Odpowiedzialność zbiorowa?

Pomysł przerzucenia na wspólnoty kościelne wypłaty odszkodowań ofiarom nadużyć seksualnych poszczególnych księży i zakonników jest nie tylko niesprawiedliwy, ale wręcz diaboliczny.

Pomysł przerzucenia na wspólnoty kościelne wypłaty odszkodowań ofiarom nadużyć seksualnych poszczególnych księży i zakonników jest nie tylko niesprawiedliwy, ale wręcz diaboliczny. Aż dziw, że pojawił się w publikacjach części dziennikarzy uznawanych za katolickich i w wypowiedziach niektórych duchownych.

Z całą stanowczością twierdzę, że wszystkie ofiary nadużyć powinny w miarę możliwości otrzymać od Kościoła wsparcie. Wszystkie, bez względu na to, kim byli ich krzywdziciele: duchownymi, świeckimi katolikami czy ludźmi niemającymi nic wspólnego z Kościołem katolickim. Bo Kościół jako wspólnota wiary i miłości ma towarzyszyć ofiarom, bez dzielenia ich na „swoje” i „obce”.

Czym innym jest odszkodowanie, które należy się skrzywdzonym z mocy sprawiedliwości. To, od kogo ma ono pochodzić i w jakiej wysokości, musi ustalić sąd. Próba wypłaty odszkodowań bez wyroku sądowego może być po latach odczytania jako „zaplata za milczenie”. Dlatego przełożeni kościelni nie powinni tu podejmować działań na własną rękę. Sprawiedliwie odszkodowanie można zasądzić wyłącznie od sprawcy i od tych, których współwina w przestępstwie jest bezsporna.

Dla ustalenia współwiny w przypadku duchownych potrzeba dobrej znajomości prawa kanonicznego, statutów diecezjalnych i reguł obowiązujących w zakonach. Bo w każdej strukturze wpływ jej członków na wybór i decyzje przełożonego jest inny. W diecezjach wpływ poszczególnych duchownych, a tym bardziej świeckich, na decyzje o postępowaniu przełożonych kościelnych wobec sprawców nadużyć bywa niewielki albo żaden. Dlatego stosowanie w tym przypadku odpowiedzialności zbiorowej, choć jest metodą najłatwiejszą, to jest też metodą barbarzyńską, obliczoną na zastraszenie i rozbicie wspólnoty. Tak robili hitlerowcy i Sowieci, ale nie może tak robić legalna władza.

Trzeba odróżnić wsparcie dla ofiar, które jest aktem solidarności, od odszkodowań, które są częścią egzekwowania sprawiedliwości i kary. A co wspólnego ze sprawiedliwością ma odpowiedzialność zbiorowa? Jakim prawem za przestępstwa duchownego i ewentualne decyzje o przenoszeniu go z parafii do parafii ma być ukarana diecezja, czyli w większości ludzie świeccy? To oni ze swoich datków utrzymują diecezje i parafie. I oni też są poszkodowani przez grzechy złoczyńców. Kościół do sprawców nadużyć wobec niepełnoletnich podchodzi w swoim prawie radykalniej niż państwo. Na mocy decyzji św. Jana Pawła II grzechy w tej dziedzinie włączono do przestępstw nie przeciwko moralności i dyscyplinie kościelnej, ale przeciwko samej wierze, i uznano za najcięższe w Kościele. Okres przedawnienia tych przestępstw w prawie kościelnym jest o wiele dłuższy, a zakres ochrony szerszy. Obejmuje wszystkich do 18. roku życia, a w szczególnych przypadkach także dorosłych. Przełożeni kościelni są zobowiązani do natychmiastowej reakcji na te przestępstwa i do informowania o wszystkim Stolicy Apostolskiej. Jeśli ktoś się do tego nie stosuje, to świadomie zaciąga karę. Ale on, nie kto inny.

Kiedy Benedykt XVI w 2010 r. polecił, aby w trybie przyśpieszonym przenosić do stanu świeckiego księży, którzy złamali przyrzeczenie celibatu i zostali ojcami, to nie chodziło o pobłażanie wiarołomcom. Przeciwnie, intencją papieża było uszanowanie prawa dziecka do wychowania przez matkę i ojca oraz ochrona parafian przed przerzucaniem na nich kosztów utrzymania księżowskich konkubin i dzieci. Może duchowny trzy razy teraz pomyśli, zanim wda się w grzeszny związek. Podobny efekt można b y pewnie osiągnąć, pociągając do wyłącznie osobistej odpowiedzialności zarówno sprawców przestępstw seksualnych, jak i tych, którzy je tuszowali.

Tylko odpowiedzialność osobista spełnia kryteria sprawiedliwości. Chyba że nie o sprawiedliwość chodzi, tylko o pieniądze. Prawie nigdy od sprawców i współwinnych nie da się wyegzekwować tak wysokich odszkodowań, jak od diecezji czy zakonu. A jak są pieniądze, to są i adwokaci, którzy zechcą na tym zarobić swój procent. Dochodzi do tego jeszcze wątek, który nazywam diabolicznym. Otóż przerzucenie odpowiedzialności za grzeszne chucie duchownych na diecezję, czyli faktycznie na wiernych, doprowadzi do masowych odejść z Kościoła. I być może komuś na tym właśnie zależy?

Biskupi, którzy 14 czerwca spotykają się na konferencji plenarnej, mają o czym rozmawiać. [przyp. red. konferencja została przełożona na koniec czerwca]

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama