O problemach ministra spraw zagranicznych Joschki Fischera
A raczej upiór, jak napisała jedna z niemieckich gazet. Chodzi o grzechy młodości ministra spraw zagranicznych, a zarazem wicekanclerza Niemiec Joschki Fischera. Nikt nie wywleka jego spraw osobistych (Fischer ma czwartą żonę), sprawa dotyczy wydarzeń politycznych z lat 70. Był to w Niemczech bardzo gorący okres, kiedy po rozgromieniu rewolty młodzieżowej 1968 roku narastał rewolucyjny nastrój w licznych grupach młodzieżowych, w których niepoślednią rolę odgrywał Joschka Fischer. Że urzędujący minister ma bogatą i niesforną przeszłość, a także niekonwencjonalny styl bycia, wiadomo nie od dziś. We wrześniu 1998 r., w dniu wyborów do Bundestagu, jadąc autobusem, usłyszałam w radiu wiadomość o wygranej socjalistów i zielonych. Wiadomo już było, że ministerstwo spraw zagranicznych obejmie Fischer. Pani siedząca obok mnie wykrzyknęła: „No to będziemy mieć szefa dyplomacji w T-shirtcie”.
Garnitur można włożyć, przeszłości zmienić się nie da. Teraz powraca ona na opublikowanych w prasie po raz pierwszy zdjęciach odnalezionych przez Bettinę Röhl, córkę Ulriki Meinhoff — słynnej terrorystki oskarżonej o współodpowiedzialność za 5 morderstw i 50 usiłowań morderstwa, która w 1976 roku popełniła w więzieniu samobójstwo. Następnego dnia podczas demonstracji działacz młodzieżowych lewaków Joschka Fischer powiedział, że Meinhoff została doprowadzona do śmierci przez reakcjonistów, którzy zniszczyli jej życie. Tego dnia we Frankfurcie rzucano w policję kamieniami i koktajlami Mołotowa, jednego z policjantów pobito do nieprzytomności. Odpowiedzialnością za te wydarzenia dziennikarze obarczają teraz Joschkę Fischera, który na zdjęciach odszukanych przez Bettinę Röhl podczas jakiejś demonstracji kopie policjanta leżącego na ziemi bez broni.
— Byłem wojowniczy — przyznał urzędujący minister, wezwany w styczniu br. do sądu w roli świadka w procesie przeciwko jego dawnemu kompanowi Hansowi Joachimowi Kleinowi, który w 1975 roku brał udział w Wiedniu w napadzie na uczestników zjazdu OPEC (Organizacja Krajów Eksportujących Naftę), podczas którego zabitych zostało trzech ludzi, a jedenastu ministrów wzięto jako zakładników. Klein ukrywał się do 1998 roku prawdopodobnie u Cohna Bendita, również działacza pokolenia 1968 i przyjaciela Joschki Fischera, obecnie posła do Parlamentu Europejskiego z Partii Zielonych.
— Byłem wojowniczy — przyznaje także w wywiadzie dla magazynu „Stern”, który jako pierwszy opublikował nieznane zdjęcia z lat 70. — ale walkę zbrojną stanowczo politycznie zwalczałem. Okupowaliśmy domy (protest studentów przeciwko podwyżce czynszów i brakowi mieszkań we Frankfurcie w latach 70. — KJ) i broniliśmy się przed policją, która nas wyrzucała. Fischer przyznaje, że nienawidził wówczas RFN, państwa, które wprowadzało ustawy doraźne za wykroczenia przeciwko porządkowi publicznemu, w którym możliwy był zamach na przywódcę rewolty młodzieżowej 1968 roku Rudiego Dutschke i panował kapitalizm oskarżany o wojnę w Wietnamie.
To państwo, nieprzerwanie kapitalistyczne, reprezentuje teraz Fischer jako członek władz najwyższych. To jest powód, dla którego wielu ludzi, przede wszystkim przedstawicieli opozycji, usiłuje wymusić na nim dymisję. Z całą pewnością to nie nastąpi. Powszechnie wiadomo, że bez Fischera koalicja socjalistów z zielonymi załamałaby się. Ministra spraw zagranicznych broni otwarcie Gerhard Schroeder, znający go jeszcze z czasów Apo (Antyparlamentarna Opozycja — lata 60.). A poza tym, czy byłoby słuszne żądać ustąpienia najbardziej popularnego ministra w rządzie tylko dlatego, że 35 lat temu był innym człowiekiem?
Czynów kryminalnych nikt mu nie udowodnił, chociaż wielu usiłuje. Stale powraca sprawa samochodu, którym siedzący na ławie oskarżonych Hans Joachim Klein przewoził w 1973 roku broń, z której 8 lat później zamordowano heskiego ministra gospodarki Heinza Herberta Karry'ego. Auto miało należeć do Joschki Fischera.
Minister tłumaczył to zdarzenie następująco: To było moje pierwsze auto, jakiś zardzewiały grat kupiony za 500 marek, które popsuło się podczas pierwszej jazdy. Klein był mechanikiem samochodowym, dałem mu je do naprawy. Ale nie oddał auta w umówionym terminie, tylko następnego dnia. Strasznie się z tego powodu zdenerwowałem. Kiedy w 1983 roku prokurator powiedział mi, iż w związku z morderstwem ministra Karry'ego podejrzewa się, iż pistolety były transportowane moim autem, od razu było dla mnie jasne, że to sprawka Kleina. Gdybym wiedział, że broń będzie w ten sposób przemycana, nie oddałbym Kleinowi auta. Moja wypowiedź pokrywała się w istocie z wynikami dotychczasowego śledztwa i na tym moje przesłuchanie zostało zakończone.
To, że obecnie wykorzystuje się przeszłość ministra Fischera do rozgrywek politycznych jest tak samo oczywiste, jak to, że dawnych wspomnień cień pada na rząd, w którym druga co do ważności osoba 30 lat temu z tym samym państwem walczyła. Pierwsza zaś osoba — Gerhard Schroeder — broniła podczas procesu (Schroeder jest adwokatem) Horsta Mahlera, głównego założyciela RAF, prawnika, któremu przywrócono w latach 80. prawo wykonywania zawodu również za poręczeniem obecnego kanclerza. Ten sam Horst Mahler wystąpi wkrótce jako adwokat NPD w procesie o likwidację partii nazistowskiej na skutek pozwu rządowego. Skrajna prawica i skrajna lewica zawsze mówiły jednym głosem. Nie zmienia to jednak faktu, że cień przeszłości najważniejszych prominentów jest długi i kłopotliwy.
Zdecydowanie więcej zainteresowania okazują tej sprawie politycy i dziennikarze niż społeczeństwo, które zdaje się nie mieć skłonności do szczególnego zainteresowania nie tylko dawną, ale i najnowszą historią swego kraju. Fischer pozostaje popularnym i lubianym politykiem.
opr. mg/mg