Bezpieczny (gazo)port [GN]

Dlaczego Polsce potrzebny jest gazoport w Świnoujściu?

To ma być wielka, strategiczna inwestycja. Przez gazoport w Świnoujściu ma do Polski docierać połowa ilości gazu ziemnego, jakiego potrzebuje nasz kraj.

Położoną na wyspie Wolin część Świnoujścia wskazano jako miejsce budowy polskiego gazoportu w 2006 roku. Na potrzeby tej inwestycji założono przedsiębiorstwo Polskie LNG. Terminal LNG (skrót angielski: liquified natural gas — skroplony gaz ziemny) ma zapewnić zróżnicowanie źródeł i dróg dostaw gazu ziemnego, ważne dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. Projekt techniczny instalacji powstaje w kanadyjskiej firmie SNP Lavalin, której sztandarowym projektem jest nowiuteńki terminal gazowy w Kanadzie (Canaport).

Polski rząd kończy właśnie prace nad projektem ustawy, która ma m.in. upraszczać procedury prawa budowlanego i przepisy dotyczące zamówień publicznych. Ma to przyspieszyć budowę.

3,2 miliarda złotych

Polskie LNG podaje, że w 2006 r. koszt budowy terminala szacowano na 450 mln euro (czyli ponad 2 mld złotych). Oficjalna aktualizacja tej kalkulacji ma być gotowa w kwietniu. Na portalu rynekgazu.pl pojawiły się szacunki, mówiące, że za budowę terminala i zakup floty metanowców, czyli statków do transportowania skroplonego gazu, Polska będzie musiała zapłacić w sumie 3,2 mld zł.

Komisja Europejska zaproponowała, by na budowę terminala w Świnoujściu wydać 80 mln euro z nadwyżki budżetowej UE. Jednak zaraz potem pojawiły się informacje o rzekomym ultimatum, jakie miały w tej sprawie złożyć Polsce Niemcy. Rząd w Berlinie miał uzależnić swą zgodę na takie przeznaczenie części zaoszczędzonych przez Unię środków od zgody polskiego rządu na budowę Gazociągu Północnego. Jak wiadomo, gazociąg ten — przebiegając po dnie Bałtyku — doprowadzałby

gaz do Europy Zachodniej z pominięciem Polski. Przewodniczący komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz Wolski, pytany przez „Gościa”, nie potwierdził jednak informacji o niemieckim ultimatum.

Jak działa gazoport?

Polski terminal LNG jeszcze nie istnieje, ale można już zobaczyć, jak wyglądają podobne instalacje w innych krajach. Jedną z najnowszych jest kanadyjski Canaport. Patrząc z lotu ptaka, ma on kształt litery T. Jej pionowa kreska to pomost, wychodzący w głąb morza prostopadle do brzegu. Kreska pozioma to system cumowania, który umożliwia bezpieczne „zaparkowanie” jednego statku. W miejscu, w którym obie te linie się łączą, widać cztery wysunięte ku górze ramiona. Trzy z nich służą do pobierania skroplonego gazu z metanowca i przesyłanie go rurami na ląd, gdzie zbudowana jest przepompownia, a także trzy potężne zbiorniki. Co ciekawe, wszystkie tego typu zbiorniki na świecie mają tę samą objętość (160 tys. metrów sześciennych). Obliczono, że nie opłaca się budować ani większych, ani mniejszych. W polskim gazoporcie takie zbiorniki mają być dwa. Czwarte ramię służy do wtłaczania do zbiorników metanowca lotnego gazu, wypieranego przez gaz skroplony ze zbiorników na lądzie. W ten sposób instalacja pracuje w obiegu zamkniętym.

Tuż obok ramion rozładowczych widać jeszcze dźwig i pomost, którym załoga metanowca może schodzić na ląd.

Barcelona, Boston, Zeebrugge

Przy tego typu morskich instalacjach, ale już na stałym lądzie, buduje się przepompownie i zakłady regazyfikacji, czyli przywracania gazu ziemnego do postaci lotnej. Stamtąd gaz ziemny może być przesyłany w głąb kraju gazociągami, przewożony cysternami kolejowymi lub ciężarówkami.

Obecnie na świecie planowana jest budowa około 40 instalacji skraplających gaz ziemny. Gazoporty podobne do planowanego w Polsce można już oglądać m.in. w Barcelonie (Hiszpania), Zeebrugge (Belgia) i w Bostonie (USA).

Polski gazoport docelowo (czyli około roku 2020) będzie w stanie dostarczać rocznie, do 7,5 mld metrów sześciennych gazu ziemnego rocznie, bez konieczności powiększania terenu, na którym powstanie terminal. Na początkowych etapach eksploatacji będzie on odbierał mniej gazu, 2,5 mld metrów sześciennych. Czy to mało? Nie. To bardzo dużo, bo — według informacji Ministerstwa Gospodarki — cała Polska, czyli i przemysł, i gospodarstwa domowe, zużywają obecnie 13,5 mld metrów sześciennych gazu ziemnego rocznie.

Spółka Polskie LNG zapewnia, że gazoporty są w pełni bezpieczne. Że nie ma możliwości skażenia środowiska. Zbiorniki budowane są według nowoczesnych technologii.

Mieszkańców okolicy, w której ma powstać gazoport, interesuje zapewne, czy da im on nowe miejsca pracy. Odpowiedź brzmi: tak, ale niewiele. Do budowy terminala potrzeba będzie kilkuset pracowników, głównie w charakterze podwykonawców prac budowlanych. Do samej obsługi gazoportu wystarczy kilkudziesięcioosobowa załoga. Ma ona być szkolona w podobnych, działających już na świecie terminalach.

Pływające zapalniczki

Zbudowanie samego gazoportu to jednak zbyt mało. Trzeba jeszcze kupić flotę metanowców, zdolnych do przewożenia skroplonego gazu ziemnego. Pierwszy tego typu statek został zwodowany w 1964 roku i nosił wdzięczną nazwę „Methane Princess” (Metanowa Księżniczka). Po morzach całego świata pływa dziś około 300 takich jednostek. Transport morski gazu możliwy jest po jego skropleniu. Sprawia ono, że gaz zmniejsza swoją objętość 600 razy. Oznacza to konieczność utrzymywania go w temperaturze około — 163 stopnie Celsjusza. A i tak gaz w zbiornikach metanowców stale się gotuje. Spowodowane tym straty gazu mogą sięgać 2—6 proc. Nie oznacza to jednak, że ten gaz ucieka gdzieś do atmosfery, ale że zmienia swą postać na gazową.

Cena strachu

Na koniec trzeba podkreślić, że jeśli już jesteśmy gotowi wydać ponad 3 mld złotych na morski terminal gazowy, to przecież nie po to, żeby nadal prawie 100 proc. tego importowanego paliwa sprowadzać rurociągami z Rosji i Ukrainy. Za kilka lat (prawdopodobnie około 2014 roku) będziemy więc importować gaz drogą morską z Afryki i Bliskiego Wschodu, ewentualnie także z Norwegii. Trzeba się liczyć z tym, że w przyszłości ceny gazu dla jego polskich odbiorców mogą być wyższe niż dotąd. Taka jest cena energetycznego bezpieczeństwa Polski.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama