Żartobliwy tekst na temat sprzeczności w społecznym postrzeganiu etyki biznesu
Pytanie, czy biznesmen może postępować zgodnie z zasadami etyki, jest w istocie pytaniem, czy niewątpliwy złoczyńca może czynić dobrze.
Czy rozbójnik, jakim jest ex definitione człowiek bogaty, może czasem zrezygnować z rozboju? Dywagacje te w pierwszej chwili wyglądają na bezprzedmiotowe, bo przecież wiadomo, że zdobywanie bogactwa jest naganne. Wyzyskiwacz, krwiopijca, podły fabrykant, bankier, obszarnik, a także sklepikarz, prywatny budowlaniec czy właściciel firmy komputerowej mógł dorobić się tylko na krzywdzie mas pracujących. On jest nieetyczny od stóp do głów, bo gdyby był etyczny, to by się nie dorobił, a gdyby etyczność dopadła go z opóźnieniem, już po dorobieniu, wszystko, co ma, oddałby biednym, czyli zwróciłby im to, co im zabrał.
Ośmielę się rzec - głosem niepewnym, bo jakże tu walczyć z poglądami wyznawanymi przez miliony - że problem "biznes a etyka" przedstawia się mniej więcej tak samo jak "hydraulika a etyka" lub "szewstwo a etyka", czy też "roboty ziemne a etyka". Podejrzewam, że procent ludzi kierujących się zasadami etyki jest mniej więcej taki sam wśród biznesmenów, jak wśród hydraulików, szewców, kopaczy rowów, a także artystów, ekspedientek i urzędników magistrackich. Fakt nieposiadania pieniędzy nie czyni z człowieka anioła. Teatr, film, literatura przekonują nas, że czyni, ale to niestety nieprawda.
To przekonywanie trwa zresztą od dawna. Przez wieki odruchem każdego artysty wyczulonego na krzywdę ludzką była obrona biednych przed bogatymi. Stąd właśnie całkowicie mylne przekonanie, że szlachetny i moralny może być tylko ubogi, a bogaty wręcz przeciwnie. Dopiero tragiczne doświadczenie mojego pokolenia, które miało możliwość poobserwowania, co się dzieje ze światem, z którego postanowiono wyeliminować bogatych, a w szczególności tych bogatych, którzy byli bogaci, bo pozwalało im na to ówczesne prawo, dopiero to doświadczenie mogło sprawić, że oto ja, artysta, publicznie biorę w obronę bogatych.
Artyści przez wieki skazani było na lewicowość. Artysta miał obowiązek być lewicowy i po lewicowemu piętnować grzechy bogatych, sławiąc jednocześnie zalety biednych. I dopiero, gdy się okazało, że świat jest znacznie gorszy, kiedy zostają sami biedni, można - mam nadzieję, że można - przywrócić proporcje i zaproponować kompromis polegający na uznaniu, że i w świecie biznesu, i w świecie "czarnoroboczych" zdarzają się i etyczni, i nieetyczni, i że i jednych, i drugich i tu, i tu jest zapewne tyle samo.
Pijany rzemieślnik, partacząc zamontowanie zlewu, krzywdzi klienta dokładnie tak samo jak nieuczciwy producent zarabiający na tym, że do swego produktu dodaje coś tańszego, a każe sobie płacić jak za droższe. Ekspedientka, która w sklepie warczy na klientów, postępuje nieetycznie, ponieważ właściciel sklepu płaci jej za to, żeby zachęcała klientów; skoro warczy, bierze pensję niesłusznie, ergo: okrada właściciela sklepu. Ów właściciel, gdyby oferował towar z ukrytymi wadami, a potem nie chciał zwrócić klientowi pieniędzy, też oczywiście postępowałby nieetycznie. Po prostu każdy pracownik najemny, który pracuje źle, jest nieetyczny w takim samym stopniu, jak nierzetelny w interesach pracodawca, czyli ten "biznesmen". Żeby jednak z tym się zgodzić, musimy pozbyć się socjalistycznego nawyku nakazującego każde zajęcie, za które bierze się miesięczną pensję, uznawać za uczciwą pracę, każde zaś zajęcie połączone z wypłacaniem komuś pensji - za hochsztaplerkę.
Czasem wydawać się może, że pracodawca, gdy postępuje nieetycznie, może wyrządzić ludzkości więcej krzywdy niż skromny, acz niesumienny pracownik. Nie zgadzam się z tym. Nie wiem niestety, ilu biznesmenów przypada na głowę ludności, ale jeżeli przypada - załóżmy - jeden biznesmen na trzydziestu pracowników, to jestem przekonany, że suma efektów działalności trzydziestu nieuczciwych pracowników jest równa sumie efektów jednego nieuczciwego biznesmena. Ludzkość ucierpi przez nich dokładnie tak samo. A jeżeli ktoś mi wskaże trzydziestu uczciwych, sumiennych, a więc etycznych, pracowników, to ja mu wskażę jednego uczciwego, sumiennego, a więc etycznego biznesmena, który przysłużył się ludzkości tak samo jak ta etyczna trzydziestka.
No, może na razie jeszcze nie u nas wskażę, ale w Europie Zachodniej na pewno.
JACEK FEDOROWICZ, ur. 1937, aktor, satyryk, z zawodu malarz i grafik. Wydał poza cenzurą Felietony i dialogi (1988), Dziełka wybrane (1989), w obiegu oficjalnym W zasadzie TAK (1975), Wielka encyklopedia kapitalizmu (1997). Autor cotygodniowego programu satyrycznego Dziennik telewizyjny.