Incydent z trzynastolatkiem próbującym wynieść w kieszeni Ciało Pańskie z kościoła w Bełchatowie miał miejsce ponad dwa tygodnie temu. To dość dawno. Wywołał jednak tak wiele kontrowersji, że wymaga kilku zdań wyjaśnienia.
Incydent z trzynastolatkiem próbującym wynieść w kieszeni Ciało Pańskie z kościoła w Bełchatowie miał miejsce ponad dwa tygodnie temu. To dość dawno. Wywołał jednak tak wiele kontrowersji, że wymaga kilku zdań wyjaśnienia.
Na początek trzeba przyznać, że do powstania owego zamętu przyczyniły się zarówno cyniczne manipulacje samozwańczych autorytetów „od Kościoła”, jak i niejednoznaczna oraz spóźniona reakcja instytucji kościelnych. Z jednej strony mieliśmy do czynienia z darciem szat z powodu rzekomego represjonowania dziecka za „opłatek” – przez policję, na polecenie księży. Z drugiej strony było długie milczenie, niejasne i potępiające księży oświadczenie kurii, stanowisko zaś rzecznika KEP wyjaśniające, czym jest Eucharystia dla ponad miliarda katolików na świecie, ukazało się niemal po tygodniu. Za późno, by przebić się w mediach. Tam już utrwaliła się narracja, że chodziło o nieproporcjonalną reakcję na wyplucie i włożenie do kieszeni „opłatka”.
Gdyby chodziło o opłatek, nikt chyba nie robiłby problemu. Każdy przecież może sobie kupić opłatek w kościele, a nawet w hipermarkecie, i zrobić z nim, co mu się podoba. Może to być również opłatek powycinany w krążki. Kiedy jednak ktoś, kto ma ważne przyjęte świecenia kapłańskie, wypowie nad tym opłatkiem i odrobiną wina słowa Chrystusa z Ostatniej Wieczerzy, wówczas wszystko się zmienia. Wówczas, zgodnie z zapewnieniem Chrystusa, to jest Jego Ciało i Jego Krew. Podczas konsekracji następuje coś, co w oparciu o arystotelesowskie rozróżnienie między materią i formą nazywamy przeistoczeniem. Zmienia się istota rzeczy, a nie zmieniają się jej cechy zewnętrzne. Mamy Ciało i Krew Chrystusa, chociaż zmysłami dalej dostrzegamy tylko chleb i wino. Ale czy wyglądające na spiżowe figury św. Jana Pawła II przed wieloma kościołami nie są faktycznie wykonane z żywic epoksydowych? Nie zawsze to, co widzimy, jest tym, czym jest.
Sobór Trydencki w odpowiedzi na błędy reformacji zdefiniował jako obowiązującą prawdę wiary, że w „Najświętszym Sakramencie Eucharystii są zawarte prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie Ciało i Krew wraz z duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa, a więc cały Chrystus”. Eucharystyczna obecność Chrystusa zaczyna się w chwili konsekracji i trwa, dopóki trwają postacie eucharystyczne. Nie chodzi więc o „opłatek”, tylko o Chrystusa. Czasem tylko zdarza się, że w spektakularnych cudach eucharystycznych Chrystus daje nam poznać również zmysłami swoją prawdziwą obecność w Najświętszym Sakramencie.
Eucharystia jest największą świętością Kościoła. Z pierwszych wieków chrześcijaństwa znany jest przykład św. Tarsycjusza – też trzynastolatka – który w oddał życie, nie chcąc dopuścić do profanacji Eucharystii. Przepisy liturgiczne nakładają na szafarzy Komunii Świętej obowiązek dopilnowania, aby przyjmujący ją spożył Najświętsze Postacie, także wówczas, gdy Komunia udzielana jest na rękę. W tym przypadku reakcja księży z Bełchatowa, którzy zauważyli, że nastolatek wypluł i schował do kieszeni Eucharystię, jest jak najbardziej właściwa. Przeciwnie, ich obojętność w imię świętego spokoju oznaczałaby brak wiary.
Uzasadnione było również zwrócenie się o pomoc do policji, kiedy nie powiodły się próby słownej perswazji ani ustalenia tożsamości nastolatka. Każdy ma prawo prosić o pomoc wyspecjalizowane organy państwa w sytuacji, w której sobie nie radzi. A co innego mogli zrobić księża? Zbagatelizować świętokradztwo? Czy może zabrać nastolatkowi Eucharystię z kieszeni? Tylko czy zaraz nie pojawiłoby się oskarżenie o „obmacywanie” i „pedofilię”?
Księża nie mogą korzystać z pomocy policji, aby zmusić kogokolwiek do przyjęcia Komunii. Mogą jednak wzywać pomocy, gdy ktoś chce podpalić kościół, włamać się na plebanię czy jawnie profanować nasze świętości i nie reaguje na żadne apele. Podobnie chyba mają prawo zwrócić się do policji o pomoc rabini, gdy ktoś wbrew ich zakazom chciałby wejść do synagogi z odkrytą głową czy zapakować kaszankę w stronice Tory, oraz imamowie, gdyby ktoś wbrew ich nakazom chciał wejść do meczetu w butach.
Manipulacją, na którą nie można się zgodzić, jest również ukazywanie interwencji policji w taki sposób, jakby przeciwko nastolatkowi wezwano oddziały ZOMO. Tak manipulacja i zła wola szkodzi nie tylko wizerunkowi Kościoła, ale również wizerunkowi policji i demokratycznemu porządkowi prawnemu, w którym policja jest dla nas, a nie przeciwko nam.
"Idziemy" nr 46/2019
opr. ac/ac