Walka o płeć

Przedświąteczne przesłanie Benedykta XVI do pracowników Kurii Rzymskiej przeszło w polskich mediach praktycznie bez echa

"Idziemy" nr 1/2013

Ks. Henryk Zieliński

Walka o płeć

Przedświąteczne przesłanie Benedykta XVI do pracowników Kurii Rzymskiej przeszło w polskich mediach praktycznie bez echa. A szkoda, bo jest to bodajże najważniejsze doroczne przemówienie papieża, porównywalne – z zachowaniem proporcji – do corocznego raportu o stanie państwa składanego przez prezydenta USA przed amerykańskim kongresem. Papież, spotkając się z najwyższymi dostojnikami Kościoła i najbliższymi współpracownikami, dokonuje oceny minionego roku w Kościele, odnosi się do wyzwań na najbliższy okres i proponuje kierunki działania.

Nie wiem, czy papieski raport został przemilczany dlatego, że dotykał spraw dla mediów zbyt trudnych, czy dlatego, że nie pasował do obowiązującego tonu politycznej poprawności. Zwłaszcza że papież odnosił się do tematów bardziej aktualnych w Polsce niż gdziekolwiek indziej. Kilka dni wcześniej polski rząd, jako jedyny w Unii Europejskiej i drugi w świecie (po Turcji), ratyfikował bowiem kontrowersyjną „Konwencję Rady Europy w sprawie przeciwdziałania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”. Znaleźliśmy się w europejskiej czołówce. Szkoda tylko, że nie w gospodarce, ochronie rodziny, ani nie w wychodzeniu z demograficznej zapaści.

Sprzeciw Kościoła i wielu innych środowisk, w tym również żydowskich i muzułmańskich, wobec wspomnianej konwencji nie wynika bynajmniej z lekceważenia problemu przemocy. Jest raczej sprzeciwem wobec narzucenia przez konwencję nowej definicji płci, niezgodnej nie tylko z Biblią, ale także z biologią, genetyką i psychologią. Mamy zatem do czynienia z tzw. sprzedażą wiązaną, bo razem z ochroną kobiet przed przemocą wciska nam się nową definicję człowieka. Artykuł 3c ratyfikowanej przez Polskę konwencji mówi bowiem: „«płeć» oznacza społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i cechy, które dane społeczeństwo uznaje za właściwe dla kobiet i mężczyzn”. Człowiek według tej zaczerpniętej z ideologii „gender” definicji nie rodzi się ani mężczyzną, ani kobietą. Dopiero społeczeństwo i kultura, w której żyje, narzuca mu pewne role, czyniąc z niego kobietę lub mężczyznę. W imię wolności wyboru ideologia „gender” dąży do uwolnienia człowieka od tego społecznego i kulturowego – w tym religijnego – zniewolenia i do oddania człowiekowi niczym nieograniczonego prawa decydowania o swojej tożsamości. W praktyce samookreślenie się jako mężczyzna lub kobieta mogłoby się dokonywać nawet codziennie od nowa.

O ile sama teoria „gender” jest intelektualną aberracją, bo człowiek w każdej swojej komórce i chromosomie jest z natury albo mężczyzną, albo kobietą, o tyle ideologia „gender”, jako cały system narzucania ludziom wynikających z niej rozwiązań, stanowi zagrożenie dla naszej cywilizacji i religii. Ideologia ta, jak przestrzega Benedykt XVI, prowadzi do odrzucenia Boga Stwórcy, do przekreślenia ludzkiej tożsamości i do unicestwienia i tak już osłabionej rodziny. Idzie dalej niż skrajny feminizm, który marksistowską walkę klas zastępował walką płci. W przypadku „gender” celem jest likwidacja pojęcia płci, a co zatem idzie – ludzkiej komplementarności i zdolności do tworzenia wspólnoty rodzinnej. W odróżnieniu od innych rewolucji ta inspirowana ideologią „gender” uderza bezpośrednio nie w struktury społeczne, ale w samą naturę człowieka. Dlatego jej skutki, jak twierdzą specjaliści, mogą być większe niż dotychczas znanych przewrotów.

Sprawa jest naprawdę poważna, skoro Papież uczynił ją tematem jednego z najważniejszych swoich wystąpień. A dla nas, Polaków, szczególnie, bo rewolucje wybuchają zwykle nie tam, gdzie je wymyślono i nie tam, gdzie się ich spodziewano. Rewolucja marksistowska nie wybuchła przecież ani na wyspach brytyjskich ani w uprzemysłowionych Niemczech, z rozwinięta klasą robotniczą. Ale wyeksportowano ją do biednej i praktycznie feudalnej wówczas Rosji. Dlaczego polem eksperymentów dla nowej rewolucji ma być Polska i Turcja?

Kościół nie lekceważy problemu przemocy i robi wiele aby jej przeciwdziałać. Jednak sytuacja, którą obecnie zafundowali nam rządzący jest podobna do tej, jak gdyby ktoś chciał szczepić Polaków przeciwko groźnej skądinąd ospie, używając do tego strzykawki z krwią nosiciela HIV. Na to nie może być zgody.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama