• Idziemy

Bądźmy roztropni

Trudne czasy mamy przed sobą. Jak przez nie przejdziemy, zależy od Bożej Opatrzności, roztropności naszych elit politycznych i medialnych oraz od każdego z nas.

Szczególnie potrzebujemy teraz ponadpartyjnej i ponadwyznaniowej jedności. Dlatego cieszę się, że wreszcie o zaangażowanie się w zatrzymanie rosyjskiej agresji na Ukrainę do moskiewskiego patriarchy Cyryla delikatnie zwrócił się także zwierzchnik prawosławia w Polsce metropolita Sawa. Twarde wspieranie przez Cyryla napaści na Ukrainę jest co najmniej nieewangeliczne i szkodzące chrześcijaństwu. A posługiwanie się przez prezydenta Rosji w odniesieniu do żołnierzy najeźdźczej armii słowami Chrystusa: „Nikt nie ma większej miłości nad tę, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13) to bluźnierstwo. Wobec takich nadużyć chrześcijanin nie może milczeć. Stąd dopiero po liście abp. Sawy mogę – bez obawy o nietakt – odsyłać prawosławnych uchodźców z Ukrainy, chroniących się u nas w domu parafialnym, na liturgię do prawosławnej katedry w Warszawie na Pradze.

Uchodźcy z Ukrainy nie mogą być kartą w grze. Większość z nas doskonale to rozumie. Kościół w Polsce, jego wierni, parafie, diecezje i inne instytucje, a zwłaszcza Caritas Polska, stanęły na wysokości zadania. Niewiele jest plebanii, domów zakonnych, rezydencji biskupich, seminariów, domów rekolekcyjnych i innych placówek, w których nie przyjmowano by uchodźców. Jeśli gdzieś jest inaczej, to tylko w małych miejscowościach, dokąd uchodźcy nie chcą się udawać. Chrześcijańska gościnność powinna zasadniczo pozostać w ukryciu, zgodnie z ewangelicznym „Niech nie wie lewica, co czyni prawica” (por. Mt 6, 3). W praktyce jednak Kościół został zmuszony do „wykazania się” dobroczynnością. Cóż począć, kiedy nawet – wydawałoby się – poważni ludzie, jak Marek Belka i Janina Ochojska, silą się na insynuacje wobec Kościoła o brak zaangażowania.

Wysiłki podejmowane przez państwo polskie i społeczeństwo na rzecz uchodźców nie przeszkadzają także niektórym mediom i organizacjom, by Polakom pluć w twarz, jakoby byli rasistami. Niemożliwe, żeby autorzy tych paszkwili nie byli w stanie pojąć różnicy między uchodźcami z Ukrainy, którzy przez przejścia graniczne przychodzą do Polski, a migrantami zwiezionymi z Afryki i Azji na Białoruś, żeby przy wsparciu tamtejszych służb szturmowali naszą granicę. Polska stosuje się do międzynarodowych konwencji, które jasno określają, kto i gdzie jest uchodźcą. Prawdziwi uchodźcy, wybierając Polskę, potwierdzają, że u nas traktowani są najlepiej.

Burzy to mit o Polsce jako kraju ksenofobicznym i niegościnnym. Przyznał to niedawno nawet izraelski minister ds. diaspory Nachman Shai. Trzeba się jednak spodziewać, że wrogie nam siły będą próbowały zniszczyć ten obraz. Przyjęcie już ponad 2 mln uchodźców z Ukrainy musi kosztować. Tak wielka rzesza ludzi z innego kraju pociągnie kłopoty także na rynku pracy, w szkolnictwie, służbie zdrowia i w kwestiach bezpieczeństwa. Nie sposób, by wszyscy przybysze byli kulturalni i grzeczni. My też wszyscy tacy nie jesteśmy. Ale nie ulegajmy wrogiej agenturze, która już próbuje nas skłócić, wzbudzać niechęć i zawiść, jakoby Ukraińcy byli w Polsce bardziej uprzywilejowani niż Polacy. Nie zazdrośćmy darmowych przejazdów tym, którzy stracili nie tylko dobytek, ale być może także mężów i ojców. Oczywiście, nasze państwo nie może zaniedbać troski o własnych obywateli. Również wtedy, gdy pod ukraińską fl agą będzie w Polsce dochodzić do rosyjskich prowokacji. A będzie dochodzić. Współpracujmy w tej sprawie z polskimi służbami.

Najgorszą prowokacją, obliczoną na skłócenie Polaków z Ukraińcami, są rozpuszczane przez Kreml oszczerstwa, jakoby Polska chciała wprowadzić do zachodniej Ukrainy, w tym do Lwowa, swój kontyngent wojskowy i pozostać tam na dłużej. Putin – jeśli wierzyć wynurzeniom Radosława Sikorskiego dla „Politico”, potem przez niego zdementowanym – już w 2008 r. miał proponować Donaldowi Tuskowi udział w rozbiorze Ukrainy, co polski premier miał zbyć milczeniem. Dzisiaj ta intryga powraca. Dlatego nawet gdyby zgodnie z pomysłem Jarosława Kaczyńskiego NATO było gotowe wprowadzić misję pokojową do zachodniej Ukrainy, to w żadnym wypadku nie powinni w niej uczestniczyć polscy żołnierze! Niech nas Bóg broni przed dawaniem choćby pretekstu propagandzie, że Polska realizuje moskiewski scenariusz.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama