Fala społecznego niezadowolenia

Ukraina wczoraj i dziś. Jak historia tego kraju wpływa na jego teraźniejszość? Co naprawdę się tam dzieje i jak to może wpłynąć na naszą sytuację?

Dlaczego prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz nie podpisał umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską?

W otoczeniu Janukowycza działa kilka grup polityków: jedni zorientowani są na współpracę z UE, drudzy prorosyjsko, a jeszcze inni opowiadają się za neutralnym statusem Ukrainy. Na początku grupa proeuropejska miała wyraźną przewagę i zajmowała się intensywnie przygotowywaniem umowy stowarzyszeniowej. Bezpośrednio przed szczytem w Wilnie, pod presją prezydenta Rosji Władimira Putina, zmieniono nagle wektor. W tych wewnętrznych przepychankach Janukowycz jest nieprzewidywalny i podejmuje decyzje według własnego uznania. A po poprawkach konstytucyjnych, które wprowadziła partia regionów, cała władza jest skupiona w jego rękach. W ostatnim czasie Janukowycz wyraźnie się pogubił i stracił kontrolę nad tym, co się dzieje.

Dlaczego prezydent nie liczy się ze zdaniem obywateli?

U Janukowycza pojawiły się cechy klasycznego dyktatora postsowieckiego, dla którego opinia obywateli nie ma żadnego znaczenia. Uważa, że społeczeństwo winno całkowicie podporządkować się jego woli i być mu uległe. Robi wszystko, aby zastraszyć obywateli, nadając strukturom władzy charakter państwa milicyjnego, zarządzanego centralnie.

Czy spodziewano się aż takiej skali protestów?

Od pewnego czasu mówiono o negatywnych nastrojach społecznych na Ukrainie, ale nikt nie wiedział, jak i kiedy ludzie wyjdą na ulice. Momentem przełomowym stał się szczyt Partnerstwa Wschodniego w Wilnie i niepodpisanie umowy stowarzyszeniowej, a następnie agresywne pobicie przez oddziały specjalne milicji „Berkut” demonstrantów na Majdanie w Kijowie w nocy, 30 listopada.

Czy wskutek demonstracji, których siła nie słabnie, może dojść do upadku rządu?

Dla protestujących nie ma alternatywy. Jeśli nie dojdzie do kompromisu, spotkają ich represje ze strony władz i powrót do marazmu. Otoczenie Janukowycza broni się, aby do tego nie dopuścić, ale sprawy zaszły już za daleko i społeczeństwo nie ustąpi, będą żądać dymisji rządu tak długo, jak to będzie potrzebne.

Podczas protestów najbardziej widoczna jest trójka opozycjonistów: Arsenij Jaceniuk, szef opozycyjnej „Batkiwszcziny”, Witalij Kliczko z partii „UDAR” i Ołeh Tiahnybok ze „Swobody”. Czy są to nazwiska, które mogą „namieszać” na ukraińskiej scenie politycznej?

Demonstracje są ruchem społecznym, liderzy opozycji tylko częściowo reprezentują protestujących. To nie opozycja wyprowadziła demonstrantów na ulice, ale niezadowolenie społeczne wciągnęło w wir wydarzeń liderów opozycyjnych partii. Społeczeństwo chce zmiany systemu zarządzania państwem, a nie wymiany jednych polityków na innych. Bez reform społeczno-politycznych nastroje nie ucichną. Czy liderzy opozycyjni podołają wymogom obywatelskim? Czas pokaże. Może na fali niezadowolenia społecznego spośród młodego pokolenia wyłonią się nowi przywódcy, nieskompromitowani, którym ludzie będą bardziej ufać.

Dlaczego w zachodnioeuropejskich stolicach brakuje zdecydowanych reakcji? Niektóre z państw podkreślają, że wydarzenia na Ukrainie to jej wewnętrzny problem...

Brak zdecydowanej reakcji na początku protestów wynikał z niezrozumienia tego, co odbywa się na Ukrainie. Obecnie coraz więcej polityków zachodnioeuropejskich zaczyna uświadamiać sobie, iż od tego, jak potoczą się sprawy na ukraińskiej scenie politycznej, zależy przyszłość całej Europy, a w szczególny sposób jej wschodniej części. Od wydarzeń na Ukrainie zależy, czy nastąpi w obszarze postradzieckim wzmocnienie dyktatury, czy dojdzie do zmian i obszar transformacji demokratycznych przesunie się na wschód Europy.

Czy nie jest tak, że Unia Europejska wcale nie kwapi się do przyjęcia Ukrainy? UE obawia się bowiem przesunięcia granicy daleko na wschód. Konsekwencją byłoby stacjonowanie wojsk rosyjskich na terenie Unii, ponieważ Ukraina ma wieloletnie umowy na funkcjonowanie baz. Trzeba również uwzględnić to, że poziom gospodarki i ekonomii Ukrainy bardzo mocno odbija od średniej europejskiej.

Unia Europejska nie posiadała do tej pory jednoznacznego, konkretnego planu działań wobec Ukrainy i nie traktowała rozmów stowarzyszeniowych zbyt poważnie. Podchodzono do nich z pewną rezerwą. Stawiano wymogi, a w zamian nie proponowano zbyt wiele. Natomiast wpływy polityczne i ekonomiczne Rosji na Ukrainie są silne jeszcze z czasów Związku Radzieckiego. Myślę, że bieżące wydarzenia bardzo zmienią nastawienie państw członkowskich UE do Ukrainy. Potencjał intelektualny i ekonomiczny Ukrainy jest bardzo duży, wystarczy modernizacja gospodarki i dostęp do nowych technologii, aby w krótkim czasie podnieść poziom ekonomii i zbliżyć ją od średniej europejskiej. Natomiast stacjonowanie przestarzałej rosyjskiej bazy wojskowej na Krymie nie powinno stanowić dla UE problemu.

Wejście Ukrainy do Wspólnoty godziłoby również w interesy Rosji, która nie chce pojawienia się zarówno wojsk natowskich, jak i instytucji UE przy swoich granicach...

Oczywiście kierownictwo Rosyjskiej Federacji nie jest zainteresowane zmianami tak wewnątrz swego państwa, jak i u najbliższych sąsiadów, których traktuje jako swoich satelitów. Zmiany na Ukrainie w nieunikniony sposób wpłyną na dalsze procesy zarówno w Rosji, jak i na Białorusi. Świadczy o tym liczna obecność obywateli tych państw na demonstracjach w Kijowie. Natomiast lęki Putina przed ekspansją UE, obecnością wojsk natowskich przy granicach i jego rządy twardej ręki nie powstrzymają wewnętrznego niezadowolenia społecznego i pragnienia obywateli do transformacji autorytarnego państwa.

Jednym z głównych powodów, dla których naród ukraiński chce integracji z Unią, to zniesienie wiz do krajów Wspólnoty. A czy zdaje sobie sprawę z innych konsekwencji, np. wpłat do budżetu UE?

Społeczeństwo ukraińskie oczekuje zmiany systemu zarządzania państwem oraz bardziej przejrzystych zasad polityczno-ekonomicznych. Naród ma świadomość, iż wybór nie jest pomiędzy złym i doskonałym systemem politycznym, ale raczej między dyktaturą z jej marazmem społecznym i bardziej zrozumiałym sposobem zarządzania. Kwestia wiz jest ważnym elementem, gdyż Ukraina jednostronnie wobec obywateli UE już dawno odstąpiła od formalności wizowych, dlatego społeczeństwo ukraińskie odczuwa dużą niesprawiedliwość z tego powodu. Wygląda to tak, że drzwi ze strony Ukrainy są szeroko otwarte dla obywateli UE, natomiast w drugą stronę pozostają zamknięte, i to szczelnie. Wpłaty wizowe do budżetu UE są niczym wobec upokorzeń, jakich doświadczają Ukraińcy przy załatwianiu wiz. A chętnych, aby pojechać do któregoś z państw europejskich na zakupy, wypoczynek lub w celach służbowych, jest bardzo wielu.

A może warto byłoby przeprowadzić referendum, w którym naród ukraiński wypowiedziałby się, czy chce wstąpić do Unii Europejskiej? Niektórzy komentatorzy zwracają bowiem uwagę, że kilkaset tysięcy ludzi demonstrujących w Kijowie nie oznacza, że większość Ukrainy ma takie samo zdanie.

Referendum jest jednym z możliwych wariantów, aby naród ukraiński mógł wypowiedzieć się w sprawie przynależności do struktur Unii Europejskiej. Natomiast ja nie znam innego przypadku w Europie, aby kilkaset tysięcy obywateli stało z flagą Unii Europejskiej na mrozie i w deszczu trzy tygodnie.

Jak w tej całej sytuacji powinna zachować się Polska?

Polska składa wiele bardzo szlachetnych deklaracji wobec Ukrainy, ale za tym nie zawsze idą działania. Jeśli deklaracje składane przez polityków polskich i przedstawicieli władz zostaną wprowadzone w życie, to myślę, że Polska i Ukrainą staną się bardzo ważnymi partnerami w dyskusji o dalszych perspektywach Unii Europejskiej. Proponuję więcej konsekwencji w działaniu. Słów padło już wiele, czas przejść do konkretów. Potrzebne jest zdecydowane zaangażowanie w zniesienie wiz, wsparcie humanitarne dla protestujących, stałe monitorowanie sytuacji, bezpośredni kontakt i pomoc dla miast wspierających demonstracje, a także zaangażowanie prawne w obiektywne wyjaśnienie oskarżeń wysuwanych demonstrantom przez sądy.

Echo Katolickie 50/2013

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama