Dlaczego PO and PSL wysuwa na prestiżowe stanowisko kontrowersyjnego prawnika, w dodatku spoza własnych szeregów?
Dlaczego PO&PSL wysuwa na prestiżowe stanowisko kontrowersyjnego prawnika, w dodatku spoza własnych szeregów?
Czy zawarte w Apokalipsie stwierdzenie o szczególnej aktywizacji Złego, w miarę jak uświadamia sobie, że jego dni są już policzone, wyjaśnia ostatecznie powody nadzwyczajnego zaangażowania koalicji PO&PSL w przeprowadzenie rewolucji obyczajowej w Polsce? W końcówce kadencji większość sejmowa zajmuje się wprowadzaniem w Polsce skrajnie lewicowych ustaw – teraz legalizacji i finansowania in vitro praktycznie dla każdego – oraz dążeniem do prawnej nobilitacji związków homoseksualnych jeszcze za kadencji ustępującego prezydenta. Ale na ustawach uderzających w rodzinę, w godność człowieka i chrześcijańską tożsamość narodu sprawa się nie kończy. Rządząca koalicja rzutem na taśmę chce jeszcze zainstalować na urzędach takich ludzi, którzy będą działać na rzecz rewolucji obyczajowej także pod innymi rządami.
O nowym kandydacie PO na rzecznika praw obywatelskich Adamie Bodnarze jeszcze przed kilkoma miesiącami zapewne mało kto w Polsce słyszał. Ten niespełna czterdziestoletni doktor prawa do czasu przegranych przez Bronisława Komorowskiego wyborów prezydenckich w ogóle nie był brany pod uwagę jako kandydat na tak prestiżowe i wpływowe stanowisko, zastrzeżone dotąd dla wybitnych autorytetów prawniczych. Wcześniej rzecznikami praw obywatelskich w Polsce byli przecież specjaliści tej miary i o takim dorobku, jak prof. Ewa Łętowska, prof. Andrzej Zoll, prof. Janusz Kochański czy kończąca właśnie pierwszą kadencję prof. Irena Lipowicz.
Co zatem powinniśmy wiedzieć o nowym kandydacie na rzecznika praw obywatelskich, bo brak znaczącego dorobku naukowego i pozycji w świecie prawniczym jest tylko jednym z wielu zastrzeżeń? Doktor Adam Bodnar jest kojarzony raczej z Ruchem Palikota niżeli nawet z samą PO czy PSL. W wywiadzie Roberta Mazurka dla „Rzeczpospolitej” chwali się, że podczas ostatnich wyborów prezydenckich oddał głos nieważny, bo żaden z kandydatów nie spełniał jego oczekiwań, a w ostatnich wyborach parlamentarnych głosował na Wandę Nowicką (!). Bodnar komplementuje również Palikota za trafne posunięcie, jakim było wzięcie na listy wyborcze Anny Grodzkiej i Roberta Biedronia.
Jako pracownik, a obecnie wiceszef Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka kandydat na RPO wspierał między innymi Alicję Tysiąc w jej oskarżeniu państwa polskiego przed trybunałem w Strasburgu o odszkodowanie za odmowę abortowania jej dziecka. Uczestniczył w procesie przed tym samym Trybunałem przeciwko prezydentowi Warszawy Lechowi Kaczyńskiemu za odmowę zgody na paradę środowisk LGBT w stolicy. Zaangażował się w proces za odmowę wykonania przedaborcyjnych badań prenatalnych, wskutek czego pewnej rodzinie w Łomży urodziło się genetycznie chore dziecko. Kandydat na rzecznika nie kryje swojego poparcia dla legalizacji „małżeństw” jednopłciowych, włącznie z prawem adoptowania przez nie dzieci. Jednocześnie otwarcie występuje przeciwko finansowaniu z budżetu państwa nauki jakiejkolwiek religii, nawet jeśli życzą sobie tego składający się na ten budżet podatnicy – rodzice. Nie można się temu dziwić, jeśli prześledzi się dotychczasową karierę i powiązania Bodnara.
Adam Bodnar jest absolwentem podyplomowych studiów na Uniwersytecie Środkowoeuropejskim, założonym i finansowanym przez George’a Sorosa. Tego samego, który utworzył w USA Instytut Społeczeństwa Otwartego, Fundację Batorego w Polsce i wiele innych instytucji działających na rzecz realizacji idei społeczeństwa otwartego. Temu celowi służy m.in. promowanie praw wszelakich mniejszości i rozmywanie tożsamości narodowej, religijnej, a nawet moralnej społeczeństw. Zmianę prawa i obyczajów na bardziej przyjazne dla mniejszości i restrykcyjne dla większości osiąga się za pośrednictwem mediów, będących głównym narzędziem „dyktatury relatywizmu”, oraz przez głośne wygrywanie przed międzynarodowymi trybunałami procesów w obronie mniejszości. Funkcja rzecznika praw obywatelskich dawałaby Bodnarowi w tej kwestii wszelkie narzędzia.
Tylko dlaczego PO&PSL wysuwa na tak prestiżowe stanowisko tak kontrowersyjnego prawnika, w dodatku spoza własnych szeregów? Czy ten i inne przejawy ostrego skrętu w lewo są tylko skutkiem histerycznego szukania poparcia w nadchodzących wyborach parlamentarnych? Czy może chodzi o realizację – za wszelką cenę, nawet ostatecznej przegranej – jakichś zobowiązań, o których jeszcze nie wiemy?
"Idziemy" nr 28/2015
opr. ac/ac