi się u maluchów, z drugiej strony - obowiązków też przybywa, więc życie toczy się na zwiększonych obrotach - tłumaczy pani Beata. Dopowiada również: - Dzieci szybko rosną i my też ze swoim rodzicielstwem nie możemy stać w miejscu. Choć widzę różnicę w tym, jaką jestem mamą dla naszego najmłodszego dziecka, a jaką byłam dla starszych dzieci, gdy były w jego wieku, to jednak przyczyny tej różnicy nie upatruję w tym, że jestem starsza o dziewięć czy siedem lat. Utrzymać „właściwy kurs” w procesie wychowawczym dziś jest coraz trudniej. Dziesięć lat temu cieszyliśmy się, że potrafimy w naszym domu funkcjonować bez telewizora, o komputerze nawet nie wspomnę. Dziś posiadając nie tylko telewizor, ale również dwa komputery, musimy stale czuwać, aby to nie one wychowywały i kształtowały nasze dzieci. KL

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama